Witam,
dlugo mnie nie bylo, ale chyba tutaj moge cos od siebie dodac.
W zeszlym roku (czerwiec 2008) mialem taki sam problem jak kolega, w pierwszym polmaratonie liczylem na rowne tempo 5:00 przez calosc i czas ponizej 1:45, rozczarowalem sie o 18tym km. Czulem sie jakbym biegl pod coraz wyzsza gorke, byly to tylko 3 km, ale daly mie niezle do wiwatu (~5:30). Wczesniej nie czulem w ogole zmeczenia.
W sierpniu pobieglem jeszcze raz, ale calkiem inaczej taktycznie. Pierwsze 2-3 km bieglem 2 5:15, potem przyspiesyszlem do 5:00, po 7 km czulem taki luzik, ze przyspieszylem do 4:30, ktore trzymalem, az do 17km. Ostatnie cztery lecialem jak na skrzydlach i srednio mialem nawet 4:17. Ostatni km podchodzil pod 4:00! W sumie skonczylem w 1:37:30, ponad 8 minut lepiej niz tylko 2 miesiace wczesniej.
Suma sumarum, polecam zaczecie spokojnie i stopniowe przyspieszanie, to naprawde czadowe uczucie jak sie od 18km tylko wyprzedza. A jak zostana sily i niedosyt? No coz, toz to nie koniec swiata, mozna trenowac dalej i nastepny wynik bedzie lepszy

.
Aha, co do WB2 itd, patrzac na wykres na kompie, moja srednia przez caly bieg wyszla ok 89%!!! Najnizej, chyba 80, max ok.92-93%.
Pzdry