Pompki, drążek itp. a fizjologia wysiłku
: 14 cze 2006, 19:57
Wydaje mi się, że przeszukałem internet wzdłuż i wszerz, a mimo tego nie znalazłem kompetentnego opracowania na ten temat. Czy zastanawiał się ktoś z Was nad fizjologicznymi podstawami wysiłku w ćwiczeniach wykorzystujących opór własnego ciała, i zechciałby się swoimi refleksjami podzielić?
Od jakiegoś czasu robię pompki i podciągam się na drążku, chciałbym jednak podejść z głową do tego tematu. Wydawałoby się, że pompki (w wersji "tradycyjnej") to ćwiczenie kształtujące wytrzymałość siłową, o ile te ~60% ciężaru naszego ciała jesteśmy w stanie podnosić naście razy. (Naprawdę nie wiem jak to sklasyfikować fachowo, czy istnieją jakieś sztywne kryteria wedle których można stwierdzić jaką cechę motoryczną bodźcuje ciężar wykorzystywany w danym ćwiczeniu?)
W związku z tym nie jestem pewien jak wyjaśnić fakt, że wraz z podniesieniem maksymalnej ilości pompek jaką jestem w stanie wykonać w jednej serii (z 20 do 45), wyraźnie podniosłem swoją siłę maksymalną (przez którą rozumiem "rekord" w wyciskaniu na ławce poziomej, z 65 do 85 kg).
I kolejna sprawa. Kiedy robimy serię pompek "do załamania" (bezwiednie padamy) - co się właściwie wtedy dzieje? Kończą się zapasy.. glikogenu?
Zastanawiam się jak zoptymalizować trening oparty na pompkach/drążku. Czy lepiej robić takie serie "do załamania" czy może np. do 80% maksymalnej liczby powtórzeń? Jak długie przerwy między seriami, jak nimi sterować? Jeśli skracam czas odpoczynku przed kolejną serią, zapewne zmuszam organizm do przyspieszenia regeneracji - ale czy ma to jakiś wpływ na polepszenie wytrzymałości?
Zdaję sobie sprawę, że forum bieganie.pl niezbyt dosłownie dotyczy tego typu tematyki, jednak mam nadzieję, że pokłady wiedzy n/t fizjologii wysiłku jakie tu napotkałem, zechcą się ujawnić pod moim skromnym postem.
Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za wszelkie ewentualne sugestie.
Od jakiegoś czasu robię pompki i podciągam się na drążku, chciałbym jednak podejść z głową do tego tematu. Wydawałoby się, że pompki (w wersji "tradycyjnej") to ćwiczenie kształtujące wytrzymałość siłową, o ile te ~60% ciężaru naszego ciała jesteśmy w stanie podnosić naście razy. (Naprawdę nie wiem jak to sklasyfikować fachowo, czy istnieją jakieś sztywne kryteria wedle których można stwierdzić jaką cechę motoryczną bodźcuje ciężar wykorzystywany w danym ćwiczeniu?)
W związku z tym nie jestem pewien jak wyjaśnić fakt, że wraz z podniesieniem maksymalnej ilości pompek jaką jestem w stanie wykonać w jednej serii (z 20 do 45), wyraźnie podniosłem swoją siłę maksymalną (przez którą rozumiem "rekord" w wyciskaniu na ławce poziomej, z 65 do 85 kg).
I kolejna sprawa. Kiedy robimy serię pompek "do załamania" (bezwiednie padamy) - co się właściwie wtedy dzieje? Kończą się zapasy.. glikogenu?

Zastanawiam się jak zoptymalizować trening oparty na pompkach/drążku. Czy lepiej robić takie serie "do załamania" czy może np. do 80% maksymalnej liczby powtórzeń? Jak długie przerwy między seriami, jak nimi sterować? Jeśli skracam czas odpoczynku przed kolejną serią, zapewne zmuszam organizm do przyspieszenia regeneracji - ale czy ma to jakiś wpływ na polepszenie wytrzymałości?
Zdaję sobie sprawę, że forum bieganie.pl niezbyt dosłownie dotyczy tego typu tematyki, jednak mam nadzieję, że pokłady wiedzy n/t fizjologii wysiłku jakie tu napotkałem, zechcą się ujawnić pod moim skromnym postem.

Pozdrawiam serdecznie i z góry dziękuję za wszelkie ewentualne sugestie.