Strona 1 z 4
Trener - czy jest potrzebny?
: 22 paź 2007, 14:29
autor: JarStary
Postanowiłem otworzyć ten wątek ponieważ:
Nagor pisze:
Ja na przykład uważam, że maratony należy biegac szybko

Chociaż sam lubię teoretyczne dyskusje, ta przekroczyła wszelkie granice. Aby sprowadzic więc na ziemię kilku forumowych teoretyków, zacytuję jednego z trenerów polskiej kadry biegów. Na pytanie, co robic, żeby biegac szybko, odparł prosto: "trzeba zapier..."
Może więc darujmy sobie rozważania na temat lipolizy, szczególnie przy poziomie 40min/10km
więc się zastanawiam, po co komu trener (w domyśle też plany treningowe) skoro wystarczy powiedzieć zapier... i wszystko staje się proste i samo przychodzi.
a potem:
Nagor pisze:
Żeby zaś ułatwic postronnym obserwatorom ocenę tej dyskusji, będę przypominał wielokrotnie, że jest tu niejaki tomasz, 40 minut na 10km, skrupulatny czytelnik kilku ksiazek o bieganiu - i niejaki Nagor, 8 lat treningu, pewne doswiadczenie trenerskie, przygoda z kadrą Polski, podopieczny i uczen trenera z m.in rekordem Polski w swoim dorobku, od 5ciu lat posiadacz co najmniej 1 klasy w biegach na 800-1500m (a w porywach nawet mistrzowskiej). Nagor na co dzien przebywa z trenerami i zawodnikami, ktorzy bija rekordy Polski, zdobywaja medale MŚ i ME, dyskutuje z trenerami kadry, a gdy wychodzi na trening to biega 10km zdecydowanie szybciej niz 40 minut. Zdecydowanie.
więc moje zdziwienie jest jeszcze większe.
gdyż:
Nagor pisze:
Porada1: Chcesz pobiec 3:30 w maratonie, jesli nie masz nadwagi i posiadasz minimum talentu, wystarczy biegac 4 razy w tygodniu 40-60 minut, plus cwiczenia sprawnosciowe, przebiezki; przed samym maratonem kilka dluzszych rozbiegan, no i startowac w biegach, kiedy tylko mozesz, bo to najlepszy trening. Przy okazji zaliczac maratony, bo bełkotanie o lipolizie w życiu nie przygotuje nikogo na ból, jakim jest przebiegnięcie 42km.
Więc jakiś rady są.
Mam prośbę niech się wypowiedzą: Nagor, Fredzio, Wojtek, Bebej, MichalJ, Tomasz i wszyscy którzy wiedzą po co jest trener. Bo rozumiem, że nie tylko do zarabiania pieniędzy.
Jestem totalnym amatorem-grubasem i no cóż nie osiągnąłem wyników godnych pochwały. Zacząłem biegać rok temu w ubranku... a to już chyba wiecie pętlę 4675 m pokonałem w czasie coś koło 42 min (to chyba nie było bieganie

), ponad rok tak biegałem sobie na tej pętelce zgubiłem ze 30 kg (to jest powód do chwalenia się). Nabiegałem jakieś 3 tys kilometrów. Półmaraton 1:49:21, 15 km 1:16:20 i maraton 4:29:21 no nie ma się czym chwalić. Ale mam pytanie czy jest dla mnie ratunek. Jakieś trening czy może trener? Czy tylko zapier... i może kiedyś przebiegnę maraton w 3:30:00.
Dane:
Wiek - 40 lat, wzrost 1.79 m, waga 85 kg (jeszcze trochę za dużo), brak pulsometru biegam na tempo. Ostatnio przed maratonem warszawskim tą moją pętelkę pobiegłem w 21:46 min (to już chyba można nazwać bieganiem).
Nagor to nie jest atak na Ciebie, chcę tylko się dowiedzieć czy mogę coś zrobić, żeby się poprawić i czy potrzebny mi trener?
Pozdrawiam ciągłymi pytaniami
: 22 paź 2007, 17:14
autor: uki
Zawodowcy muszą zapier.... bo inaczej sie nie da dojść do klasy mistrzowskiej,ale taki mocny trening musi odbywać sie z głową, a kto odpowiada??? prócz zawodnika TRENER za to żeby był odpowiedniozaplanowany ujęty w odpowiednią strukturę czasową??? odpowiada TRENER, za dobór,regulacje,kontrolę obciążeń odpowiada TRENER , za ich analizę, dokumentację odpowiada TRENER
Inna jest funkcja trenera u dzieci bo musi ich zachęcić, anie zniechęcić do sportu,a wielu trenerów na początek zaapilikuje takiemu młodemu człowiekowi mocny trening i czy przyjdzie na następne zajęcia myśle że NIE!!! inaczej jest juz z seniorem, inaczej u sprintera inaczej u "długasa".
Jeśli chodzi o Tomasza to wydaje mi sie, żeby pisał prostszym językiem aby dla każdego był zrozumiały i powinno być ok.
Nagór piszesz, że Ty masz doświadczenie trenerskie kogo trenowałeś??? nie wystarczy biegać 1;48,30 aby być super trenerem, a ciekawy jestem czy kursy instruktorskie, trenerskie tez masz skończone skoro tak "jedziesz" po Tomku.
: 22 paź 2007, 18:00
autor: wojtek
Problem tkwi w historii tej strony .
Poniewaz przez dluzszy czas byl to okret bez kapitana , do steru dorywal sie kto mogl .
W efekcie doszlo do sytuacji gdzie niewidomy prowadzil slepego i zadnej reakcji autorytetu nie bylo .
A co do zapierdalania ( nie bojmy sie zwrotow staropolskich ) .
Do tego tez trzeba byc dobrze przygotowanym , bo inaczej mozna sobie szybciutko kuku zrobic .
To mowilem ja , Wojtek , byly zawodnik z pierwsza klasa w maratonie i dyplomowany instruktor LA .
: 22 paź 2007, 18:06
autor: MichalJ
To zes Jar teraz rozpetal rozmowe.Jar mysle ze nie trzeba szukac daleko(od naszego Mistrza mozemy nauczyc sie rowniez tego czy trener jest potrzebny i jaka powinna byc jego rola). Powinno byc tak ze trenerzy ucza zawodnikow jak maja trewnowac samych siebie i na czym to wszystko polega i z biegiem lat ograniczaja sie coraz bardziej tylko do roli doradcy w sprawach trudnych dla zawodnika oraz co najwazniejsze do motywacji. Niestety jeszcze dlugo zaczekamy az zacznie to funkcjonowac w naszym panstwie.
Mysle ze trener jest niezbedny i bez niego sie nie obejdziemy. A jego rola w treningu jest zalezna od tego jaki priorytet ma nasze bieganie. Wiadomo ze komus kto sobie biega dla relaksu tez jest potrzebny trener(ale np w formie ksiazki)
: 22 paź 2007, 19:38
autor: tomasz
Najpierw odpowiem Jarowi odnośnie tych 3h30` w maratonie. Oczywiście z każdym słowem ryzykuję, ale ostatnio się do tego przyzwyczaiłem.
Otóż nie jest tak, jak mówi Nagor, że 3h30`to można zrobić sobie lekko. Jeśli ktoś ma ze 20% włókien typu I oraz VO2max na poziomie 40 ml/kg/min to będzie dla niego problemem pobiec maraton po 5:00/km. Oczywiście pobiegnie, ale będzie się musiał sporo napracować przy tym. Natomiast jeśli ktoś włókien wolnych ma z 80% zaś VO2max około 70 ml/kg/min to faktycznie wystarczy sobie "potruchtać trochę".
Ważna jest również waga. Jeśli ktoś nawet nie ma nadwagi tylko waży przy 175cm 75kg to automatycznie ma gorzej od tego co waży 60kg.
Druga moja uwaga odnośnie tego co powiedział Nagor. Nie jest tak, że fizjologia jest nie ważna... bo się jej nie bierze pod uwagą a jednak trening działa.
Nie trzeba znać fizjologii, praw fizyki, biologii, chemii, matematyki żeby móc biegać, chodzić, skakać, pływać. To jednak nie oznacza, że one nie obowiązują. Czy tego chcemy czy nie - one wszystkich nas obligują, i to na niej się opiera cały trening.
To, że wielu trenerów nie wie co dzieje się w organizmie na pierwszym zakresie nie oznacza, że nie stosują się do fizjologii. Stosują, jednak nieświadomie, intuicyjnie, często eksperymentują, swoje wnioski indukują z doświadczenie. "Skoro coś działa to zastosuję, zadziałało na 100., to i na 101. zadziała". Ale dlaczego działa? Bo o tym mówi właśnie fizjologia wysiłku.
Ale chyba w każdej dziadzinie życia obowiązuje zasada „nie ucz ojca dzieci robić”. Dziś jesteśmy nowatorscy, ale za 30 lat będziemy konserwatywni.
Problemy myślę, że właśnie są pozamerytoryczne. Po prostu człowiek, który długo coś w życiu robi i odnosi mniejsze lub większe sukcesy, to wydaje mu się, że już „coś” wie, że złapał Pana Boga za nogi, że jest Wyrocznią.
Trudno jest pojąć takiemu komuś jedną rzecz. Nie trzeba przejść żmudnej drogi aby stać się lepszym, nie trzeba robić dokładnie to samo by zajść dalej. Nie wszystko jest rzemiosłem, są i artyści.
Spójrzcie na ojca Sebastiana Coe. Ze sportem nie miał nic wspólnego, zero doświadczenia. Z wykształcenia inżynier. Kiedy dostrzegł talent u syna zaczął właśnie czytać książki, artykuły, rozmawiać z trenerami etc. Efekt? Chyba każdy wie
Zapominamy czasami, że trenowanie to w dużej mierze geniusz, artyzm, coś niewytrenowalnego, nie do nauczenia się.
Trening to nie jest matematyka, że trzeba 20 lat ślęczeć z ołówkiem w ręku by pojąć o co tam chodzi.
Dlatego nie obraźcie się - ale na mnie nie robią wrażenia tytuły, osiągnięcia, doświadczenie, środowisko. Dlaczego? Nie dlatego, że nie są mistrzami świata. Ale dlatego, że tak o sobie mówią. Brak szacunku dla amatorów, wywyższanie się. Większość wie już wszystko i każdego z poza swojej śmietanki traktują jak głupków, matołów, przemądrzałków.
Czy są potrzebni trenerzy? Owszem.
Jednak prawdziwy mistrz to taki, który potrafi się uczyć od ucznia.
P.S - prosty przykład. Zgłosił się chłopak o prośbę odnośnie treningu pod 1500m. Gdzie są Ci świetni doradcy? Gdzie są Ci, co na innych naskakują a kiedy trzeba się wykazać milkną? Jeden Michał zareagował. Łatwo jest mówić "nic nie rozumiesz, bełkotasz, masz płytką wyobraźnie". Ale porad z ich strony nie widać.
Trener to przede wszystkim pedagog, wielu o tym zapomina.
: 22 paź 2007, 20:18
autor: Fist
Jar jeszcze z 7petli w tym tempie i bedziesz mial te 3.30
Utalentowany zawodnik pozostanie mimo wszystko dobrym biegaczem niezaleznie z kim (czy sam) bedzie pracowal.(pomijam extremalne przypadki)
Ale jesli utalentowany zawodnik spotka sie z wielkim trenerem to powstaja legendy
Jak ktos jest inteligenty i ma wiedze i ma wiecej niz 20lat i nie brakuje mu motywacji to obejdzie sie bez trenera.
: 22 paź 2007, 23:44
autor: Adam Klein
tomasz pisze:
Otóż nie jest tak, jak mówi Nagor, że 3h30`to można zrobić sobie lekko. Jeśli ktoś ma ze 20% włókien typu I oraz VO2max na poziomie 40 ml/kg/min to będzie dla niego problemem pobiec maraton po 5:00/km. Oczywiście pobiegnie, ale będzie się musiał sporo napracować przy tym. Natomiast jeśli ktoś włókien wolnych ma z 80% zaś VO2max około 70 ml/kg/min to faktycznie wystarczy sobie "potruchtać trochę".
Ważna jest również waga. Jeśli ktoś nawet nie ma nadwagi tylko waży przy 175cm 75kg to automatycznie ma gorzej od tego co waży 60kg.
Sorry, ale już nie będę tego spokojnie słuchał bo potem powstają tacy internetowi szamani którzy za dużo nieodpowiednich ksiażek się naczytali.
Jak zwykle farmazony bez absolutnie zadnego pojęcia - mowa o czasie 3:30 a Tomasz wyjeżdża z proporcją włókien, VO2max itd - poprostu ręce opadają.
JarStary.
Wg mnie w momencie kiedy zaczynasz robić coś co jest dla Ciebie trudne, coś co jest wyzwaniem to trener może Ci sie przydać. Jako osoba stojąca z boku i mogąca Cię zmotywować lub pohamować.
Nikt z nas nie jest w stanie spojrzeć na siebie obiektywnie, wydaje się nam, że jesteśmy "jacyś".
Tymczasem trener patrzy chłodniej.
I w wielu wypadkach trener to jest przedewszystkim motywator, o żadnej specfizjologii nie ma mowy - jest relacja - zawodnik-trener, zawodnik opowiada jak się czuje, trener musi to przemyśleć i coś poradzić.
Ja Ci JarStary poradzę jedną rzecz i pobiegniesz 3:30 na wiosnę - zrzuć 15 kg.
P.S - prosty przykład. Zgłosił się chłopak o prośbę odnośnie treningu pod 1500m. Gdzie są Ci świetni doradcy? Gdzie są Ci, co na innych naskakują a kiedy trzeba się wykazać milkną? Jeden Michał zareagował. Łatwo jest mówić "nic nie rozumiesz, bełkotasz, masz płytką wyobraźnie". Ale porad z ich strony nie widać.
1. Tylko Tomasz się tutaj uważa za super doradcę
2. Bardzo dobrze, że poradził Michał a nie Tomasz bo Michał jest trenerem a Tomasz nie.
: 22 paź 2007, 23:58
autor: tomasz
FREDZIO pisze: Sorry, ale już nie będę tego spokojnie słuchał bo potem powstają tacy internetowi szamani którzy za dużo nieodpowiednich ksiażek się naczytali.
Jak zwykle farmazony bez absolutnie zadnego pojęcia - mowa o czasie 3:30 a Tomasz wyjeżdża z proporcją włókien, VO2max itd - poprostu ręce opadają.
Adamie to Ty farmazony opowiadasz, i to Ty chyba naczytałeś się nieodpowiednich książek. Przecież koń by się uśmiał z Twojej krytyki
A jeśli chodzi o chłopaka na 1500m to owszem doradziłem mu. Podałem linki.
Ale byłem zasmucony, że gwiazda Nagor nie zabłyszczał

Ty Adamie trenerem jesteś? Nie. No więc dlaczego doradzasz?

: 23 paź 2007, 00:27
autor: Adam Klein
Tomasz, że Ty nie możesz się zbliżyć do 3:30 to nie znaczy, że masz nieodpowiednie proporcje włókien.
Ja rozumiem, że jest Ci tak wygodniej myśleć, naczytałeś się i gdzieś przecież musisz tą wiedzą się chwalić (ostatnio widzę, że coś o włóknach musiałeś czytać bo to już drugi raz w krótkim czasie) ale w Twoim przypadku to zbyt dużo czasu przed komputerem zbyt mało na bieganiu.
Naprawdę, spróbuj najpierw trochę pobiegać i zobacz czy nie wystarczy Ci to do tego, żeby pobiec 3:30 zamiast teoretyzować.
JarStary - sorry za te zbaczania z tematu.
Wojtek napisał tekst relacji z Trenerem - umieścimy na stronie. Nie wiem tylko, czy był już skończony - Wojtek, był ?

: 23 paź 2007, 01:18
autor: tomasz
To się teraz trochę poużalam
Ależ Adamie - ale ja nie mówię o sobie. Już nie wchodząc w te niszczęsne włókna i lipolizy, zgryźliwości etc...
Tak na poważnie - nie uważasz chyba, że dla wszystkich to jest pestka. Nie wystarczy nie mieć nadwagi. Ja nie mówię, że to jest coś niewyobrażalnie trudnego. Ale jestem pewien, że dla wielu to będzie problem nawet przy regularnym treningu.
A jeśli chcesz wiedzieć to moim problemem nie było 3:30 w maratonie ale zachłanność i brak pokory. Trzaskałem ponad 400km w miesiącu, do tego jeszcze 1x w tyg. biegłem z pełnym plecakiem ciuchów 17km na salę żeby przez 1,5h robić trening w szkole dla sprinterów i średniaków. Typowo siłowo-szybkościowy.
Moim problemem było to, że poczułem się zbyt mocny (chyba za dużo rozmówek z Markiem Swobodą

)
Ja na przykład zrobiłem 34km (bez wody, bez jedzenia) na treningu ot tak po prostu po 5:10/km (śr 79%HRmax) a na drugi dzień 10km, na trzeci 15, na czwarty 20... A było to 3 miesiące po maratonie w Poznaniu (5:15/km). Pod koniec stycznia byłem już przygotowany na przynajmniej 3h20` w maratonie. Z czystym sumieniem to mówię. W planie miałem 3h15`a możne nawet i szybciej.
Biegałem po 110km w tygodniu, czasami wychodziło ponad 60km w 3 dni po górach gdzie miejscami musiałem iść bo biec się nie dało.
To było moim poblemem, zarżnąłem się jednym słowem - wiem, głupota, i jeszcze raz głupota. No i okazja dla Ciebie żebyś mi później to wytknął

Ale było kiepsko. Zaczęło się coś od stopy, dobrze, że Ewa mi pomogła. Później zaczęły się mieśniobóle, gorączka, osłabienie i apatia. Psychicznie czułem się fatalnie. Jeszcze pół roku temu (od tamtego czasu licząc) biegałem sobie po 50-60km w tyg. spokojnie i bez szaleństw. Treaz przykozaczyłem, poszalałem, chciałem być Rzeźnikiem. Ważyłem 5kg mnie niż teraz i wszystko było takie piękne. Byłem świeży, silny, gotowy do boju.
Było ale się zbyło - za chytrość się płaci
Później doszedł Toruń, który mnie załamał jeszcze bardziej. Tak to w skórcie wygląda.
Ale nikt mi nie powie, że 3h30` to jest taka pestka. No i zauważ, że nie czepiłem się tego, że w M60 ciężko jest to nabiegać - a mógłbym
Myślisz, że zwodnicy poniżej 10s na 100m z lekkością by te 3h30` machnęli? Bo ja zaryzykuję i powiem, że byłoby im ciężej ode mnie.
: 23 paź 2007, 02:34
autor: wojtek
FREDZIO pisze:
Wojtek napisał tekst relacji z Trenerem - umieścimy na stronie. Nie wiem tylko, czy był już skończony - Wojtek, był ?

Odkad pisze na pokaz , miewam watpliwosci czy warto .
Temat z trenerem moze byc przydatny ale nie potrafie wyjsc poza subiektywizm w ocenie zjadliwosci tekstu i jego przydatnosci .
Wiekszosc moich tekstow powstala jeszcze na starym forum ( tym na korbke ) ,gdyz poczulem silne zapotrzebowanie polemiczne lub edukacyjne .
Poniewaz moj tekst lezy w dziale za firanka juz od kwietnia , coraz bardziej zaczely mnie nekac watpliwosci . W zwiazku z tymi watpliwosciami wyslalem ten tekst na konkurs , ktory mial sie zakonczyc 15 X . Poniewaz organizator nie wywiazal sie z zobowiazania , ignorujac termin ostatecznego podania wynikow , zlozylem stosowna interpelacje .
W wyniku zlozonej interpelacji , wycofano sie z uprzedniego terminu , podajac nowy ( koniec pazdziernika ) .
Teraz mam zagwozdke po po pierwsze primo :
- lex in retro non agit
- praca miala nie byc upubliczniona i dlatego nie wyslalem moich tekstow ze strony
- podobno wszystkie prace ( a moze tylko nagrodzone ) staja sie wlasnoscia organizatora
Poczekajmy do nastepnego niedotrzymanego terminu i wtedy zadecyduje czy dopisze dalszy rozdzial czy poczekam az ten temat swiezy "jak figa sie ucukruje , jak tytun ulezy ."
A zeby bylo jeszcze smieszniej , tytul jest dokladnie taki jak zasugerowal merytorycznie Tomasz .
: 23 paź 2007, 19:32
autor: JarStary
Uki - zgoda zawodowcy muszą zapier..., ale to chyba nie tylko chodzi o fast i faster. Raczej ogólnie dużo pracy żeby osiągnąć cel. Co do tego jak pisze Tomasz - to ja akurat się z tym zgadzam bo mało wiem i często muszę googlować żeby zrozumieć co tam Tomasz naskrobał

. Poruszyłeś też sprawę Nagora no właśnie szkoda, że się nie wypowiedział tutaj, ja z chęcią przyjmę rady co mam zrobić żeby lepiej biiegać (znaczy szybciej)
Wojtek - no właśnie mi o to chodziło jesteś trenerem więc takie z grubsza rady co zrobić żeby było lepiej i bez kuku. Więc proszę Cię jako autorytet wypowiedz się jeśli ktoś nie ma racji. Ja wiem, że czasem sie nie chce itp, na ale chyba wszystkim nam zależy, żeby było więcej ludzi, którzy biegają czy tam prowadzą czynny tryb życia (ale żem pojechał).
MichalJ - no tak bez dyskusji. Tylko ja naprawdę chcę teraz trochę bardziej uporządkowany trening robić (jeszcze nie mam pulsometru

). Dlatego tak zacząłem wątek bo może nie tylko ja grubas amator (może nawet amatorzyna) po przeczytaniu kilku rad zrobi coś dobrego w swoim treningu.
Tomasz - tak słusznie zauważyłeś rzadko się zdarza zobaczyć rady jak ktoś o nie prosi. A mi chodzi o to każdy przedstawi swój punkt widzenia, autorytet to jakoś skomentuje i dopiero taki amatorzyna sobie wybierze co i jak ma robić. No może mam za duże oczekiwania.
Fist - aż 9 kółek muszę zrobić i jeszcze 120m żeby to był pełen maraton nad tym moim zalewem

i z takim tempem jak na tym szybkim kółku (prawie jak Formuła 1 - tam też kręcą szybkie okrążenia

) to bym miał dużo lepiej niż 3:30:00

. Mam więcej niż 20 lat ale szukam rad.
Fredzio - nie da rady jeszcze -15 kg nie że jestem leń tylko żona postawiła szlaban powiedziała, że nie mogę wyglądać jak te tyczki po półmaratonie Puchatka

. Może jednak -5kg przejdzie to czy wtedy dam radę te 3:30:00? Takie są warunki progowe i pytanie czy mimo wszystko jestem w stanie?
Czekam więc z niecierpliwością na jakieś rady (myślę, że nie tylko ja).
Może dzięki temu więcej ludzi do nas zajrzy (to jest branie pod włos adminów i redakcję

).
Wojtku a już artykułu to wprost doczekać się nie mogę.
Pozdrawiam czekając na rozwój dyskusji
: 23 paź 2007, 19:50
autor: wojtek
Dobra , wstawie taki lekki teaser :
...Geste rogrzane powietrza przecial ostry krzyk , ktory smagnal mnie ostro jak bicz dzokeja .
Momentalnie otrzezwialem a wzrok odzyskal ostrosc widzenia . Katem oka zauwazylem sylwetke trenera , ktory wlasnie zajal miejsce na trybunach ,naprzeciw poczatku "strefy slabosci" - linii startu na 200 metrow .
Nieartykulowany dziki okrzyk dotarl do niedostepnej strefy moich rezerw , powodujac wylaczenie wszelkich zlych emocji .
Nagle bylem na tyle silny by wzmoc rytm pracy rak , popedzajacy bezwladne przed chwila nogi .
Droga krzyzowa przestala istniec , zastapil ja dystans do nastepnego zawodnika . Musialem go wziac i tak tez sie stalo , tuz przed wyjsciem na ostatnia prosta ! ...
: 23 paź 2007, 20:11
autor: JarStary
wojtek pisze:Dobra , wstawie taki lekki teaser :
...Geste rogrzane powietrza przecial ostry krzyk , ktory smagnal mnie ostro jak bicz dzokeja .
Momentalnie otrzezwialem a wzrok odzyskal ostrosc widzenia . Katem oka zauwazylem sylwetke trenera , ktory wlasnie zajal miejsce na trybunach ,naprzeciw poczatku "strefy slabosci" - linii startu na 200 metrow .
Nieartykulowany dziki okrzyk dotarl do niedostepnej strefy moich rezerw , powodujac wylaczenie wszelkich zlych emocji .
Nagle bylem na tyle silny by wzmoc rytm pracy rak , popedzajacy bezwladne przed chwila nogi .
Droga krzyzowa przestala istniec , zastapil ja dystans do nastepnego zawodnika . Musialem go wziac i tak tez sie stalo , tuz przed wyjsciem na ostatnia prosta ! ...
No dobre, ale co mam zrobić żeby dobiec do tego stadionu bez kontuzji i czy po 40 to ma ens czy też nie. Wolę jedna długie dystanse, a na stadionie to ponad 100 razy bieżnię trzeba obiec żeby maraton zaliczyć. Czy bym z nudy nie stracił werwy i czy publika nie poszła by na piwo?
Pozdrawiam znowu pytaniem
: 23 paź 2007, 20:51
autor: tomasz
Dlaczego Ryszard nie pisze już?