Po prostu w przypadku biegów na bieżni i ulicy porównujemy się jednak z wysokiej klasy wyczynowcami, a w przypadku biegów ultra raczej emerytowanymi na ogół przeciętnymi pod względem sportowym osobami.
I co jeszcze automatycznie wynika, że ktoś jest wysokiej klasy wyczynowcem na bieżni i ulicy? Góry, ultra, co dalej? Narty, rower, piłka nożna, supremacja w szachach...?
Analogicznie (chociaż zapewne lepiej) jest w biegach górskich (patrz wygrana no-namów na Mistrzostwach Świata w Krynicy z 2013).
Po pierwsze, to bieg w Krynicy był raczej łatwy jak na bieg górski, bo ta trasa parametrami była dosyć podobna do np. trasy Grand Prix Krakowa w biegach górskich, które się odbywają w Lasku Wolskim kilka km od centrum Krakowa. Więc to było coś jak bieg przełajowy z większym przewyższeniem. To była jakaś pętla wokół Jaworzyny Krynickiej, gdzie było kilka ścianek, ale nie było np. żadnych długich podbiegów ani zbiegów. Po drugie, Ugandyjczycy trenują w bardzo górzystym terenie i potraktowali ten bieg poważnie, więc nie wiem co jest w tym dziwnego, że byli w stanie się do niego przygotować i go zdominować. Były to no-namy pewnie takie same jak te, które rozlicznie łamią teraz 2:07 w różnych maratonach na świecie. Byłoby na pewno bardzo ciekawe zobaczyć jak sprawdziliby się na trudniejszych trasach, ale z tego co kojarzę do tej pory nie było okazji.
Kilian może być legendą ultra, ale pod względem poziomu sportowego zawsze pozostanie ambitnym amatorem.
Na bieżni i ulicy jest ambitnym amatorem, podobnie jak zawodnicy z bieżni i ulicy są ambitnymi amatorami w górach. To zresztą trafnie oddaje rzeczywistość: jeśli się już pojawią w górach, to zaczynają zawsze naprawdę ambitnie, ale na dobiegnięcie do mety w równie ambitnym tempie i spektakularne sukcesy chyba jeszcze trochę poczekamy.
Warto też wspomnieć, że w zeszłym roku Kilian pobił o 3,5 minuty rekord Jonathanna Wyatta na trasie w Sierre-Zinal, który jest biegiem górskim z długą tradycją i bardzo wysokim poziomem. Wyatt, oprócz tego, że był legendą w górach, był też "wysokiej klasy wyczynowcem z bieżni i ulicy" - dycha w 28 minut z hakiem, 5-tka w 13:45, olimpijczyk. Jak to jest możliwe, że ambitny amator, który biega dychę 2 minuty wolniej (to przecież przepaść!!!!!!) pobił jego rekord o 3,5 minuty? Dodajmy, że Wyatt miał się tam z kim ścigać, bo konkurował z Ricardem Meija, który miał na koncie znacznie więcej zwycięstw niż Wyatt w tym wyścigu. To tylko jeden z wielu przykładów tego jak ułomna jest próba przeniesienia wyników z bieżni i ulicy w góry. Tym bardziej, że przecież Wyatt to nie był przypadkowy zawodnik z bieżni, który trafił w góry, tylko człowiek, który naprawdę umiał biegać po górach. Czyli zupełnie przeciwnie do większości zawodników z bieżni i ulicy.
Z płaskimi ultra jest inaczej pod tym względem, że różnica jest głównie w czasie trwania wysiłku, ale aktywność jest ta sama. Nie widać więc przeszkód natury motorycznej, żeby czołowi długodystansowcy nie mieliby być generalnie dobrzy również i w tym. Szczególnie w krótkich ultra, gdzie nie ma aż tyle logistyki. W takim Comrades, to czołówkę tworzą zawodnicy wywodzący się raczej głównie z maratonu. Mimo wszystko, nawet takie przejście od maratonu do raczej krótkiego ultra z reguły pewnie wcale nie będzie oczywiste i natychmiastowe.