Ajajaj, niezrecznie mi sie wtracac, bo maratonu zadnego nei przebiegłem i jak na razie na treningach dochodze do 15km. Zaczynałem prawie od zera.
Przez kilka miesięcy regularnego biegania, czytania materiałów w sieci (zwłaszcza z tego forum!

) wyrobiłem sobie zdanie na kilka spraw i kilka punktów wypowiedzi Arturo wydaje mi się zaskakujących...
1) Jak można spróbować(?!) przebiec maraton biegając na razie 10km, skoro wszyscy trąbią o nie zwiększaniu dystansu więcej niż 10% tygodniowo?
2) Istnieją plany treningowe dla kompletnych amatorów być może nie gwarantujące najlepszego rezultatu ale skupiające się na zrealizowaniu celu jakim jest przebiegnięcie maratonu. Minimalizacja szans na kontuzje, obciążenia dające się pogodzić z codziennym życiem przeciętnego mieszczucha itp. Np.
http://www.halhigdon.com/ lub nieco kontrowersyjne dla niektorych podejscie:
www.jeffgalloway.com
3) Amator może mieć swojego trenera za niewielkie pieniadze. Patrz:
http://www.skarzynski.pl/
Co do mnie to zaplanowałem start w maratonie w Dębnie 4.IV.2004
i zacząłem realizować plań Hala Higdona dla początkujących. Także na tym forum spotkasz ludzi którzy go stosowali.
Jestem przekonany, że w miarę poznawania możliwości i reakcji organizmu można to i owo zmieniać, zresztą autor planu sam podkreśla, że jego plan jest elastyczny, jdenak pewnych rzeczy robić na pewno nie wolno i w każdym portalu poświęconym bieganiu o nich przeczytasz. Czy są one słuszne? Niech się wypowiedzą bardziej doświadczeni. Ja się staram trzymać tych zasad, bo po co ryzykować?