Zmiana techniki biegu, obawa o kontuzję.
: 22 maja 2013, 22:13
Wiem że podobne tematy już tu powstawały, część przeczytałem, jednak wydaje mi się że mój problem jest troszkę bardziej złożony, dlatego zakładam osobny topic.
Trochę się rozpiszę, poruszę kilka wątków (chwilę się zastanawiałem, do którego działu najlepiej ten temat będzie pasował, trening, kontuzje, czy może buty :P), bo bez tego nie dam rady w pełni przedstawić problemu, nieśmiało i uprzejmie proszę o dokładne wczytanie się i z góry dziękuję.
Na początek trochę "suchych" danych:
wiek - 22
waga - 71
wzrost - 180
biegam od stycznia tego roku, od tego czasu przebiegłem około 700km
buty - nike dual fusion st2 ( http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9 ... nWiGNpfLhp )
Zacznę od tego, mam podobny problem jak użytkownik z tego tematu:
viewtopic.php?f=12&t=33976&start=0
ale ten "rozrzut nóg" nie jest aż tak wydatny, u mnie bardziej lata stopa, momentami wręcz, kiedy jest w powietrzu, wydaje się ustawiać pod kątem niemal 90 stopni do kierunku biegu. W dużo większym stopniu problem dotyczy prawej nogi/stopy. W tamtym temacie szybko zdiagnozowano zbyt słabe mięśnie nóg i odesłano do ćwiczeń. Mi wydaje się (oczywiście zakładam, że mogę się mylić) że mięśnie nóg mam dość "wyrobione", na pewno choć trochę lepiej niż "przeciętny kowalski" (trenowałem jako junior żeglarstwo regatowe przez 8 lat, jak ktoś kiedyś balastował na sportowej żaglówce to wie, że nogi trzeba tam mieć mocne). Nie wiem czy to ma z tym związek, ale kiedy robię przysiad na jednej nodze, to na lewej wszystko wychodzi dobrze, a na prawej noga mocno wygina się w kolanie "do środka". Dodam, że miałem kiedyś (w okolicach 2005 roku) dość nieprzyjemną i trochę absurdalną kontuzję prawej nogi. Mianowicie, z tyłu pod kolanem w nogę wbiły mi się ostro zaostrzone, rozwarte kombinerki
, powstał krwiak, który tak "przyblokował" połączenia nerwowe, że stopa unieruchomiła mi się tak jakbym cały czas stał na palcach, przywrócenie do pełnej sprawności (jak na potrzeby chodzenia, wtedy nie biegałem) wymagało około miesiąca rehabilitacji. Od tego czasu zakres ruchu tej prawej stopy zawsze wydawał mi się mniejszy niż lewej. Kilka razy miałem też skręcony staw skokowy w tej nodze, ostatnio około rok temu, dość mocno, chirurg rozważał gipsowanie, skończyło się na dwóch tyg. w stabilizatorze.
Generalnie problem z "latającą na boki nogą" zauważyłem już jakiś czas temu, ale nie przejmowałem się zbytnio, wiedząc że wielu lepszych ode mnie zawodników (w tym zawodowcy) też nie biega idealnie pod względem wizualnym i technicznym. Ale ostatnio dwa czynniki trochę zmieniły moje podejście.
Po pierwsze, przebiegłem się chwilę na boso i zauważyłem, że wtedy mój bieg wygląda dużo ładniej, stopa prawie w ogóle nie "lata" i ogólnie cały ruch biegowy wygląda dużo "profesjonalniej". Do tej pory coś tam słyszałem o bieganiu naturalnym, czytałem trochę o bieganiu ze śródstopia, ale uważałem te sprawy raczej za ciekawostki, którymi może kiedyś się zainteresuję. Teraz zaczynam myśleć, ze to może być dla mnie kluczowe :P.
Co do mojej obecnej techniki biegu, to może to dziwne, ale do końca nie wiem czy biegam ze śródstopia czy z pięty. Na pewno nie biegnę tak:
https://www.youtube.com/watch?v=f-7EgZbMpxw
ale z drugiej strony w moich obecnych butach (link wyżej) trudno jest biec zupełnie nie dotykając piętą podłoża.
Drugim powodem, dla którego zacząłem przejmować się niezbyt ładnym biegiem, jest obawa o kontuzję. Miesiąc temu zacząłem zwiększać kilometraż (z 35km/tydzień do 45-50). Już przy poprzednim zwiększaniu objętości miewałem jakieś tam drobne bóle, ale mijały po max. tygodniu. Teraz było podobnie, ale jedna dolegliwość trwa już od 3 tygodni i dotyczy tej pechowej prawej nogi. Odczuwam ból w okolicy piszczela, momentami "zachodzący" trochę na mięsień brzuchaty łydki, generalnie trochę trudno ten ból dokładnie zlokalizować. Czytałem ten artykuł: http://www.bieganie.pl/index.php?cat=25&show=1&id=939 , ale objawy się nie zgadzają.
Nie jest to nic bardzo dokuczliwego, czuję lekkie ukłucie kiedy zaczynam biec (nawet kiedy trochę potupię w miejscu), ale później ból jest bardzo mały, czuję go, ale nie przeszkadza to w kontynuowaniu treningu, nie zauważyłem też żadnych spadków formy, raczej notuję regularny wzrost (wnioskuję na podstawie ostatnich testów). Z jednej strony wiem, że wielu biegaczy ma jakieś tam swoje bolączki, które im towarzyszą nawet przez całą "karierę" i po prostu tak już mają, z drugiej strony boję się że może to przerodzić się w jakąś poważniejszą kontuzję.
Generalnie moje pytania końcowe są takie:
Czy te symptomy o których wyżej pisałem, czyli w skrócie, "latanie" prawej nogi, wcześniejsze kontuzje prawej nogi i obecne dolegliwości również w prawej nodze, mogą mieć ze sobą coś wspólnego (poza nogą
), czy to zbieg okoliczności?
Czy warto rozważyć zmianę stylu na naturalny? Powtórzę, że kiedy biegałem boso, moja technika biegu, wizualnie prezentowała się znacznie lepiej. To dość ważne, bo miałem właśnie kupować nowe buty, już prawie byłem zdecydowany na lunarglide, ale może jednak zainwestować w jakieś mniej amortyzowane obuwie, które przy okazji wymusi lądowanie na śródstopiu np. skechers go run?
Poza tym jak wygląda kwestia "przerzucenia" się na bieganie ze śródstopia względem formy. Ile czasu może zająć dojście do podobnych szybkości jakie osiągam teraz (obecny nieoficjalny, ale zrobiony na odmierzonej trasie na poznańskiej Malcie rekord na 5km to 21:15, w poniedziałek planuję zacząć plan treningowy na 42-43 min/10km z docelowym startem we wrześniu)?
Dzięki za cierpliwość tym, którzy przeczytali do końca, czekam na wszelkie rady i sugestie, każdy głos się może przydać.
Trochę się rozpiszę, poruszę kilka wątków (chwilę się zastanawiałem, do którego działu najlepiej ten temat będzie pasował, trening, kontuzje, czy może buty :P), bo bez tego nie dam rady w pełni przedstawić problemu, nieśmiało i uprzejmie proszę o dokładne wczytanie się i z góry dziękuję.
Na początek trochę "suchych" danych:
wiek - 22
waga - 71
wzrost - 180
biegam od stycznia tego roku, od tego czasu przebiegłem około 700km
buty - nike dual fusion st2 ( http://t3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9 ... nWiGNpfLhp )
Zacznę od tego, mam podobny problem jak użytkownik z tego tematu:
viewtopic.php?f=12&t=33976&start=0
ale ten "rozrzut nóg" nie jest aż tak wydatny, u mnie bardziej lata stopa, momentami wręcz, kiedy jest w powietrzu, wydaje się ustawiać pod kątem niemal 90 stopni do kierunku biegu. W dużo większym stopniu problem dotyczy prawej nogi/stopy. W tamtym temacie szybko zdiagnozowano zbyt słabe mięśnie nóg i odesłano do ćwiczeń. Mi wydaje się (oczywiście zakładam, że mogę się mylić) że mięśnie nóg mam dość "wyrobione", na pewno choć trochę lepiej niż "przeciętny kowalski" (trenowałem jako junior żeglarstwo regatowe przez 8 lat, jak ktoś kiedyś balastował na sportowej żaglówce to wie, że nogi trzeba tam mieć mocne). Nie wiem czy to ma z tym związek, ale kiedy robię przysiad na jednej nodze, to na lewej wszystko wychodzi dobrze, a na prawej noga mocno wygina się w kolanie "do środka". Dodam, że miałem kiedyś (w okolicach 2005 roku) dość nieprzyjemną i trochę absurdalną kontuzję prawej nogi. Mianowicie, z tyłu pod kolanem w nogę wbiły mi się ostro zaostrzone, rozwarte kombinerki

Generalnie problem z "latającą na boki nogą" zauważyłem już jakiś czas temu, ale nie przejmowałem się zbytnio, wiedząc że wielu lepszych ode mnie zawodników (w tym zawodowcy) też nie biega idealnie pod względem wizualnym i technicznym. Ale ostatnio dwa czynniki trochę zmieniły moje podejście.
Po pierwsze, przebiegłem się chwilę na boso i zauważyłem, że wtedy mój bieg wygląda dużo ładniej, stopa prawie w ogóle nie "lata" i ogólnie cały ruch biegowy wygląda dużo "profesjonalniej". Do tej pory coś tam słyszałem o bieganiu naturalnym, czytałem trochę o bieganiu ze śródstopia, ale uważałem te sprawy raczej za ciekawostki, którymi może kiedyś się zainteresuję. Teraz zaczynam myśleć, ze to może być dla mnie kluczowe :P.
Co do mojej obecnej techniki biegu, to może to dziwne, ale do końca nie wiem czy biegam ze śródstopia czy z pięty. Na pewno nie biegnę tak:
https://www.youtube.com/watch?v=f-7EgZbMpxw
ale z drugiej strony w moich obecnych butach (link wyżej) trudno jest biec zupełnie nie dotykając piętą podłoża.
Drugim powodem, dla którego zacząłem przejmować się niezbyt ładnym biegiem, jest obawa o kontuzję. Miesiąc temu zacząłem zwiększać kilometraż (z 35km/tydzień do 45-50). Już przy poprzednim zwiększaniu objętości miewałem jakieś tam drobne bóle, ale mijały po max. tygodniu. Teraz było podobnie, ale jedna dolegliwość trwa już od 3 tygodni i dotyczy tej pechowej prawej nogi. Odczuwam ból w okolicy piszczela, momentami "zachodzący" trochę na mięsień brzuchaty łydki, generalnie trochę trudno ten ból dokładnie zlokalizować. Czytałem ten artykuł: http://www.bieganie.pl/index.php?cat=25&show=1&id=939 , ale objawy się nie zgadzają.
Nie jest to nic bardzo dokuczliwego, czuję lekkie ukłucie kiedy zaczynam biec (nawet kiedy trochę potupię w miejscu), ale później ból jest bardzo mały, czuję go, ale nie przeszkadza to w kontynuowaniu treningu, nie zauważyłem też żadnych spadków formy, raczej notuję regularny wzrost (wnioskuję na podstawie ostatnich testów). Z jednej strony wiem, że wielu biegaczy ma jakieś tam swoje bolączki, które im towarzyszą nawet przez całą "karierę" i po prostu tak już mają, z drugiej strony boję się że może to przerodzić się w jakąś poważniejszą kontuzję.
Generalnie moje pytania końcowe są takie:
Czy te symptomy o których wyżej pisałem, czyli w skrócie, "latanie" prawej nogi, wcześniejsze kontuzje prawej nogi i obecne dolegliwości również w prawej nodze, mogą mieć ze sobą coś wspólnego (poza nogą

Czy warto rozważyć zmianę stylu na naturalny? Powtórzę, że kiedy biegałem boso, moja technika biegu, wizualnie prezentowała się znacznie lepiej. To dość ważne, bo miałem właśnie kupować nowe buty, już prawie byłem zdecydowany na lunarglide, ale może jednak zainwestować w jakieś mniej amortyzowane obuwie, które przy okazji wymusi lądowanie na śródstopiu np. skechers go run?
Poza tym jak wygląda kwestia "przerzucenia" się na bieganie ze śródstopia względem formy. Ile czasu może zająć dojście do podobnych szybkości jakie osiągam teraz (obecny nieoficjalny, ale zrobiony na odmierzonej trasie na poznańskiej Malcie rekord na 5km to 21:15, w poniedziałek planuję zacząć plan treningowy na 42-43 min/10km z docelowym startem we wrześniu)?
Dzięki za cierpliwość tym, którzy przeczytali do końca, czekam na wszelkie rady i sugestie, każdy głos się może przydać.