Bartosh pisze: Wole nie wyobrazac sobie, jak byscie nazwali osobe, ktora za pieniadze podatnikow bawila sie oscylatorami

Bartoszu gdzieś czytałem, że wydje się miliardy dolarów na badanie... możliwości podróży w czasie. Jednak nazywają w taki sposób, że nikt nie wie o co chodzi
Wracając do tematu.
Problem jest ciekawy - bo zawsze przeciwnicy scjentyzmu, czy empiryzmu obrzucani błotem za nieudolność swoich metod w odwecie raczą genialnym kontratakiem. Przecież mosty się nie zawlają, samoloty nie spadają na głowę, komputery działają, samochody jeżdżą. Zatem nawet jeśli metoda jest do dupy - to działa!
Trzeba znać złoty środek, skarajności są złe.
Pytanie tylko kogo oceniamy. Nie możemy winić fizjologów, czy pracowników akademickich, że nie potrafią trenować. Oni nie są trenerami.
Tak samo trudno jest winić kiepskich trenerów za to, że nie są dobrzy. W każdej dziedzinie życia są Ci lepszi i Ci gorsi.
Wracając do artykułu.
Czasami wyciąga się dziwne i różne konsekwencje z tych samych faktów. Ale tylko dlatego, że pewne fakty się izoluje od raszty w innym przypadku fakty są otoczona korelatami mającymi wpływ.
To, że naciąganie wpływa źle na trneing... ale jest pragmatycznie utylitarne MUSI być wynikiem tego, że ogół wszystkich czynników, oraz szersza perspektywa czasowa to są FAKTY pomijane przez ekperyment.
Jaki jest problem? Po głębszej analizie wyszedłem z założenia, że autor artykułu nie zrozumiał jednej rzeczy. Otóż eksperyment dotyczy pojedynczych przypadków (naciąganie i badanie skutków na trening lub naciągane i badanie skutków potreningowych) natomiast wniosek był konfrontowany z (apriorycznie i nieświadomie) przyjętym założeniem, iż ma to ogobalny, całościowy negatywny wpły.
Eksperyment powinien przebegać tak:
Grupa 1 trenuje z naciąganiem, grupa 2 bez. Po pół roku porównanie wyników przy tym samym treningu.
Fakty trzeba umieć interpretować i na tym polega geniusz trenera.
Jeden trener odbierze zmęczenie jak pozytywna oznaka, inny jako negatywna. Jeden dołoży, inny zluzuje. Efekty będą różne.
Dane empiryczne to jedno, a umiejętność ich interpretacji i rzetelność eksperymentu to drugie.