NIEWIARYGODNE! (po raz drugi)
: 22 lip 2003, 09:06
Watek ten zaistnial na forum zaledwie przez kilka godzin, potem zniknal w tajemniczych okolicznosciach. Ponizej zamieszczam kopie mej wypowiedzi sprzed kilku dni.
Mam przed soba nowa ksiazke Jeff'a Galloway'a "Marathon. You can do it". Przyznaje, ze gdyby nie fakt, iz autor jest jednym z najbardziej znanych w maratonczykow i szkoleniowcow, rzucilbym ja chyba w kat po przeczytaniu pierwszych kilku zdan z najwazniejszego rozdzialu "Przerwy na marsz"
Jeff opiera caly swoj trening na biegu przeplatanym marszem. Abysmy sie dobrze zrozumieli, autor ma tu na mysli nie tylko poczatkujacych, ktorzy zaczynaja przygode z bieganiem lecz takze bardzo zaawansowanych biegaczy, ktorych celem jest wynik w maratonie duzo ponizej 3-ch godzin. Jak czeste powinny byc przerwy? U doswiadczonego biegacza ok. minutowy marsz powinien nastepowac po kazdym 1,6 km biegu (slownie: jeden przecinek szesc! ) , dla poczatkujacych stosunek ten jest oczywiscie inny.
Gallowey radzi tez marszobiegac maratony. Przekonuje, iz metoda ta umowzliwia poprawienie zyciowki na 42 km o kilkanascie minut. Tak np. gdy biegniemy z celem "lamania" 4 godzin, przerwy co 1,6 km na marsz maja wynosic 40-60 sekund. Gdy chcemy zlamac 3 godziny wystarczy co 1,6 km maszerowac zaledwie 10-20 sekund. Maszerowac jednak trzeba i to od samego poczatku! Ewentualnie, biegnacy ponizej 3 godzin moga sobie pozwolic na bieg ciagly lub wydluzenie odcinkow bieganych po 29 kilometrze. Autor zdaje sobie sprawe, ze wielu z nas wstydzic sie bedzie pokonywac w ten sposob maraton (sam marszobiegal ponad 60 ze swych 122 maratonow) i dlatego radzi biec z pusta butelka i w czasie marszowych przerw udawac, ze sie pije lub tez na zlosliwe usmieszki odpowiadac glosno "Ten sposob biegu zalecil mi Jeff Galloway"
Co daje nam marsz podczas treningu i maratonu? Do mnie najbardziej przemawial argument, iz podopieczni Galloweya niemal wcale nie cierpia na kontuzje. Autor przekonuje tez, iz podczas marszu pracuja inne miesnie niz w biegu, uzywanie ich naprzemian powoduje optymalne wykorzystanie nog i pozwala biec dowolnie dlugie odcinki bez zmeczenia. Bicie zyciowek w maratonach dzieki marszobiegom, ma byc mozliwe dzieki ostatnim 10 kilometrom. "Normalni" biegacze zwalniaja wowczas po uderzeniu w "sciane" , wychowankowie Galloway'a przyspieszaja zas wyraznie.
Jak szybko maszerowac? Jak nam wygodnie i jak potrafimy. Moze to byc rownie dobrze chod sportowy jak i spokojny spacerek.
Pozwole sobie zacytowac fragment ksiazki:
Jeden z moich zblizajacych sie do 50-tki przyjaciol od lat probowal przebiec maraton w 3:30, jednak najwiecej co udalo mu sie osiagnac to 3:40. Z jego czasow na 5 i 10 km wynikalo, ze moglby biec 3:25. Stosowal 3 rozne metody przygotowan do maratonu, bardzo intensywnie trenowal, zaliczal ogromne ilosci kilometrow, duzo pracowal nad szybkoscia, biegal 2 razy dziennie, itp. Zaproponowalem mu uklad, ze bede go trenowac za oplata, jezeli nie przebiegnie 42km szybciej niz 3:30, otrzyma swoj czek z powrotem. Zgodzil sie. Nic mu nie powiedzialem o "przerwach na marsz" gdyz wiedzialem, ze taka dziecinada natychmiast by go zniechecila.Wiedzialem, ze byl wyraznie przetrenowany. Zdecydowalem aby trenowal z grupa moich podopiecznych, ktorzy beda "hamowac" jego biegowe tepo.
Po pierwszym treningu przyszedl do mnie wsciekly i zarzadal zwrotu pieniedzy. "Nie zniose tych przerw na marsz. To dla slabeuszy!" Nie chcialem oddawac czeku. Stiwerdzilem, ze umowa to umowa i musi dalej trenowac mym programem. Tak tez bylo. Moj przyjaciel przeklinal jednak nadal kazda przerwe na marsz. Swym wspolbiegaczom wyznal w tajemnicy, ze nie ma zamiaru chodzic podczas maratonu.
W dzien maratonu jednak jeden z mych trenerow byl przy nim od samego startu i pilnowal przerw na marsz co 1,6 kilometra. Dopiero na 29 kilometrze oznajmil: "Dobra! Wyglada na to, ze masz dosyc sil w nogach, zasuwaj wiec do przodu" Moj przyjaciel posluchal. Czas? 3:25. Przebiegl ten maraton o 15 minut szybciej niz kiedykolwiek wczesniej.
Poczatkowo niechcial wierzyc, ze poprawil sie az tak bardzo, mimo przerw na chodzenie co 1,6 km. Gdy jednak przeanalizowal poprzednie maratony zdal sobie sprawe, ze na ostatnich 10-13 km zawsze zwalnial. W tym maratonie byl jednak od 29. kilometra coraz szybszy i na ostatnim odcinkupoprawil swoj czas o 5 muinut. Byl zmuszony przyznac, ze rozpoczete zaraz po starcie i regularnie prowadzone zmienne obciazenie miesni nog poprzez marsz/bieg spowodowalo, ze jego nogi byly silne i posluszne mu az do konca
kledzik
Mam przed soba nowa ksiazke Jeff'a Galloway'a "Marathon. You can do it". Przyznaje, ze gdyby nie fakt, iz autor jest jednym z najbardziej znanych w maratonczykow i szkoleniowcow, rzucilbym ja chyba w kat po przeczytaniu pierwszych kilku zdan z najwazniejszego rozdzialu "Przerwy na marsz"
Jeff opiera caly swoj trening na biegu przeplatanym marszem. Abysmy sie dobrze zrozumieli, autor ma tu na mysli nie tylko poczatkujacych, ktorzy zaczynaja przygode z bieganiem lecz takze bardzo zaawansowanych biegaczy, ktorych celem jest wynik w maratonie duzo ponizej 3-ch godzin. Jak czeste powinny byc przerwy? U doswiadczonego biegacza ok. minutowy marsz powinien nastepowac po kazdym 1,6 km biegu (slownie: jeden przecinek szesc! ) , dla poczatkujacych stosunek ten jest oczywiscie inny.
Gallowey radzi tez marszobiegac maratony. Przekonuje, iz metoda ta umowzliwia poprawienie zyciowki na 42 km o kilkanascie minut. Tak np. gdy biegniemy z celem "lamania" 4 godzin, przerwy co 1,6 km na marsz maja wynosic 40-60 sekund. Gdy chcemy zlamac 3 godziny wystarczy co 1,6 km maszerowac zaledwie 10-20 sekund. Maszerowac jednak trzeba i to od samego poczatku! Ewentualnie, biegnacy ponizej 3 godzin moga sobie pozwolic na bieg ciagly lub wydluzenie odcinkow bieganych po 29 kilometrze. Autor zdaje sobie sprawe, ze wielu z nas wstydzic sie bedzie pokonywac w ten sposob maraton (sam marszobiegal ponad 60 ze swych 122 maratonow) i dlatego radzi biec z pusta butelka i w czasie marszowych przerw udawac, ze sie pije lub tez na zlosliwe usmieszki odpowiadac glosno "Ten sposob biegu zalecil mi Jeff Galloway"
Co daje nam marsz podczas treningu i maratonu? Do mnie najbardziej przemawial argument, iz podopieczni Galloweya niemal wcale nie cierpia na kontuzje. Autor przekonuje tez, iz podczas marszu pracuja inne miesnie niz w biegu, uzywanie ich naprzemian powoduje optymalne wykorzystanie nog i pozwala biec dowolnie dlugie odcinki bez zmeczenia. Bicie zyciowek w maratonach dzieki marszobiegom, ma byc mozliwe dzieki ostatnim 10 kilometrom. "Normalni" biegacze zwalniaja wowczas po uderzeniu w "sciane" , wychowankowie Galloway'a przyspieszaja zas wyraznie.
Jak szybko maszerowac? Jak nam wygodnie i jak potrafimy. Moze to byc rownie dobrze chod sportowy jak i spokojny spacerek.
Pozwole sobie zacytowac fragment ksiazki:
Jeden z moich zblizajacych sie do 50-tki przyjaciol od lat probowal przebiec maraton w 3:30, jednak najwiecej co udalo mu sie osiagnac to 3:40. Z jego czasow na 5 i 10 km wynikalo, ze moglby biec 3:25. Stosowal 3 rozne metody przygotowan do maratonu, bardzo intensywnie trenowal, zaliczal ogromne ilosci kilometrow, duzo pracowal nad szybkoscia, biegal 2 razy dziennie, itp. Zaproponowalem mu uklad, ze bede go trenowac za oplata, jezeli nie przebiegnie 42km szybciej niz 3:30, otrzyma swoj czek z powrotem. Zgodzil sie. Nic mu nie powiedzialem o "przerwach na marsz" gdyz wiedzialem, ze taka dziecinada natychmiast by go zniechecila.Wiedzialem, ze byl wyraznie przetrenowany. Zdecydowalem aby trenowal z grupa moich podopiecznych, ktorzy beda "hamowac" jego biegowe tepo.
Po pierwszym treningu przyszedl do mnie wsciekly i zarzadal zwrotu pieniedzy. "Nie zniose tych przerw na marsz. To dla slabeuszy!" Nie chcialem oddawac czeku. Stiwerdzilem, ze umowa to umowa i musi dalej trenowac mym programem. Tak tez bylo. Moj przyjaciel przeklinal jednak nadal kazda przerwe na marsz. Swym wspolbiegaczom wyznal w tajemnicy, ze nie ma zamiaru chodzic podczas maratonu.
W dzien maratonu jednak jeden z mych trenerow byl przy nim od samego startu i pilnowal przerw na marsz co 1,6 kilometra. Dopiero na 29 kilometrze oznajmil: "Dobra! Wyglada na to, ze masz dosyc sil w nogach, zasuwaj wiec do przodu" Moj przyjaciel posluchal. Czas? 3:25. Przebiegl ten maraton o 15 minut szybciej niz kiedykolwiek wczesniej.
Poczatkowo niechcial wierzyc, ze poprawil sie az tak bardzo, mimo przerw na chodzenie co 1,6 km. Gdy jednak przeanalizowal poprzednie maratony zdal sobie sprawe, ze na ostatnich 10-13 km zawsze zwalnial. W tym maratonie byl jednak od 29. kilometra coraz szybszy i na ostatnim odcinkupoprawil swoj czas o 5 muinut. Byl zmuszony przyznac, ze rozpoczete zaraz po starcie i regularnie prowadzone zmienne obciazenie miesni nog poprzez marsz/bieg spowodowalo, ze jego nogi byly silne i posluszne mu az do konca
kledzik