Ja przed dwoma laty realizowałem właśnie ten plan który został podany wyżej

Co prawda celu nie udało się osiągnąć ale efekty były widoczne gołym okiem. W lecie 2007 roku kiedy to po raz pierwszy biegłem 1500m miałem czas ok.5:36, pózniej co tydzień się poprawiałem 5:27 i ostatecznie 5:22. Celem za niecały rok było złamanie 5 minut. Jeszcze w grudniu postanowiłem zrobić sobie test, ale pewnie byłem trochę zamulony zwiększeniem przebieganych kilometrów i wyszło 5:48.... Od stycznia gdzieś tak chyba do połowy kwietnia biegałem spokojnie 4 razy w tygodniu po około 40km/tyg. Przed rozpoczęciem tego planu zrobiłem sobie test (5:30), a następnie robiłem to co miałem zapisane, choć był taki moment że miałem dość tego planu to mimo wszystko dociągnąłem go do samego końca, choć musiałem zmienić trochę końcówkę bo egzamin wypadł w środku tygodnia.
Szczerze mówiąc byłem zaskoczony że prawie się udało. Tydzień przed egzaminem zrobiłem sobie znowu test, wyszło 5:13. W sumie wtedy pierwszy raz poczułem że można złamać 5 minut, ale nie udało się bo wyszło 5:01...

Szkoda.
Trochę się rozpisałem ale w skrócie, teraz spokojnie biegaj ze 4 razy/tydz. i nabijaj powoli kilometry, choć jeśli zaczynasz od kompletnego zera to musisz to robić bardzo spokojnie i 40km/tydz. może być na początku za dużo. Ja w tamtym okresie raz w tyg. biegałem jeden trening trochę mocniej, jeden był trochę dłuższy od pozostałych, na jednym przez 3-5tyg. robiłem siłę biegową, a ten czwarty to było spokojne rozbieganie, do tego gimnastyka rozciągająca i siłowa. Po tym zaczynasz robić plan z tej strony, tylko musisz sobie dobrze obliczyć te 12tyg. tak by koniec planu wypadał na dzień w którym będziesz biegł.
Mnie zawsze zastanawiało dlaczego dzień po moim biegu zamiast czuć się wykończony, bo przecież dałem z siebie wszystko czułem się jakbym miał motorek w d... podczas gry w piłkę

Może nie trafiłem na ten najlepszy dzień?