stary człowiek pyta: jak biegać?
: 23 lip 2013, 10:37
Witam,
Dzień Dobry wszystkim, jestem tu po raz pierwszy. Dlatego serdecznie pozdrawiam.
Całe życie przesiedziałem przy biurku. Jestem już starym człowiekiem, mam 37 lat
. Ponieważ od kilku lat permanentnie bolało mnie lewe biodro (pobolewało) postanowiłem się ruszać. Więc moja biegowa przygoda trwa mniej więcej od wczesnej wiosny 2012. Ból rozbiegałem i biodro mnie nie boli. Naturalnie jakoś tak wyszło, że kondycję miałem dobrą. Nie męczyłem się. Natomiast przy biegu na 5KM - a tak z marszu zacząłem biegać - bolały mnie jakby więzadła gdzieś przy biodrach. W tym roku przeszedłem na wegetarianizm w kierunku lekkiego weganizmu. Nie wiem czy to ma znaczenie, ale: w tym roku wreszcie cieszę się biegiem: nogi mnie przestały boleć, mam znacznie wyższą wytrzymałość biegową: chodzi o to, że jak biegnę to mi się chce. Bo w ubiegłym roku to była jakby walka z samym sobą: walka ze zmęczeniem. Ale nie chodzi o zmęczenie od biegania, tylko jakieś takie wewnętrzne oklapnięcie. W tym roku jest tak, że nawet jak mnie zaczyna coś boleć, bo ostro cisnę, to nie jest to brak energii. Myślę, że wynika to z lepszego odżywiania się, jem więcej zbóż. Ważę około 81-83kg, mam 190cm wzrostu, szczupły, ale brzuch przydałoby się zrzucić trochę (bieganie nie pomaga, chyba za mało).
No i teraz pytanie:
Pojawiło mi się pewne ograniczenie. Otóż biegam trochę szybciej niż na początku. I nie wiem czy nie dochodzę do sufitu jeśli chodzi o oddech. Jak to rozćwiczyć? Czy można jakoś specjalnie polepszać wydolność oddechową czy po prostu normalnie biegać i za rok
znowu może być z tym lepiej? Mój największy dystans to było w tym roku 12KM w leśnej scenerii, i ze dwa razy na 10KM. Ale raz miałem tak, że chyba nie byłem zbyt wyspany, jakiś zmęczony i wieczorem pobiegłem na 10KM. Potem byłem jakby roztrzęsiony trochę, szybki płytki oddech, przyspieszony puls i kołatanie (tak przez pół nocy), następnego dnia przeszło. Podobny efekt miałem piłując raz piłą dużo desek, robiłem to bardzo intensywnie.
Nie wiem co to może być, słuchajcie, w moim wieku trzeba być trochę hipochondrykiem. Albo jest tak, że nie jestem przyzwyczajony jeszcze do takiego impulsowego wysiłku (bo po za tym bieganiem, nie tak częstym, ruchu nie mam). Byłem dwa lata temu u kardiologa, miałem echo itd. Oczywiście są tam jakieś błędy w pracy, ale lekarz je zignorował i powiedział że mogę robić wszystko, tylko bezstresowo.
Z drugiej strony, jak ostatnio biegam szybciej, to czuję że płuca więcej już nie podają. Potem nawet mnie trochę bolą - nie jest to ból niepokoju, tylko taki fizyczny ból płuc jakbym zmuszał je do pracy, do której nie są przyzwyczajone.
I jeszcze jeden efekt, nie wiem czy też tak macie: dawniej miałem kłopot z oddychaniem w czasie biegu, tzn. jakby takim dobrym zadawalającym dotlenieniem. Dlatego co jakiś czas musiałem brać jakby głębszy oddech, albo jakby ziewać. Teraz nauczyłem się to niwelować. Na samym początku biegu nabieram powietrza przeponą również i staram się tak oddychać w trakcie biegu. Wtedy czuję jakby mi się coś przepychało mentalnie, jakby krążenie zaczęło być pełne, jakby mi się czakra splotu słonecznego aktywowała
Jak to jest z tym oddychaniem. Mieliście coś podobnego?
Dzień Dobry wszystkim, jestem tu po raz pierwszy. Dlatego serdecznie pozdrawiam.
Całe życie przesiedziałem przy biurku. Jestem już starym człowiekiem, mam 37 lat

No i teraz pytanie:
Pojawiło mi się pewne ograniczenie. Otóż biegam trochę szybciej niż na początku. I nie wiem czy nie dochodzę do sufitu jeśli chodzi o oddech. Jak to rozćwiczyć? Czy można jakoś specjalnie polepszać wydolność oddechową czy po prostu normalnie biegać i za rok

Nie wiem co to może być, słuchajcie, w moim wieku trzeba być trochę hipochondrykiem. Albo jest tak, że nie jestem przyzwyczajony jeszcze do takiego impulsowego wysiłku (bo po za tym bieganiem, nie tak częstym, ruchu nie mam). Byłem dwa lata temu u kardiologa, miałem echo itd. Oczywiście są tam jakieś błędy w pracy, ale lekarz je zignorował i powiedział że mogę robić wszystko, tylko bezstresowo.
Z drugiej strony, jak ostatnio biegam szybciej, to czuję że płuca więcej już nie podają. Potem nawet mnie trochę bolą - nie jest to ból niepokoju, tylko taki fizyczny ból płuc jakbym zmuszał je do pracy, do której nie są przyzwyczajone.
I jeszcze jeden efekt, nie wiem czy też tak macie: dawniej miałem kłopot z oddychaniem w czasie biegu, tzn. jakby takim dobrym zadawalającym dotlenieniem. Dlatego co jakiś czas musiałem brać jakby głębszy oddech, albo jakby ziewać. Teraz nauczyłem się to niwelować. Na samym początku biegu nabieram powietrza przeponą również i staram się tak oddychać w trakcie biegu. Wtedy czuję jakby mi się coś przepychało mentalnie, jakby krążenie zaczęło być pełne, jakby mi się czakra splotu słonecznego aktywowała

Jak to jest z tym oddychaniem. Mieliście coś podobnego?