Nadal zbyt wysokie tętno
: 06 lis 2012, 15:06
Witam,
mam pytanie po raz kolejny w tym temacie bo nadal mnie nurtuje i zaczyna lekko niepokoić. Biegam regularnie od kwietnia tego roku. Wcześniej nie byłem od kilku lat "zastany" sportowo bo zawsze się ruszałem w ilości ponadprzeciętnej. Dodatkowo, od stycznia do kwietnia ukończyłem plan fitnes o dosyć dużej intensywności ruchowo zmęczeniowej, więc była to poniekąd rozgrzewka przed wejściem w świat regularnego biegu.
Biegam tylko po mieście czyli chodniki beton itd, jakieś podbiegi jakieś zbiegi wiadomo jak to w mieście. Nie robię super dużych dystansów. Czasem 5 km, czasem 8 czasem 13 zależy od samopoczucia pogody itd. biegam dosyć wolno. bo moja średnia prędkość na przełomie tych miesięcy to 6min/km. Ps. bieganie rozpocząłem od planu 60cio tygodniowego pumy z naszego forum.
Od 4 miesięcy biegam z pulsometrem. Bywają lepsze dni wydolnościowo, bywają gorsze, ale martwi mnie następująca rzecz. od długiego już czasu moje tętno nawet przy tych prędkościach podczas biegu to minimum 170 ;/ w sobotę byłem na malutkiej przebiżce to tętno przy biegu po prostej dordze na 2-gim km wyniosło 195 i włączył się alarm w pulsometrze.
Ogólnie należę do osób, które tętno mają raczej wyższe niż niższe, (że tak powiem) ale np przy wolnym wybieganiu 13 km np z czasem biegu 1:25:00 średni etno po biegu według zapisanych wartości to 180.
martwi mnie to, czy nie powinienem uda się zrobić specjalistycznych wysiłkowych badań? bo wiem, że tętno się z czasem normuje, ale chyba po kilku miesiącach regularnego biegania 2-4 razy w tygodniu to coś zbyt wolno się normuje.
Moja rodzina od strony mamy, ma wielką tendencję i jest obciążona ogólnie mówiąc nadciśnieniem. Ja zreszta mimo 25 lat kilka lat temu też borykałem się z dziwnymi skokami ciśnienia.
Moje mi to poniżej 25 więc nadwagi nie mam (zbiłem ją tym planem fitness oraz bieganiem) zrzuciłem prawie 10kg i kilkanaście w pasie cm w obwodzie.
Proszę o info, pomimo iż tętno jest absolutnie indywidualnym czynnikiem. Ale każdy z was zaczynając też przechodził pewnie proces normowania tętna. jak to wyglądało? czuję, że mięśnie nóg itd są w stanie wytrzymać nawet półmaraton. ale wiem, że wydolnościowo nie jestem w stanie. bo po pewnym dystansie siada wydolność z racji tętna.
Tempa na km mam równe w miarę równe biorąc pod uwagę teren ciągle zmieniający nachylenie, ale raczej w sposób łagodny. Na podbiegach tętna nie liczę bo wiadomo że jest inne.
Kwestia oddechu przerobioona, przetrenowana itd. Oddycham teraz systemem 3/4 czyli 3 wdech 4 wydech (oczywiście licząc w krokach) bna podbiegach zmieniam czasem na 3/3 lub 2/2 w zależności jak w danym dniu się czuję. czasem na długiej lekko opadającej prostej wchodzę w 4/4 bo oddychając szybciej czuję, że szybciej się męczę jeśli tego nie potrzebuję.
Czytałem poradnik oddychania z forum napisany przez naszego Adama Kleina, w którym pisal, że początkujący powinni biegać 2/2 co dla mnie jest morderstwem wydolnościowym jeśli nie jestem na ostrym podbiegu. 3/4 prawie zawsze jest najbardziej komfortowe. Jestem też w pewnym stopniu wokalistą, więc potrafię odpowiednio oddychać (praca przepony oddychanie dołem płuc pełne wydechy i wdechy). dodatkowo, staram się kontrolować mocno technikę, i nie określę się jako biegacza czysto śródstopiowego, ale zdecydowanie bardziej ląduję na środku niż na pięcie. jestem wyprostowany iotd itd. piszę to, ponieważ chcę od razu rozwiać wstępnie pojawiające się niby przyczyny.
siłowo zrobię 30 km, wytrzymałościowo nie. czasem mam dzeń że wybiegam i po 8 km tętno 175-180 ciągle, (nie opada nawet na zbiegach) nie cuzję zmęczenia, a czasem przy tych 170 czuję, że brakuje energii.
Ktoś może coś powiedzieć w tym temacie?
ps. sory, za epopeję narodową rodem z "nad niemnem" ale chciałem jak najbardziej przybliżyć temat i wszytsko co z nim związane. dyby się okazało, że mój organizm niestety z racji jakiejś wady ni jest stworzony do takiego wyczonowego regularnego biegania to chyba bym się załamał.
mam pytanie po raz kolejny w tym temacie bo nadal mnie nurtuje i zaczyna lekko niepokoić. Biegam regularnie od kwietnia tego roku. Wcześniej nie byłem od kilku lat "zastany" sportowo bo zawsze się ruszałem w ilości ponadprzeciętnej. Dodatkowo, od stycznia do kwietnia ukończyłem plan fitnes o dosyć dużej intensywności ruchowo zmęczeniowej, więc była to poniekąd rozgrzewka przed wejściem w świat regularnego biegu.
Biegam tylko po mieście czyli chodniki beton itd, jakieś podbiegi jakieś zbiegi wiadomo jak to w mieście. Nie robię super dużych dystansów. Czasem 5 km, czasem 8 czasem 13 zależy od samopoczucia pogody itd. biegam dosyć wolno. bo moja średnia prędkość na przełomie tych miesięcy to 6min/km. Ps. bieganie rozpocząłem od planu 60cio tygodniowego pumy z naszego forum.
Od 4 miesięcy biegam z pulsometrem. Bywają lepsze dni wydolnościowo, bywają gorsze, ale martwi mnie następująca rzecz. od długiego już czasu moje tętno nawet przy tych prędkościach podczas biegu to minimum 170 ;/ w sobotę byłem na malutkiej przebiżce to tętno przy biegu po prostej dordze na 2-gim km wyniosło 195 i włączył się alarm w pulsometrze.
Ogólnie należę do osób, które tętno mają raczej wyższe niż niższe, (że tak powiem) ale np przy wolnym wybieganiu 13 km np z czasem biegu 1:25:00 średni etno po biegu według zapisanych wartości to 180.
martwi mnie to, czy nie powinienem uda się zrobić specjalistycznych wysiłkowych badań? bo wiem, że tętno się z czasem normuje, ale chyba po kilku miesiącach regularnego biegania 2-4 razy w tygodniu to coś zbyt wolno się normuje.
Moja rodzina od strony mamy, ma wielką tendencję i jest obciążona ogólnie mówiąc nadciśnieniem. Ja zreszta mimo 25 lat kilka lat temu też borykałem się z dziwnymi skokami ciśnienia.
Moje mi to poniżej 25 więc nadwagi nie mam (zbiłem ją tym planem fitness oraz bieganiem) zrzuciłem prawie 10kg i kilkanaście w pasie cm w obwodzie.
Proszę o info, pomimo iż tętno jest absolutnie indywidualnym czynnikiem. Ale każdy z was zaczynając też przechodził pewnie proces normowania tętna. jak to wyglądało? czuję, że mięśnie nóg itd są w stanie wytrzymać nawet półmaraton. ale wiem, że wydolnościowo nie jestem w stanie. bo po pewnym dystansie siada wydolność z racji tętna.
Tempa na km mam równe w miarę równe biorąc pod uwagę teren ciągle zmieniający nachylenie, ale raczej w sposób łagodny. Na podbiegach tętna nie liczę bo wiadomo że jest inne.
Kwestia oddechu przerobioona, przetrenowana itd. Oddycham teraz systemem 3/4 czyli 3 wdech 4 wydech (oczywiście licząc w krokach) bna podbiegach zmieniam czasem na 3/3 lub 2/2 w zależności jak w danym dniu się czuję. czasem na długiej lekko opadającej prostej wchodzę w 4/4 bo oddychając szybciej czuję, że szybciej się męczę jeśli tego nie potrzebuję.
Czytałem poradnik oddychania z forum napisany przez naszego Adama Kleina, w którym pisal, że początkujący powinni biegać 2/2 co dla mnie jest morderstwem wydolnościowym jeśli nie jestem na ostrym podbiegu. 3/4 prawie zawsze jest najbardziej komfortowe. Jestem też w pewnym stopniu wokalistą, więc potrafię odpowiednio oddychać (praca przepony oddychanie dołem płuc pełne wydechy i wdechy). dodatkowo, staram się kontrolować mocno technikę, i nie określę się jako biegacza czysto śródstopiowego, ale zdecydowanie bardziej ląduję na środku niż na pięcie. jestem wyprostowany iotd itd. piszę to, ponieważ chcę od razu rozwiać wstępnie pojawiające się niby przyczyny.
siłowo zrobię 30 km, wytrzymałościowo nie. czasem mam dzeń że wybiegam i po 8 km tętno 175-180 ciągle, (nie opada nawet na zbiegach) nie cuzję zmęczenia, a czasem przy tych 170 czuję, że brakuje energii.
Ktoś może coś powiedzieć w tym temacie?
ps. sory, za epopeję narodową rodem z "nad niemnem" ale chciałem jak najbardziej przybliżyć temat i wszytsko co z nim związane. dyby się okazało, że mój organizm niestety z racji jakiejś wady ni jest stworzony do takiego wyczonowego regularnego biegania to chyba bym się załamał.