Co robić?
: 11 wrz 2008, 19:52
Szczerze mówiąc to nie bardzo wiem, czy to w ogóle pasuje do tego działu...
Do niedawna biegałem 6 razy w tygodniu, średnio takie 30-40km tygodniowo. Od poniedziałku do soboty. Zazwyczaj było to mniej więcej o 7:40 rano, przed lekcjami, na wf, rzadziej po zajęciach.
Mam 2:47 na 1km.
Na pewno?
W wyniku zmiany szkoły czas na trening mam tylko w poniedziałek o 7:40, w czwartek i piątek w okolicach 17. Zazwyczaj wstaję o 6-7 rano, 2 razy o 5:50. Wracam najwcześniej o 15:20, zazwyczaj po 18.
Chciałem mieć 5 treningów w tygodniu - niestety pasowały mi tylko czwartek, piątek, sob., niedz. i poniedziałek. Jak widać, przerwa przypada na środek tygodnia - czyli to jest !@#$%^, nie przerwa...
Jednak wierząc w swoje możliwości postanowiłem zrealizować swój plan.
Czwartek - zrobiłem trening od razu po lekcjach. Zrobiłem 2 razy mniej, zmęczyłem się 2 razy więcej, samopoczucie do niczego. Akurat jakoś potem przeczytałem wywiad z M. Smalcem - facet ma rację, nie wiem, czy da się biegać o 2 bułkach dziennie.
Piątek - stwierdziłem, że lepiej odpocząć po powrocie i zjeść jakiś obiad. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Akurat udało mi się zrobić wszystko (wielki sukces...), ale byłem tak zmęczony, że po prostu padłem na łóżko po powrocie z treningu (na nogach od 5:50...).
Sobota - nic...
Niedziela - miałem iść rano, ale pobiegłem po południu. Co dziwne, zrobiłem ~15km, brak jakiegoś większego zmęczenia.
Poniedziałek - trening, reszta jak w niedz.
...
Dzisiaj mamy czwartek, a ja znowu nie zrealizowałem planu. I znowu jestem zmęczony. W ciągu tygodnia męczy mnie nawet trucht ~ 1km, mam jakiś przyspieszony oddech, itd...
Jakieś porady?
Do niedawna biegałem 6 razy w tygodniu, średnio takie 30-40km tygodniowo. Od poniedziałku do soboty. Zazwyczaj było to mniej więcej o 7:40 rano, przed lekcjami, na wf, rzadziej po zajęciach.
Mam 2:47 na 1km.
Na pewno?
W wyniku zmiany szkoły czas na trening mam tylko w poniedziałek o 7:40, w czwartek i piątek w okolicach 17. Zazwyczaj wstaję o 6-7 rano, 2 razy o 5:50. Wracam najwcześniej o 15:20, zazwyczaj po 18.
Chciałem mieć 5 treningów w tygodniu - niestety pasowały mi tylko czwartek, piątek, sob., niedz. i poniedziałek. Jak widać, przerwa przypada na środek tygodnia - czyli to jest !@#$%^, nie przerwa...
Jednak wierząc w swoje możliwości postanowiłem zrealizować swój plan.
Czwartek - zrobiłem trening od razu po lekcjach. Zrobiłem 2 razy mniej, zmęczyłem się 2 razy więcej, samopoczucie do niczego. Akurat jakoś potem przeczytałem wywiad z M. Smalcem - facet ma rację, nie wiem, czy da się biegać o 2 bułkach dziennie.
Piątek - stwierdziłem, że lepiej odpocząć po powrocie i zjeść jakiś obiad. Jak postanowiłem, tak zrobiłem. Akurat udało mi się zrobić wszystko (wielki sukces...), ale byłem tak zmęczony, że po prostu padłem na łóżko po powrocie z treningu (na nogach od 5:50...).
Sobota - nic...
Niedziela - miałem iść rano, ale pobiegłem po południu. Co dziwne, zrobiłem ~15km, brak jakiegoś większego zmęczenia.
Poniedziałek - trening, reszta jak w niedz.
...
Dzisiaj mamy czwartek, a ja znowu nie zrealizowałem planu. I znowu jestem zmęczony. W ciągu tygodnia męczy mnie nawet trucht ~ 1km, mam jakiś przyspieszony oddech, itd...
Jakieś porady?