Beztechnik...
: 27 lut 2013, 14:53
Mam do Was takie dosyć dziwne pytanie....
Pewnego razu chciałem pobiec sobie test coopera i wyszło mi tam jakieś 2,5km, gdzie zaraz po tym nie miałem już sił na nic... Biegłem dosyć długimi krokami, butami niemal uderzając o tyłek. Po tym wszystkim postanowiłem dobiegać do 10km i zakończyć trening. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że resztę biegu (nie licząc kilku min truchtu dojścia do siebie) postanowiłem biec szybkimi, krótkimi kroczkami (coś na styl flinstona :P ), gdzie zanim postawiłem jeden krok, to był już następny... Zdziwiłem się bardzo, bo wyszło mi nieco ponad 46min, a biorąc pod uwagę fakt, że już po 12min wypluwałem płuca, to wynik jak na moje możliwości, był dosyć dobry, w końcówce wyszło mi niemal 2,8km w ostatnich 12minutach. Wiem, że wyglądało to na pewno dosyć komicznie. Kiedy oglądam te wszystkie szybkie, ładne biegi, to ja nie potrafię długo go utrzymać. Powiedzcie, nad czym pracować, by robić takie długie wymachy nóg do tyłu podczas biegu? Ten bieg, który opisuję, był dosyć dawno, ale nie sądzę, bym poprawił teraz swoje czasy, bo biegam właściwie tylko, po to, by schudnąć i jest super, żadnych interwałów nie stosuję, bo na razie kaleczę ten sport.... Zastanawia mnie tylko to, jak samą techniką biegu, a właściwie jej brakiem, czasy poszczególnych biegów mogą być drastycznie różne....no bo jak mogę wytłumaczyć to, że nie mając siły na dalszy bieg, po chwili zmiany w częstotliwości przebierania nóg i ich minimalnemu wymachiwaiu do tyłu, potrafię utrzymać tempo na 1km nieco ponad 4 min i biegnę dalej swobodnie, bez większego zmęczenia... nie ścigając się ze sobą....
Pewnego razu chciałem pobiec sobie test coopera i wyszło mi tam jakieś 2,5km, gdzie zaraz po tym nie miałem już sił na nic... Biegłem dosyć długimi krokami, butami niemal uderzając o tyłek. Po tym wszystkim postanowiłem dobiegać do 10km i zakończyć trening. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że resztę biegu (nie licząc kilku min truchtu dojścia do siebie) postanowiłem biec szybkimi, krótkimi kroczkami (coś na styl flinstona :P ), gdzie zanim postawiłem jeden krok, to był już następny... Zdziwiłem się bardzo, bo wyszło mi nieco ponad 46min, a biorąc pod uwagę fakt, że już po 12min wypluwałem płuca, to wynik jak na moje możliwości, był dosyć dobry, w końcówce wyszło mi niemal 2,8km w ostatnich 12minutach. Wiem, że wyglądało to na pewno dosyć komicznie. Kiedy oglądam te wszystkie szybkie, ładne biegi, to ja nie potrafię długo go utrzymać. Powiedzcie, nad czym pracować, by robić takie długie wymachy nóg do tyłu podczas biegu? Ten bieg, który opisuję, był dosyć dawno, ale nie sądzę, bym poprawił teraz swoje czasy, bo biegam właściwie tylko, po to, by schudnąć i jest super, żadnych interwałów nie stosuję, bo na razie kaleczę ten sport.... Zastanawia mnie tylko to, jak samą techniką biegu, a właściwie jej brakiem, czasy poszczególnych biegów mogą być drastycznie różne....no bo jak mogę wytłumaczyć to, że nie mając siły na dalszy bieg, po chwili zmiany w częstotliwości przebierania nóg i ich minimalnemu wymachiwaiu do tyłu, potrafię utrzymać tempo na 1km nieco ponad 4 min i biegnę dalej swobodnie, bez większego zmęczenia... nie ścigając się ze sobą....