Witam, przepraszam że dopiero teraz ale nie miałem komputera.

Byłem w Bielsku i tak jak planowałem wystartowałem w X Biegu Fiata.
Przed startem, znowu troche zgrzytów z zaświadczeniami lekarskimi, osoby zapisane przez internet musiały wypałniać pisemne zgłoszenia i ten przejazd na start - wiekszość biegaczy wybiera ostatni autobus i jest troche tłoku. Na starcie brakuje mi jeszcze ubikacji. Ale to nic, impreza jak co roku przyciągu wielu biegaczy - w biegu głównym jest nas 460. Temperatura dopisuje, wiatr średni choć w pierwszej części do około 6 km więcej przeszkadza.
Mając doświadczenia z lat ubiegłych, na starcie ustawiam się bliżej czołowki - stoje tuż za naszą olimpijką Anielą Nikiel. Po 100m ostry zakręt na główną ulice - to dlatego wolałem stać z przodu. Tuż za nim dosyć długi i ostry podbieg na wiadukt - już tu odpuszczam "Nelę". Potem trasa dalej się fałduje - jak co roku, żadnych zmian. Duża liczba zawodników sprawia, że zawsze jest z kim biec i kogo gonić, to pomaga. Na około 3km jest lotny finisz, sprawdzam stoper, czas lepszy od roku ubiegłego, zaczynam się cieszyć i z niecierpliwościa czekam na 5km. I jest, i znowu się raduje bo czas ponownie lepszy od roku ubiegłego a róznica powiększa się. Na około 6km podawana jest woda, biore kubek a zniego powoli wypijam kilka łyczków wody. Bardzo mi to pomaga. Wydaje mi sie, że przyspieszam lecz to chyba tylko złudzenie, dobiega do mnie mała grupka, chowie się za jednym z biegnących. Biegnie on takim rytmem jak ja, tylko że ja cichutko o jego kroki słychać, to szuranie mi pomaga. Wiadomo, gdy idzie dobrze to wszystko pomaga, choć jestem skoncentrowany na biegu to spoglądam na kibiców( kibicki ), ich uśmiechy, machania i brawa dodają mi sił. Mimo że dobrze się układa dla mnie bieg to juz czekam na tablicę z napisem 9km, jest, patrzę na Polara - jest super, teraz idę na całego. Wyprzedzam kilku zawodników, to motywuje, gdy słyszę jak ciężko oddychają to jeszcze więcej ciesze sie ze swojej formy, też jestem zmęczony ale oddycham cicho i równo. Przed wejściem na stadion czeka na wszystkich jeszcze około 200m podbieg, zabrałem się za niego za szybko i trochę nie wytrzymuję ale za nim już tylko runda po stadionowej bieżni. Nie potrafię nikogo dogonić, wszyscy finiszują, do najbliższego zawodnika tracę około 20m. Myślę sobie że zawsze miałem dobry finisz, teraz też postanawiam spróbować na ostatnich 100m ostro przyspieszam, przeciwnik ogląda się i robi to samo lecz udaje mi sie go wyprzedzić na samej kresce. Jestem z tego zadowolony, po chwili oglądam stoper i dalej się raduje z uzyskanego czasu. Na tej nie lubianej dotychczas przezemnie trasie pierwszy raz łamię 40 min uzyskując 38:15. Daje mi to 77 pozycje, pierwszy raz w setce na Biegu Fiata. Do szczęścia dostaję jeszcze ładny medal.
Jeszcze tego samego dnia wyniki ukazują sie w internecie, a po pięciu dniach komunikat dostaje pocztą do domu.
Za rok znowu sie tam wybiorę i wszystkich zaproszę!
P.S. To moja pierwsza relacja z biegu, wybaczcie błędy
