Strona 1 z 1

WIARYGODNE :-)

: 03 wrz 2003, 20:32
autor: kledzik
Arthur Lydiard nie byl wybitnym biegaczem, jego najlepszy czas w maratonie to 2:39.05, jednak niewielu jest chyba szkoleniowcow, ktorzy mogliby sie z nim rownac. Jego wychowankami byli Nowozelandczycy Peter Snell i Murray Halberg, ktorzy na olimpiadach 1960 i 1964 roku zdobyli lacznie 4 medale. Byl tez posrednio ojcem sukcesow biegaczy finskich w latach 70-ych, szkolil bowiem ich trenerow. Rowniez trening biegaczy z DDR byl w duzym stopniu oparty na teorii Nowozelandczyka, co przyczynilo sie do ich sukcesow podczas olimpiady w 1976 roku.

Ponizej Arthur Lydiard podczas zwycieskiego biegu w maratonie nowozelandzkim w 1953 roku

Obrazek

Na czym polegal trening Lydiarda?

Najwazniejszym elementem treningu jest dlugi i spokojny bieg w tzw. strefie tlenowej. Lydiard rozroznial dwa rodzaje takiego biegu. Wolniusienki bieg regeneracyjny i dosc zwawy (80-85% tetna max.). W praktyce jednak uznawal jedynie drugi z nich, tzn. ten szybszy. Pierwszego nie zaliczal wcale do kilometrazu swych podopiecznych. Tak np. Lydiard twierdzil zawsze, ze Peter Snell biega tygodniowo ok. 160 km. Nie bylo to prawda. W rzeczywistosci Snell biegal 250 km, trener nie liczyl jednak wcale wolnych biegow regeneracyjnych. Co ciekawe w identyczny sposob trenuja dzisiaj Kenijczycy albo dosc zwawo albo super wolno. Gdy zapytano Paula Tergata (2:05.48 w 2002 w Londynie), ile dlugich biegow zaliczyl podczas przygotowan do maratonu londynskiego, ten odpowiedzial: ani jednego! Po pewnym czasie wyjasnilo sie, iz dla Kenijczyka biegi w wolnym tempie, jakim biegal dystanse ponad 30 km nie liczyly sie do treningu i zgodnie z planem odbywaly sie w dni wolne od biegania.

Zwawy bieg nie oznacza jednak biegu na caly gaz! Lydiard wielokrotnie podkreslal, iz nalezy za wszelka cene unikac biegow prowadzacych do zadyszki, do swoistej walki samego z soba, ze zawsze lepiej biegac za wolno niz za szybko, ze po kazdym biegu powinnismy z czystym sumieniem moc sobie powiedziec: moglem biec duzo szybciej.

Trening Lydiarda skladal sie z kilku blokow. Najwazniejszym z nich byl wspomniany wyzej trenig wytrzymalosciowy. Biegacz poswieca sie wowczas tylko jednemu: rozwijaniu wytrzymalosci. Kolejne etapy to trenigi szybkosciowe i silowe. Zarowno w jednych jak i w drugich ogromna role odgrywal odpowiednio pagorkowaty teren. Zdaniem Nowozelandczyka dwie sa drogi do zwiekszenia szybkosci: wydluzenie krokow i zwiekszenie ich czestotliwosci. Jedno i drugie najlatwiej osiagnac trenujac w terenie gorzystym. Podbiegi pod gorki, najlepiej wieloskokami wzmacniaja nogi i wydluzaja krok. Szybkie zbiegi z lagodnych wzniesien, gdy poswiecamy sie glownie jak najszybszemu przebieraniu nozkami i nieco wyzszemu niz normalnie podnoszeniu kolan prowadza do zwiekszenia czestotliwosci krokow.

Nowozelandczyk byl wrogiem biegania na palcach i srodstopiu. Zmuszal swych podopiecznych do ladowania na piecie.

Jedna z najwazniejszych zasad Lydiarda brzmiala: trening musi sprawiac przyjemnosc, powinien byc fajna zabawa, nigdy katorga. Szkoleniowiec wrecz nienawidzil smutnych i pesymistycznie nastawionych do zycia sportowcow.

Plany treningowe Lydiarda podawaly zawsze czas biegu, niemal nigdy kilometraz. Biegajac kilometry nie godziny, musimy miec lepiej lub gorzej odmierzone trasy, biegamy po nich wciaz. Podswiadomie wymusza to na nas chec ciaglego poprawiania treningowych wynikow. Biegamy coraz szybciej i szybciej, co wedlug Nowozelandczyka jest wielkim bledem. Biegajac godzine, zamiast 12 km, mozemy wybierac dowolne trasy, a nasza ambicja nie zmusza nas do niepotrzebnej walki z wynikiem dnia poprzedniego.

Lydiard przywiazywal wielka wage do podloza po jakim biegali jego podopieczni. Za najlepsze uwazal asfalt. Byl zdania, iz zapewnia on jalepszy kontakt biegacza z podlozem, co wplywa na ekonomike biegu. Nierowna, mokra, sliska, itp. nawierzchnia wplywa negatywnie na tempo i oczywiscie dystans jaki mozna przebiec w danej jednostce czasu. Trening na takiej nawierzchni ni jest w pelni efektywny. Moze on miec ew. sens jedynie zima, podczas biegania krosow. Nowozelandczyk uwazal, iz trenig na asfalcie prowadzi do bez porownania lepszego rozwoju serca i ukladu krazenia niz treningi terenowe. Oczywiscie zdawal sobie sprawe z niebezpieczenstw kontuzji stawow, tym bardziej ze buty z amortyzacja byly wowczas niemal nieznane. Byl zdania, iz przed kontuzjami zabezpiecza odpowiedni – luzny styl biegania. Zalecal wiec wysokie trzymanie glowy i wypinanie bioder do przodu. Gdy mimo tego kolanka dawaly o sobie znac, nakazywal okladac je lodem.

kledzik

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 08:27
autor: Unleashed
<cytat>
Lydiard przywiazywal wielka wage do podloza po jakim biegali jego podopieczni. Za najlepsze uwazal asfalt. Byl zdania, iz zapewnia on jalepszy kontakt biegacza z podlozem, co wplywa na ekonomike biegu. Nierowna, mokra, sliska, itp. nawierzchnia wplywa negatywnie na tempo i oczywiscie dystans jaki mozna przebiec w danej jednostce czasu. Trening na takiej nawierzchni ni jest w pelni efektywny. Moze on miec ew. sens jedynie zima, podczas biegania krosow. Nowozelandczyk uwazal, iz trenig na asfalcie prowadzi do bez porownania lepszego rozwoju serca i ukladu krazenia niz treningi terenowe. Oczywiscie zdawal sobie sprawe z niebezpieczenstw kontuzji stawow, tym bardziej ze buty z amortyzacja byly wowczas niemal nieznane. Byl zdania, iz przed kontuzjami zabezpiecza odpowiedni luzny styl biegania. Zalecal wiec wysokie trzymanie glowy i wypinanie bioder do przodu. Gdy mimo tego kolanka dawaly o sobie znac, nakazywal okladac je lodem.
</cytat>

Chyba nigdy sie z tym nie zgodze.

Za to racja jest, ze bieganie po gorkach jest de best.

pozdrawiam
Przemek G

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 09:34
autor: krzysiekk
Dla tych, którzy chcieliby dowiedzieć się więcej i podaję link do wykładu, który sam Lydiard przeprowadził w Japonii w 1990 roku.

Ten link umieścił kiedyś na forum Wojtek. Forum wcięło ten wątek w ciągu jednego dnia!
Niedobre forum. A fe!

http://www.geocities.com/gprrc/lydiard.html

Mój komentarz. Plan treningowy zaproponowany tutaj to złoto. Lydiard tłumaczy podstawowe zasady treningu bardzo przystępnie i przekonująco. Ten artykuł to skarb, po prostu trzeba przeczytać.

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 09:59
autor: feito
...hm
a co to znaczy "trening tlenowy"?

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 10:54
autor: kledzik
Quote: from feito on 9:59 am on Sep. 4, 2003
...hm
a co to znaczy "trening tlenowy"?
W bardzo duzym uproszczeniu:

trening tlenowy ma miejsce wowczas gdy dostarczasz organizmowi wystarczajaca ilosc tlenu potrzebnego do procesow spalania. W praktyce jest to wowczas gdy biegniesz bez zadyszki, choc oddech moze byc przyspieszony. Tetno podczas takiego biegu wynosi do 85% tetna mksymalnego. Jezeli biegniesz szybciej organizmowi zaczyna brakowac tlenu. Zaciagasz tzw. dlug tlenowy. W organizmie wlaczaja sie beztlenowe procesy spalania, czego ubocznym skutkiem jest zwiekszona produkcja kwasu mlekowego, ktory bardzo utrudnia prace miesni.

kledzik

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 14:18
autor: wojtek
Najlepiej isc z kims na trening i gadac . Jak nie bedzie zadyszki to jest praca czysto tlenowa .

WIARYGODNE :-)

: 04 wrz 2003, 14:34
autor: Pit
Hi hi nie biegałem na trening z feito ale od osób dobrze poinformowanych w tej sprawie wiem, że
isc z kims na trening i gadac
to wymarzony trenig feito.
:usmiech: :bleble: