Rzeczywiście kwestie bezpieczeństwa sa tutaj najbardziej kontrowersyjne.
Ale wróćmy na chwile do czasów dzieciństwa.
Pamiętam czasy szkolne, kiedy poprostu biegaliśmy po okolicy bawiąc się w jak gdyby "berka" po terenie o boku kwadratu 1km - to była niezła zabawa. Zasady były takie, że jeśli zostałeś "zberkowany" to nie możesz oddać, czyli że musisz szukac kogoś innego kto gdzieś na tym kwadracie bryka. I jak już tego kogoś znalazłeś, to musiałeś albo go złapać albo zbliżyć się do niego w taki sposób,żeby nie podejrzewał, że Ty jestes berkiem. Pościgi były długie, bez oglądania się na samochody i inne pierduły. Był naprawdę fun.
Teraz te wszystkie biegi to raczej mało są ekscytujące, przynajmniej dla mnie. Pamiętam zresztą jak małym zainteresowaniem cieszył się konkurs tu na bieganie.pl żeby zrobić filmik o tym że bieganie jest ekscytujące. Poprostu to jest bardzo trudno pokazać, Nike czy inne firmy mając wielką kasę pokazują to ale to jest jak reklamy proszków do prania w których proszek wybiela wszystko idealnie a w życiu już tak idealnie nie jest.
Więc mój i kolegi pomysł to żeby sie przebiec w warunkach ulicznych.
Na pewno będą fragmenty przebiegania przez ulicę nie na światłach, ja to robię na codzień, kolega też, nie przeraża mnie to, często traktuje nawet niektóre skrzyżowania jak wyzwanie - jak przebiec je bezpiecznie i szybko. Trzeba się starać zrozumieć każde skrzyżowanie i raczej starać się przebiegać nie przez skrzyżowanie ale za nim lub przed nim.
Każdy musi sobie zadać pytanie czy go na taki wyścig stać psychicznie.
Powiedzmy sobie szczerze, że żeby była adrenalina musi być niebezpiecznie. Himalaizm także dlatego jest ekscytujący bo jest niebezpieczny. Więc będzie pewnie troche niebezpiecznie. Ominiemy raczej bardzo trudne do przebiegania Rondo ONZ (szerokie wielopasmowe wiązki samochodów) ale będziemy lecieli za Rondem już normalnie. Do pokonania mamy: Emilli Plater (spoko), spory kawałek pod Pałacem Kultury (też luz), Najlepiej przelecieć Marszałkowska górą - Marszałkowska jest bezpieczna - można długo lecieć wzdłuż ulicy i zacząć przebieganie dopiero wtedy kiedy widać, że przynajmniej z jednej strony nic nie jedzie, jeśli z drugiej jedzie to kawałek lecimy po torach tramwajowych i przebiegamy dalej drugi kawałek. Potem zostają Aleje Jerozolimskie, też łatwe, na upartego można przelecieć nawet na przejściu dla pieszych przy skrzyżowaniu z Kruczą (to dla mięczaków

). Krucza łatwa no i już prawie jesteśmy przy Placu Trzech Krzyży.
Jakiś punkt będziemy tam musieli wyznaczyć - może schody kościoła? A potem przegrany stawia piwo - wokół mnóstwo knajp.