Strona 1 z 16

Jeff Galloway - marszobieg

: 24 wrz 2003, 20:22
autor: raner
Kledzik zaczął kiedyś ludzi denerwoać tą metodą trenowania tzw marszobiegów. Dyskusja była zażarta i bardziej lub mniej merytoryczna.
o ile dobrze pamietem ktoś tam sie zapowiadal że tak trenuje i ze zamierza pobiec tą metodą Maraton Warszawski  
Na wątku o maratonie warszawskim nie znalazałem wieści na ten temat

Grzecznie chciałem  spytać czy ktoś pokonał tak  maraton w Warszawie i  jak poszło  i ogolnie ?


(Edited by raner at 8:23 pm on Sep. 24, 2003)

Jeff Galloway - marszobieg

: 24 wrz 2003, 21:16
autor: saint
Ja tak trenuje caly czas i z pewnoscia bede tak biegal wszystkie biegi ale do maratonu niestety jeszcze daleko (przez nieregularne treningi)
polecam ta metode, jest naprawde skuteczna

Jeff Galloway - marszobieg

: 24 wrz 2003, 22:51
autor: Ibex
Powiem tak: Przed maratonem na długich treningach tak biegałem i nawet mi się podobało, jednak na maratonie ... pościg za czasem i ... innymi uczestnikami nie pozwolił mi na zastosowanie "marszobiegu" a może i szkoda może by mnie skurcz na 36 km nie złapał :)

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 09:26
autor: madach
Powiem tak, nie miałem zamiaru biec tą metodą w maratonie warszawskim, ale sytuacja mnie zmusiła do tego. Po prostu nie potrafię pić w biegu na punktach odżywiania. Musiałem maszerować. Wynik: poprawiłem życiówkę o 41 minut i zapomniałem co to ból kolan podczas biegu. Ale wiem, może to nie jest rezultat tej metody a po prostu intensywniejszego treningu.

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 09:39
autor: Padre
Stosuję tę metodę treningu tylko do dłuższch 2h wybiegań. Zdecydowanie odciąża mi to kolana, z którymi mam pewne problemy.

Do tej pory tą metodą pobiegłem tylko raz - półmaraton. Mimo absolutnie ulgowego potraktowania biegu (cykl przygotowawczy do innego biegu) i dosyć niekorzystnych warunków atmosferycznych - poprawiłem życiówkę o 4min. Oczywiście musze zaznaczyć, iż życiówka była raczej efektem wzrastającej formy niż tej techniki biegu - ale mimo wszystko byłem zaskoczony łatwością i komfortem (żadnych dolegliwości z kolanami) w jakim ją osiągnąłem.

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 10:15
autor: kledzik
Ja pobieglem "Gallowayem" maraton w ostatnia sobote. Wynik FATALNY! Za to kolanka - tak jakbym przez tydzien lezal w lozku z nogami do gory a nie biegl 42 kilometry :)

kledzik

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 11:44
autor: Nobbie
Padre, kledzik - co ile robiliście marsz i jak długo?

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 11:51
autor: krzycho
Quote: from madach on 9:26 am on Sep. 25, 2003
Powiem tak, nie miałem zamiaru biec tą metodą w maratonie warszawskim, ale sytuacja mnie zmusiła do tego. Po prostu nie potrafię pić w biegu na punktach odżywiania. Musiałem maszerować. Wynik: poprawiłem życiówkę o 41 minut i zapomniałem co to ból kolan podczas biegu. Ale wiem, może to nie jest rezultat tej metody a po prostu intensywniejszego treningu.
A ile trwały te przerwy na marsz? Kilkanaście/dziesiąt sekund na opróżnienie paru kubków to jeszcze nie marszobieg...
BTW -  poprawiłem sie dokładnie o tyle samo co ty:)

(Edited by krzycho at 11:53 am on Sep. 25, 2003)

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 12:05
autor: Padre
Biegłem 9'20'', maszerowałem 40''. Starałem się też wpleść to w punkty z wodą - tzn. wydłużałem fazę biegu, jeżeli wiedziałem, że najdalej za kilka minut będzie wodopój.

Natomiast w trakcie treningu poddaję się niezmiennie rygorowi 9.20 / 40

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 12:14
autor: pietrych
Zamierzam pobiec "Gallowayem" maraton w Poznaniu. :hahaha: Pierwszy maraton. Chciałbym się zmieścić tuż poniżej 4h. W ostanią niedzielę przebiegłem pierwszy raz w życiu 32 km tą metodą. Chcę uniknąć kontuzji tuż przed startem. O przyspieszaniu czy utrzymaniu  dobrego tempa na ostatnich kilometrach, w moim przypadku nie ma mowy. Natomiast kolana mnie nie bolały, ani tuż po, ani  następnego dnia (180 cm/78kg). Szczerze mówiąc prawie umierałem od 30 do 32 km co mnie pesymistycznie nastawiło na 4 godz. po biegu (a gdzie jeszcze 10 km i skąd na to para?). Natomiast brak jakichkolwiek dolegliwości następnego dnia bardzo optymistycznie. Dla mnie, początkującego biegacza - rewelacja!!!

Jeff Galloway - marszobieg

: 25 wrz 2003, 12:21
autor: joycat
Ja zastosowa³am tê taktykê po raz pierwszy w pó³maratonie m³ociñskim w lipcu (przerwy na marsz przy wodopojach co 3,6 km) i poprawi³am wówczas ¿yciówkê o 4 min.
Na 25 OSMW za³o¿enie by³o podobne: przerwy na marsz przy wodopojach, poczynaj±c od pierwszego punktu na 3 km. Od 30 km przeplata³am bieg z marszem ze wzglêdu na narastaj±ce zmêczenie. Maraton ukoñczy³am w bardzo dobrej formie, z zakwasami, ale bez ¿adnej kontuzji - ba³am siê zw³aszcza o kolana, poniewa¿ podczas treningów przedmaratoñskich w ogóle nie biega³am po asfalcie.
Czas na mecie 4:56:40 - dobry punkt wyj¶cia do nastêpnych maratonów :)

Jeff Galloway - marszobieg

: 27 wrz 2003, 14:38
autor: gato
Pobiegłem w ten sposób 25 OSMW i poprawiłem życiówkę brutto o 50 minut i 31 sekund.
Maszerowałem od 3 punktu po kilkanaście do kilkudziesięciu sekund. W efekcie kryzys przyszedł dopiero około 38 kilometra a nie 25 jak w debiucie w maju.
Zamierzam pobiec w ten sposób również we Wrocławiu na wiosnę.
Na treningach stosuję tą metodę od około 2 miesięcy, na wybieganiach powyżej 70 minut (14' biegu i 1' szybkiego marszu).
Pozdrawiam miłośników "Galloway'a"

Jeff Galloway - marszobieg

: 27 wrz 2003, 23:57
autor: raner
no ładnie Gato byle tak dalej !

Jeff Galloway - marszobieg

: 29 wrz 2003, 20:03
autor: kledzik
Quote: from Nobbie on 11:44 am on Sep. 25, 2003
Padre, kledzik - co ile robiliście marsz i jak długo?
Co 2,5 km (tak byly ustawione punkty odswiezania) kilkadziesiat sekund marszu.

kledzik

Jeff Galloway - marszobieg

: 30 wrz 2003, 14:51
autor: krzysiekk
Zastosowałem tą metodę podczas MW.
Powiem tak. Jeżeli nie musisz robić przerw, to znaczy jeżeli jesteś przygotowany na PRZEBIEGNIĘCIE całego dystansu, to nie maszeruj. Po prostu biegnij w miarę stałym tempem.

Teraz opiszę swój przypadek. Jakiś czas temu, gdy kledzik opublikował tą metodę, myślałem, że to jest klucz do sukcesu, świetna metoda.
W tej chwili sądzę, że marszobieganie praktycznie nie miało dla mnie znaczenia (zarówno w sensie pozytywnym jak i negatywnym). Robiłem około 20 sekundowe przerwy na marsz co ok 3 km do 30 kilometra. Z czasem te postoje zaczęły mnie drażnić, biegacze mi uciekali, musiałem ich gonić, nie odczuwałem jakiejś szczególnej poprawy. Przed 30 kilometrem powiedziałem sobie "dość", nie będę robił przystanków. Złamałem 3:20, nabawiłem się kontuzji, na ostatnich kilometrach nie wyprzedziłem zbyt wielu zawodników, zamiast tego musiałem kombinować, jak tu uniknąć skórczy.

Jeszcze raz napiszę to co napisałem na początku.
Jeżeli nie musisz robić przerw, to znaczy jeżeli jesteś przygotowany na PRZEBIEGNIĘCIE całego dystansu, to nie maszeruj. Po prostu biegnij w miarę stałym tempem.
I jeszcze cytat pewnego klasyka "Jeżeli poczujesz, że mocno boli (szczególnie chodzi tu o kolana) to zejdź natychmiast z trasy."

Krzysiek