Wznowienie treningów po przebytym stwierdzonym Covid 19

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

yaaceek pisze:
Rolli pisze:Po prostu reakcja organizmu na niedobór tlenu spowodowane niewydalnoscia płuc... I jeżeli nerki pracują na bardzo wysokich obrotach, to moga wywołać bóle.
Fajne informację. Dzięki. Poczytałem jeszcze o tym. Tylko te bóle nerek. Będąc na wysokości ani osobiście tego nie poczułem, anie nie słyszałem u innych. Może byłem za nisko i za krótko (4tyś). Nie przypominam sobie, że bym też czytał o takich objawach jak ból "pleców", "nerek" w literaturze górskiej (ech Ci alpiniści i himalaiści). Ciekawe jak po przebytej chorobie wygląda poziom erytrocytów.
Nie wiem czy przebywanie na wysokości ma tu cokolwiek do rzeczy i jakikolwiek związek. Nie słyszałem o takich przypadkach. Sporo przebywałem na dużych wysokościach, przerabiałem na sobie ciężką deteriorację powiązaną z koniecznością wykonania dużego wysiłku (zwłaszcza oddechowego) , miałem też do czynienia z ludźmi z chorobą wysokościową, którzy musieli podejmować spore wysiłki - nic takiego nie miało miejsca. Przy przechodzeniu Covid 19 nie miałem też żadnych problemów płucnych, oddechowych, zero kaszlu. Ale za to dwa tygodnie przed chorobą miałem wrażenie jakbym miał poparzony język. Dziwne uczucie i po chorobie mi to nie przechodzi. Przestała mi smakować kawa co dla nałogowca jest przypadkiem mentalnie trudnym. Białe wino też ma dziwny smak, no nie idzie tego pić.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas. Kawa przestała mi smakować po chorobie. Piję ale kompletny brak przyjemności. Jak żyć? Tuska wina.
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
Przemkurius
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3427
Rejestracja: 07 lip 2019, 18:26
Lokalizacja: Łódź

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:
Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas.
A czy masz plamki w tym miejscu, gdzie masz uczucie poparzenia?
viewtopic.php?f=27&t=60705 BLOG
viewtopic.php?f=28&t=60706 KOMENTSY

800m: 2:11.97 - 06.2022
1000m: 2:49.94 - 06.2022
1609m: 5:03.80 - 06.2022
3000m: 10:23.18 - 12.2020
5km: 17:39 - 09.2022
Awatar użytkownika
Skoor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 9661
Rejestracja: 03 maja 2013, 08:18
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:
Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas. Kawa przestała mi smakować po chorobie. Piję ale kompletny brak przyjemności. Jak żyć? Tuska wina.
Nie... To z pewnością Trzaskowski... Łykaj kofeinę w tabsach ;)

Miałem dziś pacjenta z podobnymi objawami więc się zaciekawiłem. :tonieja:
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Przemkurius pisze:
mihumor pisze:
Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Przednia część od góry i czubek. Czasem takie wrażenie jakbym przed chwila baterie płaską sprawdził językiem a czasem jakbym ze dwa dni temu go sobie solidnie wrzątkiem poparzył. Jedno albo drugie uczucie cały czas.
A czy masz plamki w tym miejscu, gdzie masz uczucie poparzenia?
Nie
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
exorcist83
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 238
Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
Życiówka na 10k: 0:40:38s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

U mnie sytuacja wygląda jeszcze inaczej i ciekawiej. Pod koniec października nieco mnie rozłożyło tzn. bóle głowy, lekkie osłabienie i w zasadzie to tyle. Skończyło się na teleporadzie gdzie otrzymałem bodajże 5 dni L4. Testu nie miałem, jednak pani doktor zapowiedziała, że jak objawy nie ustąpią do końca wolnego to zleci mi test. Ból głowy przypominał ten zatokowy, jednak był lżejszy. Szybko minął. Wróciłem do pracy, jednak pojawił się suchy kaszel - głównie rano i wieczorem i uczucie jakby coś drażniło moją krtań. Żadnej gorączki czy bóli mięśni w trakcie L4 i po. Kaszel tłumaczyłem sobie nadwrażliwością oskrzeli po infekcji, bo najbardziej pod to mi pasowało. To samo mija po czasami długim czasie. Z biegiem czasu żonę zaczęło coś rozkładać. Zaczęło się od zatok ( co u niej jest typowe w tym okresie ) jednak po paru dniach mi stwierdza, że traci węch i smak. Dostała od lekarza zlecenie na test. Wynik - jak najbardziej pozytywny. No i się zaczęło 17 dni "kwatery" dla mnie i syna. Każdy biegacz chyba wie jakie to uczucie - nie wspomnę o idiotycznej aplikacji :echech: Po ok tygodniu gdy kaszel dalej mnie męczył stwierdziłem, że zasięgnę teleporady. Tutaj nieco podszedłem do tego taktycznie - wynik pozytywny skrócił by mi siedzenie w domu, oraz to, że już drugi raz nie szedł bym na kwarantanne - a pracuję w dość dużym zakładzie, gdzie były i są dalej przypadki covidu ( czasami ukrywane ) lub nie potwierdzane testem bo ludzie nie chcą iść do lekarza. Otrzymałem zlecenie na test, jako że przebywam z "pozytywną" żoną oraz dostałem antybiotyk by wyleczyć kaszel :ojoj: Wynik testu wyszedł mi nierozstrzygający :tonieja: Jak stwierdziła moja lekarka - taki wynik świadczy o schyłku mojego zakażenia wirusem i drugi test najpewniej wyjdzie już negatywny, więc z reguły nie dają zlecenia na kolejny test. Jednak nieco się uparłem na kolejny test. Wynik kolejnego testu - pozytywny :orany: I tu moje zaskoczenie. Myślałem, że to ja zaraziłem żonę, ponieważ żona nie pracuje więc nie ma zbytnio styczności z ludzmi przez dłuższy czas. Kwarantanna zmieniła się na izolację. Aktualnie powoli kończę izolację - zostało parę dni. Czuje się dobrze. Tak się czułem przez cały okres kwarantanny i izolacji. Temperatura w normie, codziennie rowerek stacjonarny, co drugi dzień rozciąganie, oraz codziennie trochę pompek. Kaszel sporadyczny i bardziej mokry - odkrztuszam wydzielinę. Zastanawiają mnie jedynie pompki. Otóż przed całą pandemią zawsze byłem w stanie jednorazowo zrobić ich 50 ( kiedyś pompki robiłem nałogowo stąd taka liczba - coś tam zostało w rękach ), teraz gdy robię jednorazowo to na ogół dociągam do 35. Może 40 jeszcze by jakoś dało radę. I teraz pytanie czy covid spowodował u mnie taki spadek wydolności i siły, czy to jednak naturalna utrata siły w rękach, bo pompki odstawiłem na bok odkąd zacząłem biegać. Jednak tak jak mówię, czasami mnie naszło na test pompek i 50 dawało radę. Zaraz po zakończeniu izolacji pójdę zrobić lekki trening biegowy - 5 km na początek i zobaczymy jak organizm. Dla dodania smaczku dodam, że syn 5 latek też miał test i jemu wyszedł negatywny :jatylko:
Syn już sporo wcześniej wylądował u lekarza z powodu mokrego kaszlu ( jest alergikiem i często taki kaszel ma na tym podłożu ). Antybiotyk nie pomógł, ale pomogły leki antyhistaminowe. Żona - no cóż izolację zakończyła ale prawie wypluwa płuca wieczorem i w nocy, bo ciężko jej odkrztusić gęstą wydzielinę. Cały ten covid to jedna wielka zagadka. Według mnie każdy bądź większość przez to przejdzie - z testem lub bez - bez znaczenia.
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
squarePants
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 452
Rejestracja: 13 mar 2013, 15:19
Życiówka na 10k: 36:51
Życiówka w maratonie: 2:51
Lokalizacja: Biłgoraj

Nieprzeczytany post

Skoor pisze:@mihumor, smak wraca, szybciej lub wolniej ale wraca, ale interesuje mnie to pieczenie języka. To był cały język, czy miejscowo piekło?
Tez miałem mrowienie na języku. Czasami tak miewam na początku, lub przed chorobą.
IM 9:40
1/2IM 4:31
1/4IM 2:05
Ol 02:07:26
Ultra 6h 70km
M 2:48
HM 1:18
peesz
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 8
Rejestracja: 07 kwie 2020, 13:11
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Covid przechodziłem raczej łagodnie. Przez 3 dni objawy w postaci gorączki, zmęczenia, senności. Później utrata węchu i smaku. Oficjalnego potwierdzenia pozytywnym wynikiem nie miałem. Lekarz w trakcie teleporady stwierdził, że z uwagi na przedstawione objawy i bliski kontakt z osobami z pozytywnym wynikiem, wysyłanie na test mija się z celem. Odbyłem samoizolację. Po około 4-5 dniach od pojawienia się pierwszych objawów czułem się już dobrze, pozostał tylko brak węchu i smaku.

Wróciłem do biegania. Pomiędzy ostatnim treningiem przerwa 17 dni. Przez ostatni rok biegałem 4x w tygodniu, około 35-45 kilometrów tygodniowo. Przed chorobą tempo spokojnych (komfortowych) wybiegań w okolicy 5:35-5:40 na kilometr.

Po powrocie? Tragedia... Intuicyjnie zwolniłem i nie miałem w planach wracać do dotychczasowej objętości, ale nie spodziewałem się, że po 30 minutach biegu (który uznałbym miesiąc temu za bardzo wolny) będę czuł zmęczenie, a tętno wyskoczy na poziom, który dotychczas widywałem podczas biegów tempowych. Oczywiście, z każdym kolejnym razem było nieco lepiej, ale nadal jest słabo. Czuję się jak ponad rok temu, kiedy zaczynałem regularnie biegać. Komfortowe tempo to nie dotychczasowe 5:35, a raczej 6:05. Na razie nie jest mi w głowie przyspieszyć, dotychczasowe próby doprowadziły mnie do przekonania, że to chyba jeszcze nie czas.
exorcist83
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 238
Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
Życiówka na 10k: 0:40:38s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Dzisiaj odbyłem moje pierwsze pocovidowe bieganie. Przerwy od biegania miałem niecałe 3 tygodnie. Na początek po asfalcie zaplanowałem 5km. Tempo miało być sprawą drugorzędną. Zacząłem się okazało dość żwawo, pierwsze dwa kilometry po 4.12, później już było tylko gorzej. Szybko dopadła mnie kolka ( to też efekt zbyt krótkiego czasu po obiedzie ). Po trzech kilometrach chciałem już skończyć i iść do domu. 3 km to już tempo 4:24, 4 km wypadł w 4:23, ostatni już się sprężyłem i udało się w 4:16. Natomiast nie tempo i czas w tym najgorsze, ale odczucia. Po prostu nawet gdybym chciał, nie było z czego przyśpieszyć. Mięśniowo czułem się dobrze ( podczas izolacji jeździłem na stacjonarnym rowerze ) ale wydolnościowo kaplica. Na dodatek tętno szybko skoczyło do ok.193 uderzeń, a max. osiągnęło 199. I tu widać, że organizm dostał popalić podczas tej przerwy. Taki poziom tętna wcześniej osiągałem jak biegałem 5km poniżej 4min/km. Dzisiejsze moje średnie tempo 4:18 powinno u mnie dźwigać tętno do ok.185, max.190 ud. Jutro chcę zrobić 5km ale tym razem w terenie i spokojnym tempem ok.5min/km. Nic innego oprócz spokojnych treningów nie przychodzi mi do głowy. Spokojnie, systematycznie pracować nad wydolnością. Zaznaczę, że covid u mnie praktycznie nie dawał żadnych oznak.
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
Awatar użytkownika
mihumor
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 6204
Rejestracja: 24 kwie 2012, 14:14
Życiówka na 10k: 36:47
Życiówka w maratonie: 2:48:13
Lokalizacja: Kraków

Nieprzeczytany post

Ale co to miało być? Zacząłeś po 4.12 czyli szybszym tempem niż twoja życiówka z połówki. Nie trzeba być po chorobie by się taka próbą zmęczyć i sfrustrować. Ja nawet będąc w treningu i w formie z bieganiem 5km w tempie życiówki w HM to raczej mam spory problem i to jest bardzo solidne i bardzo męczące bieganie. I zapewne nie jestem w takim czymś odosobniony. Powinieneś pobiegać chyba raczej tempem o minutę wolniejszym z 10km i oceniać straty i szkody np tego typu próby. Dosyć nieroztropne postępowanie
Najszybsza kupa złomu w galaktyce

Blog: viewtopic.php?f=27&t=29814&start=345
Koment: viewtopic.php?f=28&t=29813&start=2880
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

mihumor pisze:Ale co to miało być? Zacząłeś po 4.12 czyli szybszym tempem niż twoja życiówka z połówki. Nie trzeba być po chorobie by się taka próbą zmęczyć i sfrustrować.
Heh, no dokładnie, to samo pomyślałam.
Co więcej, nie trzeba być po chorobie, ale po przerwie od aktywności wolnym biegiem można się zmęczyć i nie będzie w tym nic dziwnego, a na robienie sprawdzianu to moment mało odpowiedni ...
exorcist83
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 238
Rejestracja: 28 mar 2018, 15:25
Życiówka na 10k: 0:40:38s
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jeśli chodzi o takie tempo to nie jest to jakiś problem jeśli jest się cały czas w cyklu biegowym. Nie chcę teraz rozmyślać czy gorzej wpłynęła na mnie taka pauza czy covid - nie ma to dla mnie znaczenia w tej chwili. Owszem poniosło mnie wczoraj i jestem tego świadomy. Kolejne biegi będą dużo spokojniejsze. Ok miesiąc przed "zachorowaniem" na covid brałem udział w wirtualnym biegu na 5km i bez jakiejś tam ponad siły spiny wyrobiłem się w sub 20. Jednak nie ma co porównywać tamtego czasu do sytuacji obecnej. Dużo czasu do wiosny na spokojne budowanie formy. A co przyniesie wiosna w zakresie obostrzeń to wiedzą chyba tylko nasi " rządzący".
5K - 18.57.3, 10K - 39.34 , 15K - 1.03.50, HM - 1.30.53, M - 3.28.47.
Awatar użytkownika
keiw
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 8783
Rejestracja: 12 paź 2014, 14:32
Lokalizacja: Szczecin

Nieprzeczytany post

Ale ty nie byłeś w "cyklu".
Nawet po roztrenowaniu zdrowa osoba nie powinna tak zaczynać. Po chorobie to po prostu niezbyt rozsądne ale to już domena uświadamiania pewnego Marka.


Wysłane z mojego Pixel 5 .
Mój Blog "Luźne wpisy"
Mój Blog "Luźne wpisy" - Komentarze

Zrzucone w biegu kilogramy, cierpliwie czekają w lodówce.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

To samo chciałam napisać, jak robisz przerwę, 3, 5 czy 15 dni to wypadasz z cyklu, proste. A im dłuższa przerwa, tym dłużej się wraca.
Więc jeśli mogę coś doradzić, to biegaj sobie na razie tak po prostu, bez zegarka nawet, w strefie komfortu. I tak ze dwa tygodnie.
ODPOWIEDZ