http://www.cos.pl/sw/34_06/40.pdf
i to by było na tyle ..bo w ojczyżnie Mistrza Roberta K. chód sportowy i porady co do tej dyscypliny nie istnieją...
Sam nauczyłem sie chodu na yahoo. Pierwszy maraton pobiegłem w 4.13 ,drugi poszedłem w 5.30 ale na luzie.
No cóż ...Sylwetka wyprostowana , oczy przed siebie i jak u kameleona..

Żadnego odwracania głowy na boki , do tyłu..W momencie kontaktu pięty z podłożem wyprost nogi w kolanie (reguła olimpijska) , rolowanie - pięta , śródstopie i wybicie z palców. Z tym ,że to u różnych sie różnie rozkłada - u jednych większe znaczenie ma rolowanie ( mocna stopa) a u innych podkręcenie tempa z biodra (obniżenie biodra) - nawet są badania naukowe na to,na ile procent czerpiemy energię z jednego i drugiego ..
Chodziarz ma być jak zabawka, która sie przemieszcza poziomo...Małe wahania środka ciężkości w pionie...
Łatwo to sprawdzić obserwując własny cień ( głowa ma nie podskakiwać) albo nawet wkładając monety do kieszonki w koszulce , czy nie za bardzo dźwięcza... Oczywiście chodzi się jak po linie , krok dosyć krótki, ręce nie mają przekraczać osi ciała.
U mnie przy większych prędkościach musi być obszerniejsza praca ramion ( efekt wahadła). Generalnie jednak jak mówią chodziarze - ilu chodziarzy - tyle technik. Mnie cieszy , że techniki chodziarskie przenosze mimowolnie na bieganie.