Co po człapaniu?
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 cze 2017, 11:03
- Życiówka na 10k: 59:51
- Życiówka w maratonie: brak
Na początku chciałbym się serdecznie przywitać. Mam na imię Łukasz i tak, jestem tu nowy ale mam nadzieję zostać na dłużej;)
Do rzeczy. Jeszcze do niedawna pędziłem żywot kanapowego trzydziestolatka. Męża i ojca. Jedyna moja aktywność sportowa ograniczała się do roweru z córką w foteliku, i to też niezbyt intensywnie, bo choroba lokomocyjna małej przynosiła niezbyt apetyczne skutki.
Miesiąc temu, dokładnie 7 maja wszedłem na wagę i ku mojej rozpaczy wskazówka zatrzymała się na 82,5...Czyli 7,5 kilo więcej niż 6 lat temu, gdy zaczynałem pracę. A pracę mam jaką mam. Biurko, komputer, stres. Garnitury zrobiły się przyciasne, stwierdziłem więc, że czas coś z tym zrobić.
Ubrałem jakieś łachy i poszedłem człapać. Oddychając rękawami przebiegłem/przeszedłem 4, 69 km w czasie 35 minut, a żona, gdy tylko zobaczyła mnie po powrocie do domu, zbladła i się przeżegnała. Wyglądałem i czułem się fatalnie.
Poszperałem w internecie, zacząłem regularne marszobiegi według planu z jednej ze stron o bieganiu. Ogółem w maju zrobiłem 60 km.
Na początku czerwca zacząłem już tylko biegać, bez marszu, ale tempo szału nie robi. W ubiegłą sobote, pojechałem do pobliskiego Sulejówka by sprawdzić się na 10 km i poczuć atmosferę biegania kupą;) Bieg Marszałka był moim debiutem, jestem z niego bardzo zadowolony. Cały dystans na patelni przebiegłem bez zatrzymania w czasie 59:51. Wiem wiem, czas mega słaby, ale celem był ciągły bieg. Na 7,5 km był spory kryzys - chiałem się zatrzymać, ale parę wewnętrznych słów dopingujących, niekoniecznie w języku parlamentarnym, poskutkowało i udało się. Co prawda na mecie przez kilka minut myślałem, że odlecę, ale w końcu oddech i serducho się ustabilizowały.
Pytanie co dalej. Oczywiście cele są jasne, śrubować czas, chciałbym zejść do około 50 minut w tym sezonie. Niestety planów treningowych w necie jest tak dużo, że już sam nie wiem. Czy na razie jeszcze kilka tygodni po prostu biegać, 8-10-12 kilometrów a dopiero wtedy gdy samo przebiegnięcie dychy nie będzie zbytnim wyczynem, zastanawiac się nad konkretnym planem?
Biegać mogę 3-4 razy w tygodniu, raczej popołudniami/wieczorem. Na razie ćwiczę z telefonem w łapie - endomondo jest całkiem dobrym motywatorem.
Jeśli macie jakieś rady, i doczytaliście do tego miejsca - dajcie proszę znać:) Może łatwiej będzie mi podjąć decyzję, co dalej.
Serdeczne pozdrowienia!
Do rzeczy. Jeszcze do niedawna pędziłem żywot kanapowego trzydziestolatka. Męża i ojca. Jedyna moja aktywność sportowa ograniczała się do roweru z córką w foteliku, i to też niezbyt intensywnie, bo choroba lokomocyjna małej przynosiła niezbyt apetyczne skutki.
Miesiąc temu, dokładnie 7 maja wszedłem na wagę i ku mojej rozpaczy wskazówka zatrzymała się na 82,5...Czyli 7,5 kilo więcej niż 6 lat temu, gdy zaczynałem pracę. A pracę mam jaką mam. Biurko, komputer, stres. Garnitury zrobiły się przyciasne, stwierdziłem więc, że czas coś z tym zrobić.
Ubrałem jakieś łachy i poszedłem człapać. Oddychając rękawami przebiegłem/przeszedłem 4, 69 km w czasie 35 minut, a żona, gdy tylko zobaczyła mnie po powrocie do domu, zbladła i się przeżegnała. Wyglądałem i czułem się fatalnie.
Poszperałem w internecie, zacząłem regularne marszobiegi według planu z jednej ze stron o bieganiu. Ogółem w maju zrobiłem 60 km.
Na początku czerwca zacząłem już tylko biegać, bez marszu, ale tempo szału nie robi. W ubiegłą sobote, pojechałem do pobliskiego Sulejówka by sprawdzić się na 10 km i poczuć atmosferę biegania kupą;) Bieg Marszałka był moim debiutem, jestem z niego bardzo zadowolony. Cały dystans na patelni przebiegłem bez zatrzymania w czasie 59:51. Wiem wiem, czas mega słaby, ale celem był ciągły bieg. Na 7,5 km był spory kryzys - chiałem się zatrzymać, ale parę wewnętrznych słów dopingujących, niekoniecznie w języku parlamentarnym, poskutkowało i udało się. Co prawda na mecie przez kilka minut myślałem, że odlecę, ale w końcu oddech i serducho się ustabilizowały.
Pytanie co dalej. Oczywiście cele są jasne, śrubować czas, chciałbym zejść do około 50 minut w tym sezonie. Niestety planów treningowych w necie jest tak dużo, że już sam nie wiem. Czy na razie jeszcze kilka tygodni po prostu biegać, 8-10-12 kilometrów a dopiero wtedy gdy samo przebiegnięcie dychy nie będzie zbytnim wyczynem, zastanawiac się nad konkretnym planem?
Biegać mogę 3-4 razy w tygodniu, raczej popołudniami/wieczorem. Na razie ćwiczę z telefonem w łapie - endomondo jest całkiem dobrym motywatorem.
Jeśli macie jakieś rady, i doczytaliście do tego miejsca - dajcie proszę znać:) Może łatwiej będzie mi podjąć decyzję, co dalej.
Serdeczne pozdrowienia!
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
cześć!
Wielkie gratulacje! świetnie, że się ruszyłeś.
na naszej stronie głównej - www.bieganie.pl - znajdziesz bardzo proste narzędzia treningowe łączenie z planami. nazywa się to Know Your Pace i moim zdaniem jest świetną propozycją dla osób takich jak ty.
poczytaj i wróć z pytaniami, chętnie pomożemy.
Wielkie gratulacje! świetnie, że się ruszyłeś.
na naszej stronie głównej - www.bieganie.pl - znajdziesz bardzo proste narzędzia treningowe łączenie z planami. nazywa się to Know Your Pace i moim zdaniem jest świetną propozycją dla osób takich jak ty.
poczytaj i wróć z pytaniami, chętnie pomożemy.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 11474
- Rejestracja: 16 kwie 2008, 22:31
rozgrzej się dobrze przed nim - potruchtaj dobry kwadrans, po tez możesz jeszcze potruchtać
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 cze 2017, 11:03
- Życiówka na 10k: 59:51
- Życiówka w maratonie: brak
Witajcie po krótkiej przerwie. U mnie nic się nie zmienilo, nadal sobie czlapie, kupilem Jacka Danielsa i tak sie zastanawiam, czy jest sens bawic sie w jakis z planów (konkretnie chodzi mi o czerwony) na tsk wczesnym etapie z VDOT 33?zrobiłem dwa pierwsze treningi i szczerze mówiąc podobały mi sie. Sprawily mi sporo satysfakcji. Tyle czy nie porywam sie z "młotyką na słońce"?
- marcinostrowiec
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 859
- Rejestracja: 17 maja 2012, 17:30
- Życiówka na 10k: brak
- Życiówka w maratonie: brak
plan jest taki zeby biegac systematycznie i objetosciowo plany konkretne sa dla znudzonych ciebie cieszy byle co i dobrze zazdroszcze
Moje wpisy, moje doświadczenie, każdy jest indywidualnym przypadkiem, ale prawidłowości występują
Forumowym nauczycielom gramatyki ortografii oraz stylu mówie zdecydowane NIE
Forumowym nauczycielom gramatyki ortografii oraz stylu mówie zdecydowane NIE
- kuczi
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1809
- Rejestracja: 20 maja 2014, 13:14
- Życiówka na 10k: 41:20
- Życiówka w maratonie: 3:30:12
- Lokalizacja: Sieradz
- Kontakt:
Ja na Twoim miejscu zacząłbym od białego co zmobilizuje Cie do regularnych treningów. Jak nauczysz się systematyczności to możesz zacząć robić cos więcej, np czerwony gdzie masz już bieganie w "progu" czy interwały.
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 cze 2017, 11:03
- Życiówka na 10k: 59:51
- Życiówka w maratonie: brak
Trening z marszobiegami zaczelem w kwietniu i skonczylem na początku czerwca. Poki co ten czerwony jakoś domykam, po dzisiejszych progach troche bola mnie lydki, innych problemów nie mam
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 cze 2017, 11:03
- Życiówka na 10k: 59:51
- Życiówka w maratonie: brak
No i pojawiły się problemy. W niedzielę przebiegłem sobie spokojnie 12 km, bez forsowania. W poniedziałek od rana ból w lewym kolanie, niezbyt intensywny ale jednak. M.in przy schodzeniu po schodach. Wtorek rano - krótki bieg, pierwsze dwa kilometry na rozuszanie kolana - pobolewało, potem przestało i 3 km już poszły bez problemu. Od wtorku popołudniu znowu ból kolana, który mam do dzisiaj. Dać nogom odpocząc kilka dni, czy mimo wszystko próbować to rozbiegać? Przed każdym biegiem robię kilkuminutowy trucht rozgrzewkowy a na koniec rozciąganie, to tak tytułem odpowiedzi na ewentualne pytania dodatkowe;)
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4923
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Proby rozbiegania kontuzji, to jak rozdrapywanie rany w nadziei, ze sie szybciej zagoi
-
- Rozgrzewający Się
- Posty: 20
- Rejestracja: 12 cze 2017, 11:03
- Życiówka na 10k: 59:51
- Życiówka w maratonie: brak
Nie brzmi to optymistycznie. W takim razie odczekam i poki co przestawie się na basen.Sikor pisze:Proby rozbiegania kontuzji, to jak rozdrapywanie rany w nadziei, ze sie szybciej zagoi
Co do 12 km po 2 miesiacach biegania-tydzien temu powiedzialbym,ze przesadzasz. Zycie mnie zweryfikowalo;)
- Sikor
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4923
- Rejestracja: 31 lip 2015, 15:36
- Życiówka na 10k: 40:35
- Życiówka w maratonie: 3:13:29
- Kontakt:
Biega juz tak maikarus85 pisze:Co do 12 km po 2 miesiacach biegania-tydzien temu powiedzialbym,ze przesadzasz. Zycie mnie zweryfikowalo;)
Mnie tez kiedys zweryfikowalo.