mihumor pisze:
Na Błoniach odmierzyć dokładnie 10km to nie problem, nie trzeba błogosławieństwa prezesa PZLA, tam tyle biegów było, że to chyba jeden z lepiej pomierzonych i obieganych terenów w tym kraju, widziałem biegi z atestem, gdzie miałem spore wątpliwości co do jakości pomiaru czy ustawieniu startu tak jak to było niby pomierzone.
Pewnie masz rację, że nie problem. Pytanie czy to zrobiono, jakim sprzętem i z jaką dokładnością. Przy czasach o jakich tu mówimy - 40min/10km - sekunda odpowiada ok. 4 metrom. Jeśli mierzono GPSem z kilkumetrową dokładnością, a Ty poprawisz swój wynik z 39:20 na 39:19, to pytanie czy naprawdę go poprawiłeś?
Dla nas biegaczy istotny jest pomiar czasu (tu z precyzją nie ma problemu) i odległości. Jak przy każdym pomiarze, należałoby podawać w naszych wynikach (dla ścisłości) jego dokładność. Oczywiście byłoby to uciążliwe, bo musiałbyś pisać np. mam zyciówkę w maratonie 3:03:20 plus minus 10 sekund. Dlatego wprowadzono atesty. Słowo
atest w opisie trasy ma nas zapewniać, że dokładność jest na odpowiednim stałym poziomie (atestują do 0,5m ale nie jestem pewny). Atest nie jest żadną świętością tylko informuje, z jakim zaufaniem można podejść do wyniku z biegu.
Jeśli startuję w zawodach dla samego uczestnictwa, a w tym biegu tak będzie - bo to fajna impreza, to atest nie jest dla mnie istotny. Chodzi tylko o fakt, że jeśli porównujemy swoje wyniki z różnych biegów, to róbmy to z głową.
mihumor pisze:
Ale rozumiem, że każdy ortodoksyjny miłośnik tras atestowanych biegnie całą trasę jej środkiem bo inaczej to do dopy wyjdzie mu wynik i to żadna życiówka nie będzie
Atestowanie odbywa się nie środkiem, lecz po najkrótszej drodze. Czyli w przypadku biegów ulicznych, na zakrętach często przy krawężniku jezdni na przeciwnym pasie ruchu. Dlatego odbywa się w asyście policji i nie w godzinach szczytu. I dlatego kosztuje.