Komentarz do artykułu Piątka nie wybacza

Biegowe "citius, altius, fortius": miejsce dla tych którzy chca biegac dalej i szybciej.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

j.nalew - fajnie napisane i sama prawda! :taktak:
Rolli pisze:
paul pisze:5km jest o tyle fajne, że można pół nocy przed startem nie przespać, nie trzeba tak bardzo pilnować diety czy nawodnienia a nawet pomimo gorszego poczucia przed zawodami, i tak da się pobiec mocno.
No to raczej pobiegłeś ten dystans daleko od maksa.
No dokładnie, po nieprzespanej nocy i w ogólnie słabej dyspozycji to piątki mocno się nie pobiegnie.

Rolli pisze:Moge tu na wszystkie wpisy napisać jedno zdanie:
Spróbujcie MD, to dopiero jest urozmaicone i poniewiera.
Dokładnie! To samo miałam zamiar napisać :taktak: .
A najgorsze dla mnie zawsze było 1500m ... do MD trzeba mieć nie tylko mocne płuca i nogi, ale przede wszystkim - mocną głowę.
New Balance but biegowy
Awatar użytkownika
Mossar
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1520
Rejestracja: 21 wrz 2019, 22:19

Nieprzeczytany post

Ja z perspektywy amatora mogę powiedzieć, że jak próbowałem w 2019 i potem w styczniu 2020 pobijać swoją życiówkę na 5km to zawsze się to kończyło konkretnymi problemami z odzyskaniem oddechu na mecie, raz zawrotami głowy, a w okolicy 2, 3km czułem się jakbym miał paść za chwilę i już nie wstać. Ale z drugiej strony jak sobie wyobrażam biegnięcie w trupa 400m, 800m czy 1000 to pewnie odczucia byłyby równie drastyczne. Rzeczywiście najbardziej mnie przeraża 1500m. Wydaje mi się takim dystansem, że lecisz na maxa, ale musisz wytrzymać dużo dłużej niż twój organizm by tego chciał.

Teraz tak z perspektywy czasu trochę żałuję tego, że tak często próbowałem lecieć na 100%, bo przez to za dużo traciłem sił/regeneracji na sam trening. Teraz mam podejście, że zrobię sobie pewnie jeszcze w tym roku test na 5km, ale pewnie nie na 100%, bo co mi tam z 23:xx. Celuję w 19:xx, więc lepiej popracować konkretnie, a na wiosnę/lato zrobić coś dużo lepszego niż to 23:xx.
Awatar użytkownika
beata
Ekspert/Trener
Posty: 6499
Rejestracja: 21 sty 2003, 11:46
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: W-wa

Nieprzeczytany post

Mossar pisze:Ale z drugiej strony jak sobie wyobrażam biegnięcie w trupa 400m, 800m czy 1000 to pewnie odczucia byłyby równie drastyczne.
Uwierz, są bardziej drastyczne ;).
A po takim mocnym 800 czy 1500 to najbardziej boli ... gardło, tchawica. Jest tak intensywne wentylacja, że drogi oddechowe zdziera się dosłownie do krwi, ja nienawidziłam tego uczucia ...
Ale, po takim totalnym "zniszczeniu się", satysfakcja jednak jakby większa ;).
Rolli
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 13262
Rejestracja: 04 sie 2007, 23:18
Życiówka na 10k: 33:40
Życiówka w maratonie: 2:39:05

Nieprzeczytany post

beata pisze:
Mossar pisze:Ale z drugiej strony jak sobie wyobrażam biegnięcie w trupa 400m, 800m czy 1000 to pewnie odczucia byłyby równie drastyczne.
Uwierz, są bardziej drastyczne ;).
A po takim mocnym 800 czy 1500 to najbardziej boli ... gardło, tchawica. Jest tak intensywne wentylacja, że drogi oddechowe zdziera się dosłownie do krwi, ja nienawidziłam tego uczucia ...
Ale, po takim totalnym "zniszczeniu się", satysfakcja jednak jakby większa ;).
:taktak:
Mnie przerażało zawsze to uczucie: "oderwijcie mi te nogi!!!! Nie chce tego bólu!!!!"
Albo jak traciłem kolory przed oczami i widziałem przez 2-3 minuty wszystko na czarno-biało (niedotlenienie mózgu)

Takie uczucie jak opisują koledzy finiszu piątki, to masz na 800m na 500-550m i wtedy zaczynasz przyspieszać i ruszasz do walki.
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Piątkę uwielbiam. :hej: zawsze mam zjazd na czwartym kilometrze, kwestia tylko jak duży. Półmaraton (na moim poziomie) to się do połowy biegnie dość komfortowo, z kolei na dyszce muszę mieć pełne skupienie przez - no cóż - dwa razy dłuższy czas. Dlatego piątka. :)

Dystans jak dotąd często niedoceniany - w sensie, że mało zawodów, a jeszcze mniej z atestem - ale przez pandemię odnoszę wrażenie, że to się nieco zmieniło - przy mocno ograniczonej liczbie uczestników, a więc i budżecie, łatwiej zorganizować i zabezpieczyć krótszą trasę, a do tego przez krótszy czas. A jak się człowiek uprze kiedy zawody zabiorą, to i samemu łatwiej zorganizować sobie test na piątkę niż maraton.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
Awatar użytkownika
pawo
Wodzirej
Posty: 3838
Rejestracja: 02 lis 2020, 22:20
Lokalizacja: zdecydowanie las

Nieprzeczytany post

Rolli pisze:
Takie uczucie jak opisują koledzy finiszu piątki, to masz na 800m na 500-550m i wtedy zaczynasz przyspieszać i ruszasz do walki.
Albo na 360 metrze, zostaje ze 20 kroków ale jakże bolesnych. :wrr:
Awatar użytkownika
jorge.martinez
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 665
Rejestracja: 09 lis 2016, 14:35
Życiówka na 10k: 35:17
Życiówka w maratonie: 2:57:27
Lokalizacja: Warszawa

Nieprzeczytany post

Dobra piątka nie jest zła. W moim wykonaniu nigdy to nie był bieg główny. Zawsze biegany gdzieś po drodze do czegoś. z treningu do czegoś zupełnie innego niż 5k (z reguły do 10k).

Chyba tylko raz pobiegłem to lepiej niż zakładałem, a tym samym miałem poczucie, że dałem z siebie coś. Utrata koncentracji w środku dystansu zawsze się w moim przypadku mści. Stały scenariusz: dobre 2 km, potem śpiączka na 3-4, a potem bardzo dobry finisz.

Najlepiej wspominam swoje łamanie 18 minut na CityTrail on Tour. Wtedy miałem jakieś tam założenia co do oczekiwanej średniej, ale za ostro pobiegłem pierszy kilometr, potem w środku dystansu trzymałem, z bólem, ale trzymałem, zakładaną śrędnią, by mocno finiszować na ostatnim kilometrze. Dało to wynik o wiele lepszy niż planowany.

Jako że nigdy nie biegałem tego jako start docelowy czy pod koniec przygotowań, to nigdy się wystarczająco nie mobiliozowałem i po prostu nie byłem gotowy na ten ból. Tu bieganie na samopoczucie jest zdradliwe. Bo może jeszcze na pierwszych 1,5-2km czujesz ten komfort, ale potem już nie i jeśli chcesz go utrzymać, to zwalniasz, co oczywiście jest błędem.

Zaspałem w środku dystansu - to refren wielu moich prób na 5k.

Dychę umiem bardziej, bo tutaj sobie mogę pobumelować przez pierwsze 3-4 km i odpalić od połowy dystansu.
1000m - 2:59.35 (VI'22) | 3000m - 9:49.75 (X'23) | 5km - 17:02 (V'23) | 10km - 35:17 (XI '23) | 15km - 55:57 (I '19) | HM - 1:18:21 (III '23) | M - 2:57:27 (IV '18)
ODPOWIEDZ