Gdańsk Półmaraton - moimi oczami udana impreza.
Organizatorzy trochę przesadzili z czasem zamknięcia parkingów (aż 2h przed startem a niecała godzina przy tej ilości osób wystarczyłaby w zupełności).
Mogli też dać możliwość odbioru pakietów w dniu imprezy dla przyjezdnych.
Biegacze musieli niepotrzebnie wcześniej wstawać i naczekać się na start jak rówież zrywać kilka godzin z poprzedniego dnia na wyjazd po pakiet startowy.
Zupkę za metą mogli sobie darować bo smakowała jak woda z samymi przyprawami :P całe szczęście, że były też pyszne drożdżówki

Na trasie trochę mało stołów z płynami jak na taką ilość osób i miejscami trochę wąsko (często wydzielony tylko 1 pas ruchu).
Biegłem z przodu więc dla mnie było super. Widząc tłum, który właśnie biegł z tyłu, pode mną, pod estakadą (okolice 5km) zastanawiałem się jak oni tą imprezę ocenią.
Z oznaczeń kilometrów dostrzegłem tylko 3 (pierwszy i dwa ostatnie). Może coś mi pozostałe zasłaniało - nie wiem - na kilku próbowałem skorygować błąd GPS i akurat tych nie dostrzegłem.
Strefa za metą - wypas - conajmniej tak powinny wyglądać wszystkie imprezy w chłodniejszych porach roku. Wbiegając na metę ciepło uderzyło we mnie z taką siłą, że prawie zemdlałem (mogłoby być ciut chłodniej) :P
Co do trasy - do najprostrzych nie należała. Najpierw ponad połowa dystansu powolnego wspinania się w górę aby w kolejnej części wrócić na poziom. Podbieg i zbieg na estakadę niedaleko przed metą był wręcz zabójczy dla chęci mocnego finiszu.
Mimo tego pobiegłem o 2 minuty szybciej niż planowałem

Podsumowując: Jeśli będzie mi odpowiadał termin i zdrowie dopisze to znów pojawię się za rok na Półmaratonie Gdańskim.