Nie polecam na debiut ani na życiówkę*

Lublin jest dość ciężki, trudno o płaski kawałek trasy, a 250m różnicy wysokości daje się we znaki nieobytym z górkami (czyli np. takim jak ja). W połączeniu z upałem rok temu efekt był taki, że nawet paru zająców odpadło po drodze. Ergo - dla twardzieli. :>
Rok temu debiutowałem na Maratonie Lubelskim, i ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć że nie ma znaczenia "gdzie", ale ma znaczenie "jak": jeśli jest się odpowiednio przygotowanym, żadna trasa nie jest straszna. Byłem zdziwiony ile osób wyprzedziłem w moim debiucie. Trasa nie była łatwa, ale chyba o to chodzi organizatorom. Trzeba pamiętać że jest bardzo dużo płaskich maratonów i gdyby tylko chcieli zrobiliby taki i tutaj. Robiąc trudniejszą trasę ma się gwarancję że w czymś się wyróżni pośród dziesiątek innych.
Szkoda, że w tym roku ubył fragment dookoła Zalewu, był to najfajniejszy odcinek przed rokiem. Gdyby tylko jezdnia była tam równiejsza...
Rok temu na pewno nie było 250 metrów różnicy wysokości, między najwyższym a najniższym punktem na trasie było około 70 metrów (o ile dobrze pamiętam). Suma podbiegów może wyniosła 250 metrów, ale w to wątpię.
Co do upału, to mogło być trochę chłodniej, ale nie było źle. Tak naprawdę dawał się on we znaki dopiero na ostatniej dziesiątce, kiedy bieg wiódł po nieocienionym asfalcie.
Reasumując nie ma co siać paniki, tylko trzeba się porządnie przygotować i liczyć żeby się żaden pech nie przytrafił.
Pozdrawiam.