znamy. :)
fajne.
(wersja ekonomiczna na końcu)
slackline. monocykl. szczudła
żonglerka. klasyczna. kontaktowa. diabolo. devilstick. (chociaż te raczej nie do biegania)
nigdy nie wiadomo, co się może w życiu przydać. ostatnio złapałem się na schodzeniu po drabinie 3x9 szczebli(około sześciometrowa) bez trzymanki, bo akurat miałem zajęte ręce. zszedłem i tak sobie pomyślałem, że jak się człowiek odpowiednio wielu głupot uczy, to się ze dwa gramy mądrości i przydatności z tego zbiorą.
dzisiaj robiłem brzuchy i plecy...na drążku.
powiesiłem się w wygodnej uprzęży roboczej na kawałku liny, i tak się bujałem. ale luta! zupełnie odjechane wrażenie, najpierw się w ogóle odnaleźć trzeba.
a poważnie, to moim zdaniem slack jest świetny, tu masz jakieś sensowne intro
http://video.google.com/videoplay?docid ... 6867686425, w necie jest tego masa+triki+tutoriale
super zabawa ze znajomymi. przez pierwszych kilka dni(dwa lata temu) po 2-3 h treningu na linie dziennie odkryłem tyyyyle nowych mięśni w nogach, że nawet nie wiedziałem, że je mam. przyczepy jakieś, stabiliatory, cholera wie co.
najwygodniej wychodzi taśma(taka jak do tirów, gruba pomarańczowa 15m, z tą klamrą do naciągania, kupiłem ok 40 zł, ale dwa lata temu, w markecie / nastacjach ben. jest drożej) dla początkujących jest dobra, bo szeroka. sama ją naciągniesz między drzewami, bez żadnego linowego know-how.
jeśli chcesz wydać 0 zł to chodź po wszystkich barierkach, jakie spotkasz, ale skakać, ani trików robić nie radzę. balans dobra rzecz. szukaj. kombinuj. pomyśl, co masz w domu. graj w zośkę. DO THINGS