Plany amerykańskie - wymiana doświadczeń
: 19 maja 2010, 11:44
Wydało mi się, po poczytaniu blogów i komentarzy do nich, że niegłupie by było założenie wątku na wymianę doświadczeń z realizacji planów opartych na myśli amerykańskiej. Sam wziąłem się za jeden z takich planów - oparty na tempach wyliczonych z wyniku na 10 km w moim przypadku.
Blogu nie zacząłem pisać ze względu na zbyt niski poziom ekshibicjonizmu własnego ale doświadczeniami i spostrzeżeniami bardzo chętnie się podzielę i innych też posłucham - nie trzeba koniecznie samemu wynajdować koła.
Moje pierwsze jest takie:
Wcześniej przez całą zimę próbowałem z planem opartym na zakresach tętna. Biegi tzw. WB1 ok. 10 km z czasem stawały się trochę jakby szybsze ale nie za bardzo. Biegając szybciej czułem się nadal bardzo swobodnie ale tętno szło cały czas w kolejnym wyższym zakresie. I wg planu to było nie tak.
W moim obecnym planie odpowiednikiem biegu WB1 jest tzw. easy run w wyliczonym tempie 6:10. Jak zaczynałem 5 tygodni temu to tętno zakresu WB1 miałem na 3 pierwszych kilometrach. Potem szło w górę. Teraz jest to już 6-7 km w zakresie WB1. Wygląda mi to na jakąś poprawę wydolności. Zimą wg tamtego planu w WB1 dochodziłem do jakichś 6:30 w WB1 przy 10 km biegu. Dla siebie wyciągam wniosek taki, że jak ktoś jest taki młody stażem biegowym jak ja (1,5 roku) to wg planu opartego na tempach robie szybsze postępy.
To samo co wyżej widzę u siebie w tzw, temporunach, których odpowiednikiem są chyba biegi ciagłe w zakresie WB2.
Tym powyższym zapraszam do wymiany doświadczeń.
Blogu nie zacząłem pisać ze względu na zbyt niski poziom ekshibicjonizmu własnego ale doświadczeniami i spostrzeżeniami bardzo chętnie się podzielę i innych też posłucham - nie trzeba koniecznie samemu wynajdować koła.
Moje pierwsze jest takie:
Wcześniej przez całą zimę próbowałem z planem opartym na zakresach tętna. Biegi tzw. WB1 ok. 10 km z czasem stawały się trochę jakby szybsze ale nie za bardzo. Biegając szybciej czułem się nadal bardzo swobodnie ale tętno szło cały czas w kolejnym wyższym zakresie. I wg planu to było nie tak.
W moim obecnym planie odpowiednikiem biegu WB1 jest tzw. easy run w wyliczonym tempie 6:10. Jak zaczynałem 5 tygodni temu to tętno zakresu WB1 miałem na 3 pierwszych kilometrach. Potem szło w górę. Teraz jest to już 6-7 km w zakresie WB1. Wygląda mi to na jakąś poprawę wydolności. Zimą wg tamtego planu w WB1 dochodziłem do jakichś 6:30 w WB1 przy 10 km biegu. Dla siebie wyciągam wniosek taki, że jak ktoś jest taki młody stażem biegowym jak ja (1,5 roku) to wg planu opartego na tempach robie szybsze postępy.
To samo co wyżej widzę u siebie w tzw, temporunach, których odpowiednikiem są chyba biegi ciagłe w zakresie WB2.
Tym powyższym zapraszam do wymiany doświadczeń.