Właściwie to nie wiem co powiedzieć. Z jednej strony chciałbym pochwalić bieg, bo wreszcie mamy dobrze zorganizowaną imprezę z "olbrzymią" (jak na nasze warunki) liczbą uczestników. I co ważne nie jest to maraton. Uważam, że powinniśmy promować przede wszystkim takie biegi, w których wystartować może każdy, nawet truchtający po lesie dwa razy w tygodniu.
Z drugiej strony jak tu nie skrytykować organizatora szczególnie po tym co przeczytałem w notce o biegu:
http://sport.onet.pl/1020282,0,0,wia,58 ... plina.html
"Chętnych do startu było jeszcze więcej, ale wielu zgłosiło się w ostatniej chwili i organizatorzy (Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji) nie byli w stanie ich przyjąć"
Rzeczywiście zapisy według regulaminu odbywały się do 11:30, a ja stanąłem w kolejce o 11:35. O godzinie 11:45 skończyły się numery. Było przede mną jeszcze kilka osób, które może nawet przyszły "zgodnie z regulaminem" przed 11:30. Nie pozwolono nam wystartować.
Nie rozumiem dlaczego. Numerów mogło zabraknąć równie dobrze pół godziny wcześniej. Z resztą jak można było nie przewidzieć, że może wystartować tysiąc osób, skoro w biegu z roku na rok startuje coraz więcej zawodników, a w zeszłym roku startowało już około siedemset osób. To po prostu jakieś bezsensowne oszczędności.
Pomimo naszych próśb, żebyśmy mogli wystartować bez numerów organizator (pan Gaczkowski) odmówił. Zupełnie tego nie rozumiem. Biegam siedem lat i wielokrotnie się zdarzało, że ja, czy kolega, czy koleżanka biegliśmy bez numerów. Z resztą co za problem zapisać numerek na karteczce i nawet przystawić jakąś pieczątkę. Czy byli jacyś sędziowie na trasie, którzy musieli spisywać numery? Dlaczego możemy biegać w Grand Prix Warszawy bez numeru na koszulce i po prostu mówić numer na mecie sędziemu. Przecież to polega na wzajemnym zaufaniu. Który amator jest takim idiotą, żeby oszukiwać sędziów, kolegów i siebie samego.
Naprawdę nie rozumiem dlaczego nie dopuszczono nas do biegu. A było jeszcze sporo czasu. Zanim bieg się zaczął wsiadłem do tramwaju i pojechałem do domu.
Określenie "organizatorzy nie byli w stanie przyjąć zawodników" jest bardzo wygodne. Zawsze można pokazać regulamin i zwalić winę na zawodników.
Prawda jest taka, że po prostu nie pozwolono nam startować.
W takim Szczytnie czy Ciechanowie można się zapisać do biegu na kilka minut przed startem. Nawet jeżeli nie ma numeru. Ani organizator, ani sędzia na mecie nie widzą w tym żadnego problemu.