Jak trenować ze 105 kg wagi, ale w miare wyrobioną kondycją
: 20 lis 2010, 22:36
Witam,
Z góry przepraszam jeśli podobny temat już gdzieś istnieje, ale moja sytuacja wydaje się na tyle specyficzna, że ciężko by mi było podpiąć się pod czyjś temat. Otóż sprawa wygląda tak: w ten poniedziałek zacząłem biegać według planu 10-cio tygodniowego (dzisiaj skończyłem ten tydzień czwartym z kolei biegiem), jednak wydaje mi się, że plan ten nie jest dla mnie odpowiedni z takiego oto powodu:
- Od dwóch lat jeżdżę na rowerze, więc wytrzymałość mam chyba lepsza niż ludzie, dla których ten plan został stworzony (przykładem może być to, że ok 3 miesiące temu wyszedłem pierwszy i jedyny raz pobiegać i biegłem bez zatrzymania ok 42-43 min, nie było to wyjątkowo łatwe, biegłem wolno, ale bez przerwy).
Jednak co skłoniło mnie do stosowania się do tak łatwego planu jest fakt, że ważę 105 kg i zdaję sobie sprawę, że wytrzymałość zdobyta na rowerze nie obejmuje stawów, ścięgien i wiązadeł. Jednym słowem boję się kontuzji, które mogą być spowodowane moją masą (dla uściślenia, mam 23 lata i 185 cm wzrostu, jednak obliczanie wskaźnika BMI w moim wypadku raczej nie ma sensu - od 5 lat chodzę na siłownię. Może nie jestem mocno dopakowany, ale mam spokojnie ładnych kilka kilogramów masy mięśniowej więcej niż przeciętny człowiek. Z drugiej strony, spokojnie powinienem zrzucić ok 15 kg i tyle też zamierzam, lub nawet więcej).
I tu moje pytanie - jaki plan powinienem stosować, albo czy może powinienem zmodyfikować ten 10-cio tygodniowy (ominąć pewne punkty, albo robić go szybciej)?
Do wyboru planu duże znaczenie mogą mieć moje cele. Tak więc pierwszym z nich jest półmaraton warszawski pod koniec marca 2011 (chciałbym go przebiec w czasie poniżej 2h). Kolejnym, maraton na jesieni, jednak przede wszystkim rozpoczęcie biegania ma ścisły związek z tym, że zamierzam zacząć trenować triathlon (amatorsko, jednak ambitnie, dla siebie samego). Mój ostateczny cel jest z kolei ściśle powiązany z triathlonem, ale go tu nie przytoczę, bo co bardziej zaawansowani sportowcy pospadaliby z krzeseł słysząc w co mierzy koleś ważący ponad 100 kg po swoim pierwszym tygodniu biegania (choć pewnie niektórzy się domyślą o co chodzi
).
Tak więc znając mój wiek, wagę, cele i mniej więcej stopień wytrenowania co byście mi radzili, żeby trenować bezpiecznie, ale jednocześnie nie tracić czasu na za łatwe treningi? Dodam, że na bieganiu na razie znam się tak słabo, że nawet nie umiałbym dobrać sobie planu do początkowych celów (tj. półmaratonu i maratonu w przyszłym roku) - boje się, że ćwiczyłbym bieganie czysto rekreacyjne i choć nie chce być zawodowcem to jednak muszę trenować inaczej, żeby myśleć o triathlonie i maratonach. Ponadto, zdaję sobie sprawę, że priorytetem jest zrzucenie wagi (na tym akurat na prawdę się znam, ale w tym celu mogę stosować basen i rower, tak więc nie muszę w biegu trzymać niskiego tętna).
Dziękuję każdemu kto da radę przebrnąć przez ten post i podzieli się swoją wiedzą!
Pozdrawiam,
Hubert
Z góry przepraszam jeśli podobny temat już gdzieś istnieje, ale moja sytuacja wydaje się na tyle specyficzna, że ciężko by mi było podpiąć się pod czyjś temat. Otóż sprawa wygląda tak: w ten poniedziałek zacząłem biegać według planu 10-cio tygodniowego (dzisiaj skończyłem ten tydzień czwartym z kolei biegiem), jednak wydaje mi się, że plan ten nie jest dla mnie odpowiedni z takiego oto powodu:
- Od dwóch lat jeżdżę na rowerze, więc wytrzymałość mam chyba lepsza niż ludzie, dla których ten plan został stworzony (przykładem może być to, że ok 3 miesiące temu wyszedłem pierwszy i jedyny raz pobiegać i biegłem bez zatrzymania ok 42-43 min, nie było to wyjątkowo łatwe, biegłem wolno, ale bez przerwy).
Jednak co skłoniło mnie do stosowania się do tak łatwego planu jest fakt, że ważę 105 kg i zdaję sobie sprawę, że wytrzymałość zdobyta na rowerze nie obejmuje stawów, ścięgien i wiązadeł. Jednym słowem boję się kontuzji, które mogą być spowodowane moją masą (dla uściślenia, mam 23 lata i 185 cm wzrostu, jednak obliczanie wskaźnika BMI w moim wypadku raczej nie ma sensu - od 5 lat chodzę na siłownię. Może nie jestem mocno dopakowany, ale mam spokojnie ładnych kilka kilogramów masy mięśniowej więcej niż przeciętny człowiek. Z drugiej strony, spokojnie powinienem zrzucić ok 15 kg i tyle też zamierzam, lub nawet więcej).
I tu moje pytanie - jaki plan powinienem stosować, albo czy może powinienem zmodyfikować ten 10-cio tygodniowy (ominąć pewne punkty, albo robić go szybciej)?
Do wyboru planu duże znaczenie mogą mieć moje cele. Tak więc pierwszym z nich jest półmaraton warszawski pod koniec marca 2011 (chciałbym go przebiec w czasie poniżej 2h). Kolejnym, maraton na jesieni, jednak przede wszystkim rozpoczęcie biegania ma ścisły związek z tym, że zamierzam zacząć trenować triathlon (amatorsko, jednak ambitnie, dla siebie samego). Mój ostateczny cel jest z kolei ściśle powiązany z triathlonem, ale go tu nie przytoczę, bo co bardziej zaawansowani sportowcy pospadaliby z krzeseł słysząc w co mierzy koleś ważący ponad 100 kg po swoim pierwszym tygodniu biegania (choć pewnie niektórzy się domyślą o co chodzi

Tak więc znając mój wiek, wagę, cele i mniej więcej stopień wytrenowania co byście mi radzili, żeby trenować bezpiecznie, ale jednocześnie nie tracić czasu na za łatwe treningi? Dodam, że na bieganiu na razie znam się tak słabo, że nawet nie umiałbym dobrać sobie planu do początkowych celów (tj. półmaratonu i maratonu w przyszłym roku) - boje się, że ćwiczyłbym bieganie czysto rekreacyjne i choć nie chce być zawodowcem to jednak muszę trenować inaczej, żeby myśleć o triathlonie i maratonach. Ponadto, zdaję sobie sprawę, że priorytetem jest zrzucenie wagi (na tym akurat na prawdę się znam, ale w tym celu mogę stosować basen i rower, tak więc nie muszę w biegu trzymać niskiego tętna).
Dziękuję każdemu kto da radę przebrnąć przez ten post i podzieli się swoją wiedzą!
Pozdrawiam,
Hubert