To nie byl raczej problem ostatniej nocy. Wczesniej pewnie byles juz niedospany.
Czasem zawody zaczynaja sie bardzo wczesnie rano (np. o 7-ej), a do tego trzeba "obudzic sie", dojechac itd. Czyli pobudka o 4-5 rano.
Nie da rady polozyc sie dzien wczesniej np. o 20-21 i ciach, zasnac (przynajmniej niewielu tak potrafi), jezeli nie jest sie do tego przyzwyczajonym (a kto z doroslych jest
).
Dlatego wyspac sie trzeba dobrze juz wczesniej (tapering!), tak zeby ta ostatnia noc nie miala wielkiego wplywu.[/quote]
Sikor
Nie, nie i jeszcze raz nie. Kompletnie źle to rozumujesz.
W ostatnim tygodniu przed maratonem zamiast treningów kładę się zawsze wcześniej. Mogę sobie na to pozwolić. Wówczas o 21.50 po prostu byłem śpiący, bo tak kładłem się wcześniej. I tak to był problem ostatniej nocy. Nie powiesz mi chyba, że hałasy, odgłosy otwierania i zamykania z trzaskiem drzwi i raptem 3-4h snu z kilkoma pobudkami nie miały wpływu?
PS Rok wcześniej zasnąłem przed 22. Wstałem o 6.30. Powiedziałem, że mimo blisko 23-24 stopni w cieniu poprawię się o 10 minut i połamię 3h. Czułem się jak nowo narodzony i tak zrobiłem.
Dotychczas tylko raz na szczęście musiałem wstawać prze 5 na bieg (Płock 2016) i było tragicznie. Tzn wynik był przyzwoity i bieg także, ale znajoma pielęgniarka pierwsze co powiedziała na mój widok: "Artur a Ty w ogóle spałeś?:)".
Zauważyłem też że między 6h a 7-7.5h snu to jest ogromna różnica u mnie. Bardzo dużo czasu marnuję wieczorami i chyba z lenistwa nie kładę się spać o 22 (tylko o 24), bo wiem, że jak wstanę to będę musiał iść do pracy