Strona 1 z 1

Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 12:42
autor: Wnenq
Witam,

na forum jestem świeżakiem i dlatego też mam do bardziej doświadczonych kolegów i koleżanek pytanie. Moja przygoda z bieganiem zaczęła się już kilka lat temu ale była bardzo nieregularna. Momentami jedyny kontakt z bieganiem był poprzez piłkę nożna, którą uprawiam amatorsko. W tym roku jednak nazbierało mi się trochę stresów i postanowiłem zwalczyć je za pomocą biegania, co okazuje się skuteczne;] Wybrałem sobie również cel, jakim jest cracovia maraton w kwietniu. Jestem bardzo zdeterminowany. Co do moich czasów, jakoś specjalnie ich nie mierzyłem ale na 10 km jest to treningowo jakieś 50-60 minut (w zależności od tego jak się danego dnia czuję), zaś tak bardziej na maksa udawało mi się 2 lata temu schodzić poniżej 40 minut (35`-40`). Aktualnie waha się to w granicach 40`+/-. Na 1km dawno nie mierzyłem sobie czasu ale w liceum biegałem (bez specjalnych treningów) 3:12. Stosuje aktualnie ten plan treningowy: http://bieganie.pl/?cat=19&id=1282&show=1[url][/url]
w plan treningowy wkradły mi się chwilowe absencje związane z sesją. Jeśli miałem czas dokładałem sobie dodatkowe treningi. Biegam gdzieś początku stycznia regularnie, a odkąd zacząłem stosować się do planu zrobiłem ok 180km. W tym tygodniu niestety się przeziębiłem i jak do jutra nie będzie lepiej to ten tydzień zamknę marnymi 20km... Co myślicie o moim celu? Tak jak mówię jestem zdeterminowany ale chwilami przychodzą myśli typu: "czy nie porywam się z motyką na Słońce?". Z góry dzięki za odpowiedzi! Pozdrawiam!

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 15:22
autor: Bawareczka
ile km wyniosl Twoj najdluzszy bieg w ostatnim miesiacu - no moze dwoch?

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 15:25
autor: kulawy pies
spoko, dasz radę.
obstawiam 3:15-3:30.

tylko proszę cię, przebiegnij przedtem choć ze cztery razy po 25-30km długiego wybiegania na treningu, żeby nie było kryzysu, płączu cierpienia i maszerowania po 35km maratonu.
tzn cierpienie i tak będzie - ale o to w końcu chodzi :hej:

powodzenia.

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 15:28
autor: Wnenq
17km takie niedzielne rozbieganie bez ambicji czasowych a wyszlo to jakos na 1:22:00; ponadto trenowalem w gim i LO karate przez 5 lat, ogolnie aktywnie staram się spędzać czas. W czw przebieglem 13km w 50minut. Oczywiscie do wszystkiego stosuje trening siłowy (przysiady, brzuchy, pompki, plecy)

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 15:31
autor: Wnenq
kulawy pies pisze:spoko, dasz radę.
obstawiam 3:15-3:30.

tylko proszę cię, przebiegnij przedtem choć ze cztery razy po 25-30km długiego wybiegania na treningu, żeby nie było kryzysu, płączu cierpienia i maszerowania po 35km maratonu.
tzn cierpienie i tak będzie - ale o to w końcu chodzi :hej:

powodzenia.
Dzieki! Teraz mnie zmotywowales jeszcze bardziej do treningow;) oczywiscie teraz nd wybiegania planuje dluzsze. Zapisalem sie tez na bieg marzanny 19 marca testowo trenigowo sobie pobiegne zeby sie sprawdzic;)

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 16:11
autor: kulawy pies
luz, też przebiegłem debiut maratoński (i na zawodach w ogóle) głównie z treningu bjj/siłowego

3:37, ale od 15km wyprzedziło mnie z 600 osób.
z każdym kolejnym maratonem trenowałem troszkę mądzrej, i przekładało się na wyniki.
napisałem o tych trzydziestkach, bo to jest najważniejsze - siłę (również w sensie odporności mięsniowej na ból) masz, szybkości masz zapas, kilometrów jak będziesz robił 50-60 w tygodniu też starczy.
dołóż parę długich wybiegań, nie przeszarżuj z tempem na początku i spokojnie załapiesz się na górne 20% uczestników

zobaczysz co i jak, jak ci się spodoba - za dwa lata złamiesz trójkę

zdrówko

Re: Maraton, czy nie?

: 26 lut 2011, 21:28
autor: Wnenq
Dzieki wielkie dodales mi otuchy troche i mam jeszcze wieksza motywacje teraz;) bolu sie nie boje, a i mam nadzieje ze bedzie to pierwszy z wielu maratonow! W ogole udalo mi sie zwalczyc przeziebienie wiec od jutra znowu ruszam w trase z nowymi silami. Rowniez pozdrawiam!:)

Re: Maraton, czy nie?

: 02 mar 2011, 18:59
autor: Wnenq
W nd przebieglem 20km w 1:41:00 ze zmiennym tempem wolniej zaczalem bo balem sie o sily dlatego ze wczesniej 2 dni w lozku lezalem z przeziebieniem, a rano gralem sparing w pilke nozna. Okazalo sie jednak, ze znalazlem sily na mocniejsza koncowke. Mam jednak problem (o ile jest to faktycznie probelm) z utrzymywaniem wolnego tempa. Gorzej mi sie biegnie jesli musze biec zalozmy 6:00/1km niz jak biegne sobie 5min/1km. Niezaleznie od dystansu...Mam powodoy do obaw?