Pierwszy bieg uliczny w Białymstoku przeszedł do historii, w związku z tym można już podzielić się swoimi odczuciami. Fajnie, że podjęto się zorganizowania masowej imprezy sportowej w naszym mieście. Trasa biegu była atrakcyjna i w miarę prosta (3km z górki, 2km pod górkę

). Można było poczuć atmosferę rywalizacji. Dla mnie osobiście najlepszy był odcinek od Suraskiej do Kilińskiego. Jedyne miejsce, w którym stało trochę ludzi i tu można było poczuć, że jest się w centrum zainteresowania

. Do tego jeszcze świetna pogoda.
Niestety widać było, że naszemu miastu daleko jeszcze do.....Polski

Zainteresowanie nieduże, doping mierny (na wyróżnienie zasługuje tylko dziecko, które stało z mamą na Rynku Kościuszki i krzyczało "dawaj", "dawaj"

). Do tego zniecierpliwieni, trąbiący kierowcy

spieszący się na niedzielnego fast fooda. I "rewelacyjny" starszy pan, który wyskoczył na ulicę z rowerem, jak zwycięzca biegu na 10km dobiegał do mety.
Opłata startowa w tej wysokości to lekkie przegięcie. Nikt nie mówi, żeby bieg był zorganizowany za darmo, ale litości.......30/40zł, a w pakiecie startowym ciężko było czegokolwiek się doszukać oprócz numeru startowego.Pytam się, gdzie pamiątkowa koszulka?! Z medalem (co prawda ładnym) po ulicach biegać się nie da, a w koszulce owszem. Od razu jest to darmowa promocja BIAŁYSTOK BIEGA.
Frekwencja uczestników byłaby dużo większa gdyby opłata startowa była niższa, bądź chociaż żeby w tej cenie był bufet....no i ten, wydawało by się niepozorny, ale jednak ważny gadżet- KOSZULKA!
Życzę tej imprezie, żeby odbyła się w roku kolejnym i w latach następnych, żeby się rozwijała i nabrała większego profesjonalizmu. Trzymam kciuki
