Strona 1 z 1

W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 13:21
autor: g-jaro
Dzień dobry,

Jak tak z grubsza chciałbym się upewnić czy nie błądzę.

Dane: 37 lat, 75 kg, 6 tygodni planu PUMY zakończone (czyli bez zgonu robię 15 min. rozgrzewki, 30 min. biegu i 20 minut schładzania/ rozciągania).
Biegam dla przyjemności - tyle i tylko tyle. Nie planuję zawodów - może jakiś górski bieg (Magurkę z okna widzę) w przyszłym roku, by zobaczyć jak to jest.
Płaskie i w kółko mnie nudzi, a ponieważ mieszkam w sumie w Beskidach to sobie "biegam" właśnie po nich i tego się chcę trzymać.
Z tym "biegam" problem jest taki, że na solidnym wzniesieniu to bardziej dreptam, czasem zahaczę o max. HR 183, a średnio z biegu wychodzi mi HR 165-166, czyli mój nienajświeższy, a w dodatku przez lata zasiedziany organizm czasem ledwo ciągnie ale zawziąłem się by "odkapcanieć" przed 40-tką.

Do sedna: skończyłem plan 6-tyg. PUMY i już raczej sztywnych/tabelkowych planów nie chcę. Mam pulsometr, mam gps i chcę biec przed siebie po prostu. Jakoś się tam też chcę rozwijać by biegać trochę szybciej i dalej i jeszcze sobie nie zaszkodzić przy okazji.

I teraz wymyśliłem sobie tak:
1/ ograniczę biegania z 4 do 3 tygodniowo (na nadmiar czasu niestety nie narzekam).

2/ 2 z tych 3 w dni robocze chcę biegać obecnym trybem (czyli 10-15 min rozgrzewki, 30 minut biegu, 20 schładzania).
Wyznaczyłem sobie trasę z "nawrotką" i planuję biegać w jej kierunku coraz szybciej w ciągu tych 30 min, a co za tym idzie przesuwać "nawrót" coraz dalej tym samym zwiększając dystans. Siłą rzeczy na HR nie bardzo będę zwracał uwagę chyba, że wyświetlacz na pulsometrze sie zacznie kończyć ;-).

3/ 1 z 3 dni (w weekend) chcę przeznaczyć na "byle dalej i dłużej" czyli lekką przebieżkę w góry, której czas i dystans chcę stopniowo wydłużać (myślę, że tak do 3 godzin w finale) biegnąc to w tempie jak najbardziej spokojnym, czyli na 75-80% HR max (ciekawe czy ja tak w ogóle umiem).

Pytanie do szanownego grona: ma to sens ?

Pozdrawiam,
g-jaro

Re: W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 14:28
autor: Adam Klein
Czyli 2 razy w tygodniu będzie 30 minut biegu praktycznie na maksa ?

Re: W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 14:45
autor: g-jaro
Adam Klein pisze:Czyli 2 razy w tygodniu będzie 30 minut biegu praktycznie na maksa ?
Tak jest

2 x w tyg. na maksa ale tylko 30 min.
1 x w tyg. spokojnie ale długo.

Pozozdrawiam,
g-jaro

Re: W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 14:51
autor: ioannahh
witaj!

po pierwsze: sciganie sie z samym soba na treningach nie ma zadnego sensu (poza tym zbyt wiele zalezy od dyspozycji dnia, zeby uznawac 'wynik' tego treningu za miarodajny). bieganie w taki sposob nic dobrego Ci nie przyniesie, nic tak nie wytrenujesz. jesli chcesz, zeby Twoja forma rosla, sprawdz sie na jakims dystansie (zawody, test..) i w oparciu o wynik dobierz sobie odpowiednie tempa do treningow.

po drugie: bieganie na 75-80%hrmax to juz nie jest raczej 'spokojny bieg'. przyjmuje sie, ze dlugie, luzne wybiegania powinno sie robic w zakresie ~70% hrmax.

pozdrawiam!

Re: W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 15:08
autor: Qba Krause
jak dyskutowaliśmy na forum juz milion razy, u początkujących w biegu spokojnym nie ma co sugerowac sie zakresem tętna bo trzeba będzie iść a nie biec. Należy przyjąć, że tempo ma byc konwersacyjne, odczuwane jako przyjemne i tyle.

A skoki tętna w górach na podbiegach i tak będą więc pomiar tętna będzie bardziej przeszkadzał niż pomagał. Lepiej moim zdaniem będzie robić te treningi z nastawieniem, że ma być łatwo i tego po prostu pilnować.

Re: W góry po 6-cio tygodniowym planie PUMY

: 20 wrz 2011, 15:22
autor: Katarina
zaglądanie do pulsometru w górach jest bez sensu. zakresy są nie do utrzymania :bleble: średnią można próbować utrzymać, jeśli twój pulsometr zlicza na bieżąco, wahania są spore. więc to też bez sensu. jak ma być lekko, to dużo odpoczywasz po drodze (w marszu) jak ma być mocniej to zasuwasz. tyle

co do zasady: ściganie się ze sobą na treningu nie jest wskazane, tym bardziej, że jak sądzę, wiesz gdzie zamierzasz biegać :) nadciąga jesień, a z nią opady deszczu i listowia, z pewnością zdajesz sobie sprawę co to oznacza w Beskidach :spoczko:

więc wybiegania, a raczej wycieczki biegowe jak najbardziej ok. i traktuj treningi na szlaku jak wycieczkę, bez napinania się, że gdzieś nie możesz wybiec. albo, że tydzień temu biegłeś gdzieś szybciej. bo przecież nie raz jest tak, że jeszcze na wczoraj pięknej i przebieżnej ścieżce dziś przydałby się kajak, od biedy wędkarskie kalosze :hejhej: podbiegi potrenuj raczej na krótszym dystansie, powiedzmy 150m i spokojna nawrotka i tak parę razy. albo na wycieczce na zasadzie zabawy: a teraz to se podbiegne na tę górkę. a po tym zasłużony odpoczynek (czyli marsz, zwolnione tempo). sprawdzianki możesz sobie czasem robić na wyznaczonej trasie, ale dla lepszego samopoczucia przy w miarę podobnych warunkach. najlepiej na zawodach.