Maraton - z zającem czy negative split
-
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 08 mar 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: 40:55
- Życiówka w maratonie: 3:14:45
Takie pytanie natury filozoficznej.
Do tej pory starałem się biegać negative split i racze to wychodziło. W ubiegły tydzień zrobiłem testowo półmaraton w 1:37:00 przed maratonem. Ponieważ założenie było 1:40 trochę niezobowiązująco, to pobiegłem z zającem i grupą pierwszy raz. Grupę zostawiłem jednak na 14 km, bo czułem się dobrze i pobiegłem szybciej. Po odłączeniu od grupy dopiero poczułem "samotną" walkę z wiatrem, o której wcześniej mimo odczuwania wiatru nie miałem pojęcia . No i też nie wiem czy bieg w tej grupie nie wydał mi się mniej wyczerpujący psychicznie. Chociaż z kolei punkty nawadniające to była tragedia w takim tłoku.
Planuję teraz maraton w Krakowie z czasem 3:30 i zastanawiam się czy pobiec równo z zającem, czy zrobić negative split zaczynając wolniej. Co myślicie?
Do tej pory starałem się biegać negative split i racze to wychodziło. W ubiegły tydzień zrobiłem testowo półmaraton w 1:37:00 przed maratonem. Ponieważ założenie było 1:40 trochę niezobowiązująco, to pobiegłem z zającem i grupą pierwszy raz. Grupę zostawiłem jednak na 14 km, bo czułem się dobrze i pobiegłem szybciej. Po odłączeniu od grupy dopiero poczułem "samotną" walkę z wiatrem, o której wcześniej mimo odczuwania wiatru nie miałem pojęcia . No i też nie wiem czy bieg w tej grupie nie wydał mi się mniej wyczerpujący psychicznie. Chociaż z kolei punkty nawadniające to była tragedia w takim tłoku.
Planuję teraz maraton w Krakowie z czasem 3:30 i zastanawiam się czy pobiec równo z zającem, czy zrobić negative split zaczynając wolniej. Co myślicie?
Start: 2015
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
- barcel
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1107
- Rejestracja: 16 wrz 2011, 10:58
Wszystko zależy od tego jaką strategię będzie miał pacemaker, może także negative split.
Ja bym zaczął za grupą w pewnej nie wielkiej odległości, która Ci zagwarantuje swobodny dostęp do wody itp.
Później już wg samopoczucie, będziesz się napędzał (negative split) i wyskoczysz przed dużą grupę, ale może także będzie ktoś na podobnym poziomie i nie będziesz musiał sam walczyć z wiatrem.
Ja bym zaczął za grupą w pewnej nie wielkiej odległości, która Ci zagwarantuje swobodny dostęp do wody itp.
Później już wg samopoczucie, będziesz się napędzał (negative split) i wyskoczysz przed dużą grupę, ale może także będzie ktoś na podobnym poziomie i nie będziesz musiał sam walczyć z wiatrem.
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 3659
- Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
- Życiówka na 10k: 38:38
- Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
- Lokalizacja: Wroclaw, POL
- Kontakt:
Dookoła pejsmejkerów na 3:30 to dramat może być. A ilu pejsów będzie? Może będzie więcej niż jeden i ustawią się w pewnej odległości od siebie i wtedy możesz pomiędzy nimi biec. Zależy też, jaki będzie warunek - bo jeśli będzie wiało, to zdecydowanie lepiej Ci będzie biec w grupie i nawet trochę tracić na punktach niż dostawać wiatrem. Oczywiście to nie dotyczy odcinków, gdzie biegniesz z wiatrem w plecy.
biegam ultra i w górach
-
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 08 mar 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: 40:55
- Życiówka w maratonie: 3:14:45
Zorientowałem się - zające biegną równym tempem. Nie wiem czy nie za szybko od początku. Może znajdzie się ktoś kto chciałby pobiec ze mną negative split?
Start: 2015
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
-
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 382
- Rejestracja: 03 maja 2014, 17:57
- Życiówka na 10k: 42:15
- Życiówka w maratonie: brak
Widzisz ja np. nie znoszę biegać negative split i zdecydowanie wole biec równym tempem, w grupie na pewno będzie się biegło Ci łatwiej ze względów psychicznych, ale także pogodowych(wiatr), na tłumy przy wodopoju też jest sposób ja zawsze przed punktem z wodą przyśpieszam, wybijam się przed grupę, po za tym zawsze staraj się łapać wodę gdzieś pod koniec punktu, nigdy na początku bo tam zawsze jest tłok.
5km - 20:16
10km - 42:14
Połówka - 1:35:16
Blog - https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=41150
Komentarze -https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 07#p982707
10km - 42:14
Połówka - 1:35:16
Blog - https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php?f=27&t=41150
Komentarze -https://bieganie.pl/forum/viewtopic.php ... 07#p982707
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 869
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
jak biegałeś ns i było ok to trzymaj się tegomariokej pisze:Takie pytanie natury filozoficznej.
Do tej pory starałem się biegać negative split i racze to wychodziło. W ubiegły tydzień zrobiłem testowo półmaraton w 1:37:00 przed maratonem. Ponieważ założenie było 1:40 trochę niezobowiązująco, to pobiegłem z zającem i grupą pierwszy raz. Grupę zostawiłem jednak na 14 km, bo czułem się dobrze i pobiegłem szybciej. Po odłączeniu od grupy dopiero poczułem "samotną" walkę z wiatrem, o której wcześniej mimo odczuwania wiatru nie miałem pojęcia . No i też nie wiem czy bieg w tej grupie nie wydał mi się mniej wyczerpujący psychicznie. Chociaż z kolei punkty nawadniające to była tragedia w takim tłoku.
Planuję teraz maraton w Krakowie z czasem 3:30 i zastanawiam się czy pobiec równo z zającem, czy zrobić negative split zaczynając wolniej. Co myślicie?
obserwuj zawczasu (tj. z kilkaset metrów) tłok przy pkt. odżywczych, jeśli stoły będą z obu stron to warto biec środkiem i ignorować te pierwsze stoły
zapoznaj się dokładnie z ostatnimi 10km trasy
i POWODZENIA!
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/
-
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 08 mar 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: 40:55
- Życiówka w maratonie: 3:14:45
No to dalej mam mętlik w głowie. Opaski na obie taktyki wydrukowane. Taktykę wybierze za mnie wiatr w dniu maratonu
Start: 2015
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
-
- Stary Wyga
- Posty: 250
- Rejestracja: 23 sie 2016, 09:02
- Życiówka na 10k: 52:00
- Życiówka w maratonie: brak
Ja raz w życiu biegłem z zającem (półmaraton) i był taki tłok/ciasno na trasie, że bieg był strasznie szarpany. Jak się robiło luźniej go gonił wynik, jak był tłok to nie było wyboru i trzeba się ścisnąć to tempo spadało. To był mój pierwszy w życiu bieg na takim dystansie (wliczając treningi) i byłem dosyć wystraszony jak to się skończy. Jak po 17 kilometrze wyszło mi, że jest dobrze i można urywać z założonych 2h (proszę się nie śmiać, to był serio pierwszy bieg na taki dystans) to prawie kilometr zajęło mi wyprzedzenie peletonu otaczającego zająca i ostatecznie skończyłem 1h56m
Może na maratonach jest luźniej (w Krakowie wątpię, w końcu biega się 2 kółka a ilość startujących jest podobna) więc miej to też na uwadze.
W tym samym biegu biegł też bracik, jakoś pomiędzy grupami wystartował i miał pustą trasę przed sobą i biegło mu się dużo przyjemniej
Prognoza na niedziele jest pozytywna więc trzymam kciuki! W tym roku tylko kibicuje
Może na maratonach jest luźniej (w Krakowie wątpię, w końcu biega się 2 kółka a ilość startujących jest podobna) więc miej to też na uwadze.
W tym samym biegu biegł też bracik, jakoś pomiędzy grupami wystartował i miał pustą trasę przed sobą i biegło mu się dużo przyjemniej
Prognoza na niedziele jest pozytywna więc trzymam kciuki! W tym roku tylko kibicuje
- maly89
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 4862
- Rejestracja: 10 paź 2011, 23:05
- Życiówka na 10k: 37:44
- Życiówka w maratonie: 02:56:04
- Lokalizacja: Gdańsk / Lidzbark Warmiński
- Kontakt:
mariokej pisze:No to dalej mam mętlik w głowie. Opaski na obie taktyki wydrukowane. Taktykę wybierze za mnie wiatr w dniu maratonu
Jak jesteś przygotowany i nastawiony na ostrą walkę zakończoną sukcesem to walcz o swoje bez liczenia na zająca. Pierwszy raz z zającem biegłem w tym miesiącu w Gdańsku. Na punkty często musiałem wbiegać "od zaplecza" - co się nalatałem po trawnikach to moje. Od 25. km urwałem się grupie i biegłem sam. Może i wiatr mocniej odczuwałem, ale robiłem dalej swoje i wynik dowiozłem bez problemu.
-
- Stary Wyga
- Posty: 210
- Rejestracja: 08 mar 2016, 14:45
- Życiówka na 10k: 40:55
- Życiówka w maratonie: 3:14:45
Pobiegłem z zającem, ale zostawiłem go na 35 km. Pokonałem magiczną granicę i dowiozłem się na 3:28.
Było z nim tłoczno, ale nie nudno. Były konwersacje, dowcipy, co rozluźniało atmosferę. Co 1km pilnował tempa i informował o postępach. Wiatr był słaby, ale i tak dobrze było się schować. Urwałem się trochę przez przypadek, bo oni zostali na wodopoju a ja nie korzystałem. Jak się oderwałem to poczułem te lekkie powiewy wiatru. Na 37km pomyślałem, że zrobiłem błąd (bo trochę za wcześnie przyspieszyłem na długi finisz) ale głowa podawała. Potem na 40 km wydawało mi się, że już mam dość i kończę. Dość mocno odczułem też samotność . No i wtedy pomyślałem, że jak będę musiał znowu zapierdzialać 4 miesiące wyrzeczeń deszcz nie deszcz, to mi siły wróciły . Ostatnie 500m to głośny doping kibiców i ...... meta! Tak, nowy rekord życiowy i złamanie magicznego dla mnie 3:30.
Nie żałuję biegu z zającem - tak chyba lepiej. Może po prostu byłem na tyle przygotowany ile zrobiłem. W każdym razie poczułem ulgę, bo presję na złamanie miałem dużą. Ulga na mecie to pierwsze wrażenie, bo radość z dobiegnięcia choć w nieco gorszym czasie była zdecydowanie większa kiedyś w debiucie . Nie ma też tej magii i niesamowitej historii jak wtedy, ech... Tak czy inaczej fajne przeżycie. Pytanie co teraz kiedy wszystko się już ziściło ?
Było z nim tłoczno, ale nie nudno. Były konwersacje, dowcipy, co rozluźniało atmosferę. Co 1km pilnował tempa i informował o postępach. Wiatr był słaby, ale i tak dobrze było się schować. Urwałem się trochę przez przypadek, bo oni zostali na wodopoju a ja nie korzystałem. Jak się oderwałem to poczułem te lekkie powiewy wiatru. Na 37km pomyślałem, że zrobiłem błąd (bo trochę za wcześnie przyspieszyłem na długi finisz) ale głowa podawała. Potem na 40 km wydawało mi się, że już mam dość i kończę. Dość mocno odczułem też samotność . No i wtedy pomyślałem, że jak będę musiał znowu zapierdzialać 4 miesiące wyrzeczeń deszcz nie deszcz, to mi siły wróciły . Ostatnie 500m to głośny doping kibiców i ...... meta! Tak, nowy rekord życiowy i złamanie magicznego dla mnie 3:30.
Nie żałuję biegu z zającem - tak chyba lepiej. Może po prostu byłem na tyle przygotowany ile zrobiłem. W każdym razie poczułem ulgę, bo presję na złamanie miałem dużą. Ulga na mecie to pierwsze wrażenie, bo radość z dobiegnięcia choć w nieco gorszym czasie była zdecydowanie większa kiedyś w debiucie . Nie ma też tej magii i niesamowitej historii jak wtedy, ech... Tak czy inaczej fajne przeżycie. Pytanie co teraz kiedy wszystko się już ziściło ?
Start: 2015
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
10 km - 40:55 (V 2019)
HM - 1:31:53 (III 2019)
M - 3:14:44 (IV 2019)
- adam99
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 1024
- Rejestracja: 11 lip 2016, 16:12
- Życiówka na 10k: 40'20"
- Życiówka w maratonie: 3:13:21
- Lokalizacja: Słupsk
Gratulacje!!! Fajnie, że się udało.
5km - 20:02; 10km - 40:20; HM - 1:26:37; M - 3:13:21
"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"
Mój Blog
Komentarze
Garmin
"Coco jambo i do przodu..."
"Wyniki nie przychodzą wtedy kiedy ich oczekujemy ale wtedy kiedy jesteśmy na nie gotowi"
Mój Blog
Komentarze
Garmin
"Coco jambo i do przodu..."
- Piotr-Fit
- Zaprawiony W Bojach
- Posty: 869
- Rejestracja: 27 mar 2013, 23:14
- Życiówka na 10k: 40:30
- Życiówka w maratonie: 3:00:56
- Lokalizacja: Bielsko-Biała
- Kontakt:
Gratulacje wielkie za dobry bieg i złamanie 3.30!mariokej pisze: Ulga na mecie to pierwsze wrażenie, bo radość z dobiegnięcia choć w nieco gorszym czasie była zdecydowanie większa kiedyś w debiucie . Nie ma też tej magii i niesamowitej historii jak wtedy, ech... Tak czy inaczej fajne przeżycie. Pytanie co teraz kiedy wszystko się już ziściło ?
I tak masz sporo racji z debiutem. To niepowtarzalne uczucie. Dlatego warto dobrze go przebiec - co nie znaczy, że na nie wiadomo jak wyśrubowany czas - aby, potem dobrze go wspominać i czerpać z tego motywację i mentalną energię.
Postaw sobie nowe cele
ku chwale biegania
Blog: https://piotrstanek.pl/
Blog: https://piotrstanek.pl/