Strona 1 z 4

Najfajniejsze treningi

: 24 paź 2008, 09:44
autor: Adam Klein
Ja to trochę piszę ze wspomnień. Ale są takie treningi które lubiłem szczególnie. Podam kilka przykładów:

25-30 km, długi, spokojny bieg po Kampinosie czy gdzieś.
3x3 km w tempie jak do dyszki z przerwą 8-9 min (petla na Młocinach w Warszawie jest do tego idealna).

Nienawidziłem 8x800 m które kiedyś robiłem czy powtórzeń na 400 m.
Wogóle - nie lubiłem wysokich intensywności.

Macie jakieś swoje ulubione ?

: 24 paź 2008, 10:22
autor: Edda
mam sentyment do treningów typu 10 km spokojnie, potem podbieg 8x100-150 m i kilka km znow spokojnie. Z tym że ja podbiegi biegam znacznie szybciej niż powinno się to robić. Działa energetyzująco.

Lubię też długie biegi w pofałdowanym terenie - trasy mam takie, że zawsze pierwsza część raczej pod górę, druga w dół lub gorka-dołek. W granicach 2h, obowiązkowo - trasa musi być ładna dla oka.

biegi typu 6x3 km na 85-90% to raczej obowiązek niż przyjemność.

: 24 paź 2008, 10:30
autor: Adam Klein
Edda pisze: biegi typu 6x3 km na 85-90% to raczej obowiązek niż przyjemność.
:jatylko:

Takie treningi robiłaś ? Czy tylko tak sobie napisałaś.

: 24 paź 2008, 11:08
autor: Edda
FREDZIO pisze:
Edda pisze: biegi typu 6x3 km na 85-90% to raczej obowiązek niż przyjemność.
:jatylko:

Takie treningi robiłaś ? Czy tylko tak sobie napisałaś.
tak, tak tylko napisalam - no wiesz :grr:

:hej: Wiem, na tym poziomie początkujący może sobie darować takie bieganie. Moim jednak zdaniem mimo wszystko takie bieganie - na bardzo duzej intensywości, z akcentami (podbiegi) po pierwsze zwiększa wytrzymalość, po drugie przyzwyczaja organizm do radzenia sobie w trudniejszych warunkach. Spełnia to zupełnie inną rolę, niż u zaawansowanego biegacza - szybkości nie poprawia, bo takowej jeszcze nie ma. I co najważniejsze - trudniejsze warunki, większe prawdopodobieństwo kontuzji - to wlaśnie takie treningi aklimatyzują organizm co do kontuzji - uruchamiają się takie mięśnie i ścięgna, które w płaskim dreptaniu nie mają dużego udziału. I takie kontuzje, mimo że burzą plan, czyszczą kieszeń - przy szybkiej i mądrej interwencji wyleczone, bez rezygnacji z biegania powodują, że mniej nas potem zaskakuje każdy następny bieg czy start. Pamiętam swój pierwszy trening z podbiegami - ból achillesa. Caly czas biegałam, tylko wolniej, zimne okłady, masowanie i rozciąganie i po 2 tygodniach zapomniałam o tym. To samo z kolanami. Więc dobrze z siebie wyciskać więcej i troche się pomęczyć. Przynajmniej wiem, że jedyne co może mnie zniechęcić to psychika.


Wracając do tematu:
6x3km - 29.08, 8x2 km - 12.09. Takich treningów miałam kilka - z tego co pamiętam 9, więc wiem czym to pachnie.

A tak już całkiem poważnie - takie biegi są bardzo wyczerpujace, przynajmniej dla mnie. No i pogoda jest nie bez znaczenia - w upały łatwo się przegrzać lub odwodnic. Podczas 3x3/2/1 km zaliczyłam zgon :hejhej:

jeśli chodzi o odczucia - to pozytyw tylko na końcu, jak ma się to za sobą. Początek jest w miarę ok bo ma się tą świeżość, 2 ostatnie odcinki też raczej z górki, ale środek? Naprawdę trzeba być dobrze zmotywowanym, żeby to zrobić

: 24 paź 2008, 11:15
autor: Friend
Najfajniejszy trening miałem kiedy całkiem przypadkiem prawie zrobiłem życiówke na 10 km biegajac po lesie a nie miałem takiego zamiaru przed wyjściem z domu. Samo jakoś wyszło :hejhej:

: 24 paź 2008, 12:20
autor: Adam Klein
Edyta, rzeczywiście widzę w Planie że "podobne akcenty" były, ale NIE było tam napisane żeby je robic po 90% - więc chyba sama sobie to wymysliłaś ?
I wg mnie niemożliwe żebyś to robiła z taką intensywnością, dlatego się zdziwiłem.

: 24 paź 2008, 12:49
autor: Edda
FREDZIO pisze:Edyta, rzeczywiście widzę w Planie że "podobne akcenty" były, ale NIE było tam napisane żeby je robic po 90% - więc chyba sama sobie to wymysliłaś ?
I wg mnie niemożliwe żebyś to robiła z taką intensywnością, dlatego się zdziwiłem.
:ble:
Treningi typu 12x1km powinny być wykonywane na prędkości startowej lub nawet delikatnie wolniej,
dla mnie logicznym było biec odcinki szybciej niż w tempie biegu na 10 km. Nie pamiętam dlaczego, ale tak sobie ustaliłam - może padło takie pytanie z mojej strony i to byla konsekwencja Waszej odpowiedzi?.
Oparłam się na życiówce z czerwca (tempo 5:45). I z teco co sobie przypominam, to takie odcinki biegałam 5:25-5:50 w zależności od temperatury powietrza, wilgotności, terenu i pory dnia. Wieczorem sprawdzę jak było faktycznie - jakie tempo i jakie hr. Nie mów że niemożliwe i nie podważaj molich założeń i wyliczeń, bo zapewniam, że są trafne :hej:

a tak z ciekawości zapytam - na jakim hr zwykle biegnie się dychę? Czyż nie na 91,2%, hmm?

: 24 paź 2008, 12:54
autor: Nagor
Edda pisze:a tak z ciekawości zapytam - na jakim hr zwykle biegnie się dychę? Czyż nie na 91,2%, hmm?
Ja biegam na 91,4% :hahaha:

: 24 paź 2008, 13:09
autor: Adam Klein
Edda pisze: a tak z ciekawości zapytam - na jakim hr zwykle biegnie się dychę? Czyż nie na 91,2%, hmm?
Nie ma czegos takiego jak uniwersalny %HR do dychy.
Wszystko zalezy od czasu wysiłku.
Ten kto biega dychę w godzinę - ma około 88%.
A ten kto biega 27 minut - 95%.
CZAS wysiłku maksymalnego jest różny i rózny jest % HRmax.

: 24 paź 2008, 13:36
autor: Edda
FREDZIO pisze:Nie ma czegos takiego jak uniwersalny %HR do dychy.
Wszystko zalezy od czasu wysiłku.
Ten kto biega dychę w godzinę - ma około 88%.
A ten kto biega 27 minut - 95%.
CZAS wysiłku maksymalnego jest różny i rózny jest % HRmax.
nie bez przyczyny podalam 91,2% zamiast 90-95%.
Tym bardziej możliwe jest 6x3km przy 90%. Chyba że uważasz odwrotnie - że za wolno.

Na samo wyczucie, tak obrazowo, po polsku brzmialo to - "k.... to jakaś masakra, nie wytrzymam, robię to ostatni raz". Więc to z pwnością musiało być rzędu 90%.

: 24 paź 2008, 13:48
autor: Adam Klein
Ale to znaczy że robisz jakiś kosmos.
Ja też robiłem 3km w tempie do dychy ale 3 razy a nie 6.

: 24 paź 2008, 13:52
autor: ssokolow
heh twardziele...

dla mnie najprzyjemniejszy trening to ten.. na którym nie muszę się spieszyć do domu, gdzie czeka na mnie 100 obowiązków, tylko mogę sobie spokojnie potruchtać dokładnie taki dystans na jaki mam akurat ochotę... najlepiej jeszcze gdzieś poza miastem... - pod Krakowem jest tyle fajnych miejsc do biegania !! a jeszcze teraz jesienią ... no bajka po prostu... !!

Kurde... a ja od poniedziałku nie biegałem :/ i dzisiaj chyba też nie pobiegam no normalnie jakaś masakra..., dobra wracam do roboty... to może zaoszczędzony czas wykorzystam choć na 7km ;-)

: 24 paź 2008, 16:31
autor: beata
Najfajniejsze treningi to dla mnie treningi konkretne.

Nawet dziś był taki.

Las Kabacki, spokojna jesień, komfortowa temperatura. Zaplanowany ciągły 10km po wymierzonej trasie. Jak zaplanowałam, tak zrobiłam, po ok. 4 km szybszego truchtu - 10km po 4.10, ostanie dwa szybciej. Całość w 41'34. Fajnie było. Na deser 5x150m, raczej luźno.

Jakoś muszę przyznać, że polubiłam biegi ciągłe.
Choć najbardziej lubię krótkie interwały, 400-tki na 200-metrowej przerwie.
Kiedyś zdarzało mi się takich 400-tek machnąć i 20-25, teraz poprzestaję na 10, w tempie ok.3.30-3.35/km. Też jest fajnie.

Nie przepadam natomiast za długim człapaniem, i dlatego nie człapię, oraz za siłą biegową za wyjątkiem podbiegów, bo też jest nużąca :lalala: ...

: 25 paź 2008, 12:49
autor: Iaaf
Edda pisze: biegi typu 6x3 km na 85-90% to raczej obowiązek niż przyjemność.
Jaki wynik osiągałaś z takiego treningu na 10, 21.1. i 42.2 ?

: 25 paź 2008, 14:11
autor: wysek
Iaaf pisze:
Edda pisze: biegi typu 6x3 km na 85-90% to raczej obowiązek niż przyjemność.
Jaki wynik osiągałaś z takiego treningu na 10, 21.1. i 42.2 ?
dolaczam sie do pytania ; )

Swoja droga ja lubie biegi ciagle, coprawda nie robia wielkiego wrazenia, ale 8km po 3:30 dla mlokosa to jest to ;)