Strona 1 z 5
Komentarz do artykułu Train Hard Win Easy - czyli kenijska m
: 20 lis 2009, 00:24
autor: bieganie.pl
: 20 lis 2009, 00:48
autor: hatek
Niesamowite jest zderzenie całej machiny treningowej białych (z myślą trenerską, planami, kalkulatorami, mierzeniem zakwaszenia, cyklami...) z kenijskim podejściem do treningów na zasadzie - są niby założenia ale tak naprawdę jak ktoś w grupie da hasło to i tak lecimy na maksa. Niby interwały ale biegamy nie wiadomo ile...itd.
Ciężar gatunkowy akcentów też niesamowity - jeśli ktoś to przetrzyma to faktycznie MUSI potem odnosić sukcesy. Pytanie, który biały zawodnik wytrzymałby taką jazdę (czytaj: miałby na tyle determinacji, żeby wytrzymać). Bo tak naprawdę o determinacje i chęć wyrwania się z Kenijskiej biedy tu chodzi.
: 20 lis 2009, 01:50
autor: KRZYSIEKBIEGA
Rozmawiałem ostatnio z pewnym menagarem : "po co wystawiacie tylu zawodników w danym maratonie gdzie pierwszemu się opaca tylko biec na rekord poniżej 2:12...gdzie drugi dostanie tyle, co zwycięzca w maratonie na 2:25."
Odp. "Bo każdy z nich wierzy że to on zrobi rekord trasy i wygra..."
Takie jest podejście typowego zawodnika z Kenii i Etiopii, dlatego wygrywją, ale na pewno większość z nich przez takie podejście kończy kariere i zapada w potężne długi...
: 20 lis 2009, 02:54
autor: PATATAJEC
Te opisane aktywności Kenijczyków, to jest katorga jakaś... Metoda sita, na wyłonienie najlepszych, a raczej na odsianie ciut gorszych, bądź mających mniej szczęścia. Nie miałem pojęcia, że Kenijczycy tak ciężko trenują. Ciekawy artykuł.
: 20 lis 2009, 07:51
autor: Wuj Phyll
No pain, no gain, jak to mówią.
Pamiętacie artykuł o Stawiarzu? przypomina Wam to nieco kenijczyków? Bo mi tak
Cała rzecz tkwi chyba w podejściu i warunkach- tamte są dostosowane do ludzkiego aparatu ruchu a poza tym, ich pojęcie Ciężkiego treningu jest po prostu zdrowe- każdy daje ile może. W naszych realiach trenerzy wyciągają chyba czasem więcej od zawodników, szczególnie młodych, niż Ci mogą. Tutaj występuje inne zjawisko- ta cala "rzeźnia" dostosowana jest do indywidualnych możliwości zawodnika, który biega na wyczucie
: 20 lis 2009, 09:37
autor: AWueFiak
Prawda jest taka,że jak nie umiesz pocierpieć czasem na treningu to na zawodach tym bardziej nie przetrwasz kryzysu (stres,ambicja,kibice,pokładane nadzieje zbyt duże). Generalnie ja podziwiam Kenijczyków za ich wytrwałość i tą motywacje do wybicia się. Mimo, iż nie jestem zwolennikiem zajeżdżania się na treningach to lubię się zmęczyć i czasem pościgać na końcówce (wszystko w granicach rozsądku i w odpowiednim czasie). Artykuł bardzo ciekawy swoją drogą

I tak troche nie na temat: Dlaczego jak pojawiają się artykuły o amerykańskiej, czy kenijskiej szkole biegania to zaraz jakieś przykładowe plany i rozmowy opierają się na nazwach typu Tempo Run, Long Run? Nie mamy swoich zamienników, wstydzimy się ich, czy poprostu chcemy jak najbardziej odwzorować plany innych myśli szkoleniowych??
: 20 lis 2009, 10:30
autor: gasper
AWueFiak pisze:Prawda jest taka,że jak nie umiesz pocierpieć czasem na treningu to na zawodach tym bardziej nie przetrwasz kryzysu (stres,ambicja,kibice,pokładane nadzieje zbyt duże).
z tym sie nie zgodze - czasami zdarzało mi sie odpuszczać na treningu jak miałem gorszy dzień, jednak zawody to zawody - nigdy tam nie odpuściłem i NIGDY nie zszedłem z trasy co często u młodych zawodników sie zdarza i zostawia ślad w głowie

: 20 lis 2009, 11:30
autor: AWueFiak
Mimo wszystko wydaje mi się, że po to są treningi, żeby ćwiczyć: wytrzymałość, gibkość, płotki, technike, a także to, że jesteś zmęczony i trzeba przyśpieszyć. Jak już podkreśliłem nie jestem zwolennikiem zajeżdżania się na treningach, ścigania i tym podobynch, ale jak to mówią każde zawody są lepsze niż nawet najlepszy trening. Tylko, co też już podkreśliłem trzeba robić to z głową. Ja mam na koncie pare nieukończonych biegów i nie wstydze się tego, to tyko świadczy o tym ile czeka mnie jeszcze pracy. Najlepsi na świecie nie kończyli wyścigów. Jak dajesz z siebie wszystko, to musisz brać to pod uwagę. Teraz sztuka w tym, żeby zdażało się to jak najrzadziej i nie na docelowych imprezach.
: 20 lis 2009, 11:39
autor: gasper
AWueFiak pisze: Ja mam na koncie pare nieukończonych biegów i nie wstydze się tego, to tyko świadczy o tym ile czeka mnie jeszcze pracy. Najlepsi na świecie nie kończyli wyścigów. Jak dajesz z siebie wszystko, to musisz brać to pod uwagę. Teraz sztuka w tym, żeby zdażało się to jak najrzadziej i nie na docelowych imprezach.
widzisz, a jakbyś odpuścił troche na treningu to może lepiej by poszło na zawodach? a co do schodzenia strasy - co innego to zejście z powodu kontuzji a co innego zejście bo nie szło - i pisze o biegach krótszych od maratonu
Pozdrawiam
: 20 lis 2009, 11:44
autor: AWueFiak
Ja też pisze o dystansach krótszych od maratonu. Co do treningu, każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat i myśle, że chyba tak pozostanie. Pozdrawiam
: 20 lis 2009, 12:01
autor: gasper
AWueFiak pisze:Ja też pisze o dystansach krótszych od maratonu. Co do treningu, każdy z nas ma swoje zdanie na ten temat i myśle, że chyba tak pozostanie. Pozdrawiam
ludzie z czasem sie zmieniają

podejście do treningu także zmienia sie wraz z doświadczeniem - jesteś młody - masz czas i zdrowie więc walcz

no i talent też masz
Pozdrawiam
: 20 lis 2009, 12:03
autor: Adam Klein
Mi się też od razu wywiad ze Stawiarzem skojarzył. Ale zobaczcie - jest jedna część wspólna - grupa.
Za czasów Krzyszkowiaka, Zimnego, Stawiarza - był trening w grupach.
O tym samym zresztą wspominał Tadeusz Kępka.
Amerykanie powołali do życia grupy (Nike Oregon, Team Running USA).
Kenijczycy też trenują w grupach.
Wielka jest siła grupy. Taka grupa wyczynowa z wieloletnim horyzontem (bo sukcesy nie przyjdą szybko, amerykanom zajęło to 7-8 lat) powinna powstać i w Polsce, jeśli ktokolwiek chce myśleć o wynikach na światowym poziomie.
U Etiopczyków jest tak samo, tutaj widać na małych zdjęciach grupki na treningu na górze Entoto (tylko Etiopczycy bardziej się z tym treningiem ukrywają).
: 20 lis 2009, 12:08
autor: asik_zoo
Cóż, treningi mordercze, trzeba przyznać. Ja trenuję raz dziennie 5-6 dni w tygodniu, ale - pracuję od poniedziałku do piątku po 8-12 godzin, co drugi weekend spędzam w szkole po 12 godzin na wykładach. Wolne weekendy też nie są tak do końca wolne - pracuję w tzw. nienormowanym czasie pracy i często mam zajęte 3/4 soboty i niedzieli. Czy któryś Kenijczyk dałby radę tak ciężko trenować, gdyby oprócz tego musiał chodzić do pracy i studiować w szkole oddalonej o 2,5 godziny jazdy, jadąc dwoma autobusami i śpiąc w tym czasie po 4 godziny na dobę, bo trzeba wstać o 4.00, a poprzedniego wieczoru praca kończy się o 22.00...
: 20 lis 2009, 12:15
autor: Qba Krause
Oczywiście, że by nie dał. Na tym polega różnica między sportem amatorskim a wyczynowym. Jego zawodem jest bieganie i tyle, i w zawodzie pracują nawet dłużej niż my w swoich: my po 8,12 czy iluś tam godzinach pracy możemy się odprężyć, iść pobiegać, z kumplami na piwo, pooglądać tv, spotkać się z rodziną. Oni po pracy treningu idą do pracy- regeneracji i kładą się do łóżka, czyli de facto pracują więcej od nas.
: 20 lis 2009, 13:03
autor: russian, white russian
Adam Klein pisze:
Wielka jest siła grupy.
powiedz to M.G. dos Santosowi.
albo Rothlinowi.
psychę trzeba mieć twardą, żeby robić takie treningi - a że w młodym wieku łatwo pogrywać na ambicji w grupie, to fakt.
co nie zmienia podstawowej prawdy, tak celnie ujętej przez Mottrama( też sam biega(?)):
'distance running is all about size of your balls' / czy jakoś tak...
a czy to efekt treningu w grupie, czy dojrzałości zawoidnika - to już sprawa drugorzędna.
zdrówko