Strona 1 z 1

Renesans biegania w USA ???

: 20 gru 2007, 16:44
autor: PiotrekMarysin
Ostatnimi czasy pojawiło się na stronie kilka artykułów wieszczących powrót do gry na światowych arenach biegaczy amerykańskich. Fakt pojawienia się kilku z nich w czołówce biegaczy na świecie nie ulega wątpliwości, zastanawia mnie jednak, czy sukces ten należy rzeczywiście łączyć z gruntowną zmianą systemu szkolenia. Moje wątpliwości budził przede wszystkim fakt, że USA jest krajem, w którym mieszka ponad 300 milionów ludzi, więc czy ta garstka kilku, czy kilkunastu biegaczy osiągających wyniki może świadczyć o pozytywnym odrodzeniu systemu szkolenia? Zapewne dalej pozostał bym w sferze wewnętrznej zadumy nad tym faktem, gdyby nie przeczytany ostatnio artykuł na naszej stronie. Michał Bartoszak mówi wyraźnie o tym co podejrzewałem i co nazywałem "metodą chińska" (mają wystarczająco dużo ludzi, żeby znaleźć wśród nich prawdziwy talent, który dodatkowo przetrzyma morderczy trening, którego ostatnim punktem jest dobro zawodnika).
Chciałbym zadać pytanie do szerszego grona osób, które, trenowały, trenują w USA, jak one to postrzegają. Jak według nich wygląda współczesna szkoła amerykańska i selekcja zawodników. Co stało się bodźcem dla tych, którzy zaczęli osiągać wyniki - czy tylko pieniądze?, czy może rzeczywiście zmiana założeń treningowych i szansa odnoszenia sukcesów na światowych arenach??

: 20 gru 2007, 16:54
autor: Adam Klein
Tutaj jest nawet wątek o bliźnioaczo podobnym tytule.

http://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?t=9441

Michał Bartoszak ma takie zdanie dlatego, że wg mnie nikt mu nie przedstawił zasad funkcjconowania tej szkoły. I ja się nie zgadzam z jego zdaniem.
Ja nie mówię, że ta szkoła jest super albo zła - ale jest tak samo dobra jak kazda inna.

U nich zmienił sie system.
Wydaje mi się, ze Terrence Mahon odpowiada na Twoje pytanie.
Jest to pytanie ósme w tym wywiadzie.
http://bieganie.pl/index.php?show=1&cat=34&id=393

Re: Renesans biegania w USA ???

: 20 gru 2007, 21:21
autor: beata
PiotrekMarysin pisze:Chciałbym zadać pytanie do szerszego grona osób, które, trenowały, trenują w USA, jak one to postrzegają. Jak według nich wygląda współczesna szkoła amerykańska i selekcja zawodników. Co stało się bodźcem dla tych, którzy zaczęli osiągać wyniki - czy tylko pieniądze?, czy może rzeczywiście zmiana założeń treningowych i szansa odnoszenia sukcesów na światowych arenach??
Jednym z czynników, a jest ich zapewne wiele, jest wysoki poziom sportu akademickiego i duży nacisk na jego rozwój. Są nakłady, są trenerzy, są zawody, są gratyfikacje dla trenujących studentów (system motywacyjny).
Wiem, bo miałam okazję być w USA na obozie, i rozmawiałam wówczas z trenerem - zresztą Polakiem, pracującym właśnie na jakiejś uczelni, wcale nie sportowej. Był akurat ze "swoimi" chłopakami na obozie w NM.
Jak u nas wygląda sport akademicki? Nie wygląda. Jak to zmienić? Nie wiem. Na Akademickich MP, startują w dużej mierze zawodnicy zrzeszeni w AZS-ach, a wcale niekoniecznie studenci - wiem, bo widziałam nie raz. Natomiast poziom "zwykłych" studentów, trenujących przy okazji studiowania, jest często żenujący.

: 20 gru 2007, 22:08
autor: PiotrekMarysin
FREDZIO, świadomie użyłem nazwy tamtego wątku ze znakami zapytania - mam nadzieję, że się nie obrazisz ;)
Wywiad z Terrencem Mahonem znam i tę argumentację rozumiem - jest to oczywiste nawiązanie do tego o czym napisała również Beata.
Stworzenie tych grup (sfinansowanie) to oczywiście szansa dla zawodników na przedłużenie kariery - i to jest rozwiązanie systemowe, "prosta" recepta co zrobić, żeby ludzie chcieli trenować po skończeniu szkół.
Ale jest właśnie druga strona medalu, o której pisałem. Czy sposób trenowania tych najlepszych nie jest taki, że przeżyją tylko najtwardsi? Na stronie w artykule o NCAA było wyraźnie napisane, że poziom jest tam bardzo wysoki, ale wyrównany, tzn, że jest naprawdę wielu zawodników na podobnym bardzo wysokim poziomie. W tych grupach "zawodowych" jest "zaledwie" kilkunastu zawodników na światowym poziomie na 10 km. Kenijczyków tak biegających mamy całe tabuny. Być może pokazuje to tyle, że to co może osiągnąć wielu kenijczyków, może być osiągnięte tylko przez pojedynczych białych zawodników, i to otoczonych tak szczegółową troską jak w tych grupach.

: 21 gru 2007, 00:09
autor: Nagor
Piotrek, przede wszystkim błędnie zakładasz, że w sporcie akademickim istnieje w USA jakaś łącząca wszystkich zawodników metoda treningowa. Tam jest ogromna autonomia i np. sposób prowadzenia treningu w University of Arkansas ma dużo bardziej wspólnego z Europą niż z University of Southern California. Uniwersytetów jest kilkaset: każdy ma swojego head coacha i on wytycza kierunki rozwoju, dobiera sobie współpracowników.

To oznacza,że jest masa Uniwerków, gdzie trening jest na żenującym poziomie - słsyzałem o wielu takich. Są takie, gdzie zawodników się wykańcza. Ale jest kilka ośrodków, gdzie pracują wybitni trenerzy i wychodzi stamtąd co roku masa świetnych zawodników, np. Wisconsin, Arcansas czy Colorado.

Dlatego mówienie o jakimś stylu amerykańskim to utopia. Wspólne jest tam tylko rozwiązanie systemowe: jeśli ktoś jest dobry, po studiach może podpisac kontrakt z zawodową grupą. Ja właśnie piszę długi tekst o Polakach studiujących w USA i orientuję się w tych zagadnieniach. Bartoszak trafił na trenera, który "młotkował" - ale to nie znaczy, że to jest w USA jakiś system.

Podstawowa różnica między nami a nimi jest taka, że tam jak jesteś dobry, to na tym zarabiasz. U nas - niekoniecznie, a jeśli już, to niewielkie pieniądze.

: 21 gru 2007, 00:56
autor: Adam Klein
Ale nie wiem czy Michał Bartoszak trafił na trenera który "młotkował" czy poprostu było dla niego niesamowite jak można biegac biegi ciągłe w takim tempie bo w Polsce biega się wolniej. Ale prawdopodobnie nikt nie przedstawił mu podstaw działania tej szkoły.
I nie zgodzę się, że tam nie ma "szkoły" - jest. Mają swoją spójną szkołę - Daniels, Vigil, Mahon, Lananna, McMillan - oni reprezentują tak naprawde podobne patrzenie. Ale żeby to dostrzec trzeba poczytać co proponują.
Polscy zawodnicy widzieli pewnie zawsze tylko mały wycinek i nie interesowała ich amerykańska szkoła bo zapatrzeni byli tylko w Polską szkołę.
Canova to jest dla mnie inna jakość. On nie jest przywiązany do szkoły i uważam, że to jego wielka niezwykłość. On czerpie ze wszystkich szkół żeby dawać zawodnikom różnorodne bodźce.
Przecież u nas zawodnicy gdyby im kazać regularnie biegać na treningu 25 km w tempie maratonu popukali by sie w głowę.
A Amerykanie gdyby im kazać biegać 25-30 km po 3:30 to by sie pewnie też popukali w głowę. :)

Canova jest chyba jedynym trenerem który uważa że nie ma znaczenia z jaką intensywnością się biega - ale ważne jak długo.
Wiem że MichałJ przygotowuje program treningowy do maratonu wykorzystujący myślenie Canovy, sam jestem ciekawy jak do tego podejdzie. Zobaczymy czy ktoś w Polsce odważy się to wykorzystywać.

: 21 gru 2007, 05:38
autor: wojtek
Zrodel amerykanskiego biegania mozna dopatrzec sie tutaj :

http://www.peabody.harvard.edu/mcnh_running/

: 21 gru 2007, 10:18
autor: Nagor
No nie zgodzę się Adam. Owszem są jacyś teoretycy, ale nie tylko ci, których wymieniłeś. Zdziwiłbyś się, jak niewielu trenerów wykorzystuje Danielsa czy pozostałych. Tam jest kilka tysięcy szkół, NCAA 1D, NCAA 2D, NAIA... JA sam jestem w szoku, gdy słyszę, jakie metody treningowe mają w niektórych z nich. Ostatnio rozmawiałem właśnie z kumplem z Californii - tam w biegach średnich np. w ogóle nie stosuje się biegów ciągłych.

To, o czym mówisz, to jakaś "amerykańska" szkoła, która dotyczy tylko kilku szkół. Zresztą dlaczego mówic o amerykańskiej, skoro taką metodę stosowali 30 lat temu np. Anglicy, a obecnie, żeby nie szukac daleko, Marokańczycy, Algierczycy, Kenijczycy czy Hiszpanie? Właściwie wszędzie biega się biegi ciągłe szybciej niż u nas - dlatego u nas nie ma wyników między innymi. Ale generalnie różnorodnośc metod w USA jest gigantyczna, zresztą dla ludzi z Kalifornii takie np. Wisconsin to jakiś śmieszny stan odległy tyle samo, co Kenia czy Chiny.

Nasze metody treningowe są warunkowane również klimatem. Poza tym mierzenie zakwaszenia na treningu to nowośc ostatnich kilku-kilkunastu lat, wcześniej biegano mocne ciągłe, ale bez zastanawiania się, na jakim to jest zakwaszeniu. Mi np. opowiadał kumpel maratończyk, jak biegał kilkanaście lat temu biegi ciągłe na treningu - jego rekord to 10km w ok. 29.30.

: 21 gru 2007, 11:39
autor: PiotrekMarysin
wojtek pisze:Zrodel amerykanskiego biegania mozna dopatrzec sie tutaj :

http://www.peabody.harvard.edu/mcnh_running/
Jeśli coś jest pewnego w nazewnictwie, to chyba właśnie to, ze to można nazwać amerykańską szkołą. ;)

To co Pisze Nagor jest niezwykle ciekawe, bo pokazuje, że jednak można osiągać bardzo dobre wyniki dochodząc do nich różnymi drogami (wysoki poziom NCAA). Do tej pory byłem skłonny uwarzać, tak jak Fredzio, że zdecydowana większość trenerów amerykańskich jest pod wpływem Danielsa i spółki, ale z drugiej strony przekonuje mnie to co pisze Marcin. Dlaczego mamy zakładać, że duża część trenerów nie będzie poszukiwać innych środków, które my możemy nazwać np polską albo jakąkolwiek inną szkołą...

: 21 gru 2007, 11:59
autor: Nagor
Można dojśc różnymi środkami, ale muszę niestety zastrzec, że największe bogactwo szkół jest w biegach średnich - bo tam zderza się bieganie długodystansowe i sprinty. W biegach długich wygląda na to, że można kombinowac, ale jednak podstawą jest wysoki kilometraż. Najniższy na światowym poziomie, z jakim sie spotkałem, to szkoła marokańska, gdzie oni biegają po 110-140km tygodniowo, ale bardzo mocno.

: 21 gru 2007, 12:51
autor: Adam Klein
No rzeczywiście, ja przez szkołę amerykańska rozumiem to co jest publicznie wydane - opublikowane - czyli Daniels, Pfitzinger, McMillan.
Inni sie nie publikują.

: 21 gru 2007, 15:55
autor: Nagor
Ha, a może ci inni są lepsi? :ojoj:

: 21 gru 2007, 20:50
autor: Fist
Naturalnie uniwersytety rywalizuja miedzy soba wiec nawet gdyby narodowy trend w treningu byl silnie propagowany to zapewne wszedzie znajdowaly by sie osoby skore do eksperymentów: "moze zamiast 160 biegac 180 km tygodniowo?"
Wskutek czego powstały róznice w metodzie szkolenia
Właściwie wszędzie biega się biegi ciągłe szybciej niż u nas
No wlasnie w Polsce obszar miedzy WB2 a WT jest wg mnie strasznie zaniedbany. Wiekszość biega ciagłe i interwały zależnie od dystansu. Sredniacy krotsze odcinki, dlugasi dłuzsze