Trening amatora - prośba o wnioski i sugestie
: 23 lip 2008, 22:19
Witam
Na początku chciałbym napisać, że nie idę na skróty, czytałem i czytam forum, zapoznałem się z planami treningowymi, jednak bez pomocy doświadczonych i zaawansowanych biegaczy samodzielnie swoich wątpliwości nie rozwieję.
Pokrótce:
Amator, obecnie lat 33, bez aspiracji do startu w jakichkolwiek zawodach. Cele biegowe: ogólna poprawa kondycji, wzmocnienie samodyscypliny i psychiki, rozładowanie stresów, ogólna potrzeba ruchu, traktowanie treningu biegowego jako rozgrzewki, swego rodzaju bata i pretekstu do samodzielnego ćwiczenia sztuk walki po opuszczeniu sekcji; pierwszy cel pośredni: pokonanie magicznej (dla mnie) bariery 30 minut ciągłego biegu.
26 czerwiec 2006r.: pierwszy trening według planu dziesięciotygodniowego, plan zrealizowany, pełne zadowolenie oraz zdziwienie, że jednak mogę. Potem klepanie stałego dystansu 6900m z założeniem poprawy czasu na tym dystansie. Zdawałem sobie sprawę, że ten trening jest niepełny w tym sensie, że jest nieurozmaicony, ale jakoś nie potrafiłem sobie tego zorganizować.
W każdym razie na tym dystansie:
rekord trasy: 29min:00s
czasy osiągane z reguły: 30min:00s do 32min:30s, incydentalnie najgorszy czas 34min:27s
tętno mierzone bezpośrednio po biegu: 162-192, dwa incydenty 204 i 210
masa ciała: 75-84kg
Wpadłem na pomysł, że skoro nie mogę się wybić z ram czasowych na danym dystansie, to będę zwiększał dystans. Założyłem 8600m. Zaobserwowałem szybką poprawę czasów (po piętnastu sesjach treningowych), z 41min:44s do 38min:09s, co jest obecnym rekordem trasy. Ponadto na tym dystansie:
-węższe zakresy tętna: 164-180, przeważnie 174
-węższe zakresy masy ciała: 75-77kg
- zdecydowanie bardziej jestem spocony po biegu
- nie czuję sie przemęczony po biegu, wracam do normalnego stanu po kilku minutach i czuję się ogromnie zrelaksowany
Jak biegam? Pierwsze 500m spokojnie, ale to nie jest trucht, jest to żwawy bieg, potem prędkość narasta i po 2600m jest ustabilizowana. Nie wymuszam tego na siłę, ale tempo (intensywność?) oszacowałem w ten sposób, że wdech jest na dwa kroki i wydech na dwa. Jestem samotnym biegaczem, ale raz miałem możliwość przeprowadzenia konwersacji (jako miernik wysiłku), kiedy to chciał ze mną pogadać jadący rowerzysta. Na ustabilizowanej już prędkości wyglądało to tak, że z niewielkim wysiłkiem mogłem wypowiadać krótkie zdania, dłuższe kwestie musiałem brać na raty (jakieś dwa głębokie wdechy na odsapnięcie). Finał każdego biegu jest taki, że jakieś ostatnie 200m to jest bieg z narastającą prędkością, czyli akcent, przyspieszenie jest duże i na mecie nie ma mowy o swobodnej rozmowie przez co najmniej dwie minuty.
Poza tym:
Raz zrobiłem sobie test, ile mogę maksymalnie przebiec (pisałem o tym): 15km, 1h:20min:57s, HR150, mogłem więcej, ale mi się nudziło, w każdym razie „zapas mocy” był i to znaczny. Po biegu 77kg.
Trzy raz zrobiłem sobie dłuższe biegi, 12220m. Oto wyniki:
1)1h:00min:52s, HR 150, 80kg
2)1h:00min:36s, HR 156, 76kg (potem zrobiłem sobie górską wycieczkę, Pradziad, Czechy, 18km marszu)
3)57min:40s, HR 168. 76kg
Rozpiętość czasowa tych trzech treningów to półtora miesiąca. Ten bieg to urozmaicenie mojej stałej obecnie trasy 8600m
Dzisiaj zrobiłem sobie test na 10km, ale z racji tego, że nie mam pomierzonej mojej trasy z dokładnością do metra na całej długości, tylko jako całość, a długość poszczególnych odcinków oceniam według kilku punktów orientacyjnych, zrobiłem 10300m. Wyszło 45min:59s, HR 174, 76kg.
Proszę Państwa. Przepraszam za ten przydługi post i przechodzę do meritum. Mając na uwadze moje cele biegowe, które się nie zmieniły, co powinienem według Was zrobić? Wziąć się za plan Siła i wytrzymałość, czy może Fitness? Nie śmiem prosić o ułożenie indywidualnego planu, ale może chociaż jakieś sugestie byłby ktoś skłonny podać?
Czy można powiedzieć, że w obliczu faktu, że wykonanie przeze mnie pierwszego dnia planu dziesięciotygodniowego stanowiło dla mnie okrutny problem (lata siedzącego trybu życia, niemalże zero aktywności fizycznej, papierosy i do tego kiepskie studenckie jedzenie) i konfrontując to z moimi obecnymi wynikami, moje bieganie przyniosło wymierne efekty?
Czy podnoszenie intensywności treningowej będzie się wiązało z nieuchronnym spadkiem masy ciała? Nie ukrywam, że przy wadze 80-82kg czułem się „wizualnie najlepiej”. Mierzę 180cm.
Będę wdzięczny za pomoc i wyrozumiałość za nadmierne rozpisanie się.
P.S. Na być może postawione pytania, skąd biorę takie dziwne dystanse, odpowiem, że wynika to z punktów orientacyjnych na trasie – pętla:4300m, ścieżka szutrowa: 2600m, pierwszy ostry zakręt: 1700m, itp. Rozumiecie, to nie bieżnia, ale teren.
Pozdrawiam serdecznie
Na początku chciałbym napisać, że nie idę na skróty, czytałem i czytam forum, zapoznałem się z planami treningowymi, jednak bez pomocy doświadczonych i zaawansowanych biegaczy samodzielnie swoich wątpliwości nie rozwieję.
Pokrótce:
Amator, obecnie lat 33, bez aspiracji do startu w jakichkolwiek zawodach. Cele biegowe: ogólna poprawa kondycji, wzmocnienie samodyscypliny i psychiki, rozładowanie stresów, ogólna potrzeba ruchu, traktowanie treningu biegowego jako rozgrzewki, swego rodzaju bata i pretekstu do samodzielnego ćwiczenia sztuk walki po opuszczeniu sekcji; pierwszy cel pośredni: pokonanie magicznej (dla mnie) bariery 30 minut ciągłego biegu.
26 czerwiec 2006r.: pierwszy trening według planu dziesięciotygodniowego, plan zrealizowany, pełne zadowolenie oraz zdziwienie, że jednak mogę. Potem klepanie stałego dystansu 6900m z założeniem poprawy czasu na tym dystansie. Zdawałem sobie sprawę, że ten trening jest niepełny w tym sensie, że jest nieurozmaicony, ale jakoś nie potrafiłem sobie tego zorganizować.
W każdym razie na tym dystansie:
rekord trasy: 29min:00s
czasy osiągane z reguły: 30min:00s do 32min:30s, incydentalnie najgorszy czas 34min:27s
tętno mierzone bezpośrednio po biegu: 162-192, dwa incydenty 204 i 210
masa ciała: 75-84kg
Wpadłem na pomysł, że skoro nie mogę się wybić z ram czasowych na danym dystansie, to będę zwiększał dystans. Założyłem 8600m. Zaobserwowałem szybką poprawę czasów (po piętnastu sesjach treningowych), z 41min:44s do 38min:09s, co jest obecnym rekordem trasy. Ponadto na tym dystansie:
-węższe zakresy tętna: 164-180, przeważnie 174
-węższe zakresy masy ciała: 75-77kg
- zdecydowanie bardziej jestem spocony po biegu
- nie czuję sie przemęczony po biegu, wracam do normalnego stanu po kilku minutach i czuję się ogromnie zrelaksowany
Jak biegam? Pierwsze 500m spokojnie, ale to nie jest trucht, jest to żwawy bieg, potem prędkość narasta i po 2600m jest ustabilizowana. Nie wymuszam tego na siłę, ale tempo (intensywność?) oszacowałem w ten sposób, że wdech jest na dwa kroki i wydech na dwa. Jestem samotnym biegaczem, ale raz miałem możliwość przeprowadzenia konwersacji (jako miernik wysiłku), kiedy to chciał ze mną pogadać jadący rowerzysta. Na ustabilizowanej już prędkości wyglądało to tak, że z niewielkim wysiłkiem mogłem wypowiadać krótkie zdania, dłuższe kwestie musiałem brać na raty (jakieś dwa głębokie wdechy na odsapnięcie). Finał każdego biegu jest taki, że jakieś ostatnie 200m to jest bieg z narastającą prędkością, czyli akcent, przyspieszenie jest duże i na mecie nie ma mowy o swobodnej rozmowie przez co najmniej dwie minuty.
Poza tym:
Raz zrobiłem sobie test, ile mogę maksymalnie przebiec (pisałem o tym): 15km, 1h:20min:57s, HR150, mogłem więcej, ale mi się nudziło, w każdym razie „zapas mocy” był i to znaczny. Po biegu 77kg.
Trzy raz zrobiłem sobie dłuższe biegi, 12220m. Oto wyniki:
1)1h:00min:52s, HR 150, 80kg
2)1h:00min:36s, HR 156, 76kg (potem zrobiłem sobie górską wycieczkę, Pradziad, Czechy, 18km marszu)
3)57min:40s, HR 168. 76kg
Rozpiętość czasowa tych trzech treningów to półtora miesiąca. Ten bieg to urozmaicenie mojej stałej obecnie trasy 8600m
Dzisiaj zrobiłem sobie test na 10km, ale z racji tego, że nie mam pomierzonej mojej trasy z dokładnością do metra na całej długości, tylko jako całość, a długość poszczególnych odcinków oceniam według kilku punktów orientacyjnych, zrobiłem 10300m. Wyszło 45min:59s, HR 174, 76kg.
Proszę Państwa. Przepraszam za ten przydługi post i przechodzę do meritum. Mając na uwadze moje cele biegowe, które się nie zmieniły, co powinienem według Was zrobić? Wziąć się za plan Siła i wytrzymałość, czy może Fitness? Nie śmiem prosić o ułożenie indywidualnego planu, ale może chociaż jakieś sugestie byłby ktoś skłonny podać?
Czy można powiedzieć, że w obliczu faktu, że wykonanie przeze mnie pierwszego dnia planu dziesięciotygodniowego stanowiło dla mnie okrutny problem (lata siedzącego trybu życia, niemalże zero aktywności fizycznej, papierosy i do tego kiepskie studenckie jedzenie) i konfrontując to z moimi obecnymi wynikami, moje bieganie przyniosło wymierne efekty?
Czy podnoszenie intensywności treningowej będzie się wiązało z nieuchronnym spadkiem masy ciała? Nie ukrywam, że przy wadze 80-82kg czułem się „wizualnie najlepiej”. Mierzę 180cm.
Będę wdzięczny za pomoc i wyrozumiałość za nadmierne rozpisanie się.
P.S. Na być może postawione pytania, skąd biorę takie dziwne dystanse, odpowiem, że wynika to z punktów orientacyjnych na trasie – pętla:4300m, ścieżka szutrowa: 2600m, pierwszy ostry zakręt: 1700m, itp. Rozumiecie, to nie bieżnia, ale teren.
Pozdrawiam serdecznie