Poranny Biegacz pisze:...przecież to trywiały, naprawdę trzeba to tłumaczyć w tej dyskusji?
Niepokojące jest to zacietrzewienie na poszukiwanie rozwoju w bieganiu
No nie wiem. Można by, jak ma w zwyczaju [nieważne kto], sprowadzić wątek w jałowe rozważania pytaniem, czym jest rozwój w bieganiu. Chodzi o to, żeby jeden pobiegł o sekundę szybciej od rekordu, czy żeby stu najlepszych pobiegło w miarę lepiej niż przedtem, a może tysiąc najlepszych? Europejskie (europejskie!) długie biegi się rozwijają? Bo pojedynczy rekordziści biegają szybciej niż kiedyś.
Co do tego ruchu, argument z Radcliffe wcale nie jest taki głupi, chociaż sam rekord był podejrzany. Wcale nie jest pewne (eufemizm) czy na najwyższym poziomie zmiana wykształconych przez wiele lat, często od dzieciństwa, jak u Kenijczyków, wzorców ruchowych, "niepoprawnych" na "poprawne" da czasowy zysk. Nawet dając czas na przestawienie - rok, dwa lata, czy trzy - to jest kilkanaście lat pracy nad wydajnością ruchową, gdzie żmudnie, latami, dopasowywana jest każda śrubka (oprócz, powiedzmy, tej najmniejszej, lekko przekrzywionej) - ponowne ustawienie mechanizmu to może znowu kilkanaście lat? Przy czym starszy organizm nie jest tak podatny, więc może drugi raz się nie da tego zestroić?
Już szybciej można by coś, paradoksalnie, zrobić u amatorów. No, ale akurat w ich przypadku z reguły można znaleźć element, który mniejszym nakładem czasu da większy zysk czasowy - i definitywnie z większą pewnością. Rzeczywiście u osoby, która nigdy nie biegała, można by popracować nad ruchem i łatwo coś osiągnąć, ale jak go/ją przekonać, żeby nie przeskakiwał/a tak szybko z 55min/10km do 45/10km, że jak posiedzimy w tym miejscu 2-3 lata, to co prawda przyspieszy w tym czasie z 55 do 54:30 i to też nie na pewno, skoro miednica jest jak prawda i każdy ma swoją, ale potem będzie łatwiej i będzie (=jest szansa, że będzie) miała super wydajny ruch.
Więc może pozostaje tylko oceniać technikę i tyle. I na tej podstawie wnioskować, kto jest najbardziej perspektywiczny? Przy czym argument Radcliffe pokazuje, że niekoniecznie trafnie wnioskować. Przecież nie każdy, kto ma technikę, ma też siłę, wytrzymałość, zdrowie, determinację itp - raczej liczba tych wybitnych pokazuje, że, zaokrąglając do 3 cyfr po przecinku, nikt ich nie ma. I vice versa.
Zwracam też uwagę, że ocena z badania powstała na podstawie jakichś powszechnych "zachowań biegowych", wcale niekoniecznie optymalnych dla biegowych efektów.