Strona 1 z 2

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 09:41
autor: lezan
Niektorzy moze pamietaja moja zeszloroczna opowiesc o Gold Coast Marathon i zalamaniu jakie przezylem na trasie. W tym roku postanowilem ze sie odegram i odegralem sie na 42 km. Jednak zostalo jeszcze 200 m...
Pogoda byla w tym roku wtjatkowo ciepla jak na zime. Jeszcze przed wschodem slonca temperatura byla ok 20 stopni- czekanie w podkoszulce na start nie stanowilo problemu. Zaczelismy przy zachmurzonym niebie jednak chmury zniknely gdzies tak na 15 km, zrobilo sie naprawde goraco. Oficjalna temperatura byla 26 stopni jest ona jednak mierzona w cieniu, niestety bieglismy na sloncu. Bieglem rownym tempem, przecietnie 4.57- 4.58 z kazdym kilometrem zarabiajac kilka sekund z zalozonych 5 min/km. Praca, ktora w tym roku wlozylem w trening procentowala- zdecydowanie czulem sie lepiej niz w ubieglym roku. Na 38 km wzialem swoj ostatni zel, na 40 km zlapalem kubek z napojem, po wypiciu ktorego jeszcze capnalem wode, ktora wylalem na glowe. Czulem sie... no coz jak po przebiegnieciu 40 km, ale nie mialem wiekszych trudnosci z trzymaniem tempa. wiedzalem ze nie dla mnie sprint do mety, ale przy rownym biegu osiagne planowane 3.30. 41 km przeszedl niezle, teraz skret z drogi w aleje prowadzaca do mety, juz dobiegam do 42 km, jeszcze tylko 200 m...
Nastepna rzecz jaka pamietam to to ze ide miedzy plotkami wiodacymi do mety slaniajac sie w poprzek trasy. w glowie mialem jedno- tam gdzies jest meta, ktora musze, za wszelka cene MUSZE przejsc- o biegu nie bylo mowy. Mety nie bylo jeszcze widac z powodu kilku zakretow. Slanialem sie coraz bardziej. Widzac moj stan jedna z widzow przeskoczyla plotek i wziela mnie pod pache. Za kilkanascie metrow pod druga pache zlapal mnie jeden z oficjeli. Prosilem ich tylko o dwie rzeczy- aby mnie przeprowadzili przez mete i aby nie pozwolili mi sie zamknac. Wiedzialem ze jak przestane mowic to strace przytomnosc. Gdy tylko sie uciszalem natychmiast zadawali mi jakies pytania. to bylo najdluzsze 200 m w moim zyciu. Wreszcie meta, tearz wiem ze zrobilem 3.39 czyli te 200 m zajelo mi 10 min ale wtedy nie potrafilem odczytac zegara. Na mecie juz czekal na mnie wozek, zaczeli mnie wiezc do namiotu medycznego. Sanitariuszka pchajaca wozek rowniez kazala mi mowic, jednak czulem ze odlatuje. Ostatnim wysilkiem, chcac sie troche podrajcowac spytalem ja czy moge troche poklac. "Wszysko jedno co powiesz, mnie nie przeszkadza, abys tylko pozostal przytomny". Tak wiec mruczac pod nosem rozne obelzywe slowa w koncu dostalem sie do namiotu. Polozyli mnie na stole, udalo mi si odpowiedziec doktorowi na podstawowe pytania jak sie nazywam itp ale potem lezac nie moglem sobie prypomniec jaki to dystans przebieglem- ile jest tem maraton myslalem- 40.2 km, 42 km, 42.2? Zadna odpowiedz mi nie pasowala. Po ok 20 min, slodkim napoju i schlodzony lodem w worku w koncu opuscilem namiot medyczny.
Co spowodowalo tak gwaltowne zalamanie sie organizmu- prawdopodobnie upal, byc moze w polaczeniu z odwodnieniem i biegiem na resztkach paliwa. wiem ze nie bylem wyjatkiem. Na Coolrunning Australia ktos opublikowal opowiesc, ktora moglabyc kopia mojej a namiot medyczny byl przepelniony. Probuje zamiescic zdjecie, ale jesli sie nie otworzy to mozecie mnie obejrzec prowadzonego do mety na http://www.marathon-photos.com/index.html po wstawieniu mojego numeru m680.

Obrazek

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 10:08
autor: Arti
200m w 10 min...niezła męka.. fotki też pokazuję niezły kryzys. Ale trzymaj się ! Następnym razem będzie lepiej !
:-)

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 11:29
autor: Kazig
No chłopie :usmiech: to była chyba kevlarowa ściana
Niezły haj...

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 11:29
autor: monka
Może to pokuta za księżniczkę Mary, że nie chciało jej się przejść tych 200m z wschodniego trawnika Windsor Castle...? ;-)

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 11:32
autor: ulka
Lezan, podziwiam Twoja silna wole w dazeniu do celu.

Ostatnie 200 m

: 07 lip 2004, 13:55
autor: Bartek Sz
Lezan - a wydawało by się, że maraton to taki niewinny dystans :)

Ostatnie 200 m

: 08 lip 2004, 08:42
autor: lezan
Dzieki wszystkim za slowa otuchy. Te 3:30 wciaz pozostaje nieuchwytne ale zawsze jest nastepny raz. Musze przyznac ze nawet gdybym byl zdyskwalifikowany za otrzymanie pomocy to ten matraton sam sobie bym zaliczyl.

Ostatnie 200 m

: 08 lip 2004, 08:46
autor: Kazig
Przed chwilą, przez okno do mojego biura wleciała.... jaskółka i zatrzymała się na drugim oknie, które już otwarte nie było. Siedziała tu umie parę minut.
To mogły by być jej ostatnie metry, niech uważa na przyszłość.

Ostatnie 200 m

: 08 lip 2004, 09:43
autor: lutek
Kaziq, to niesamowite.
Bo ja wlasnie skilowalem muche - siadla sobie tak 5 cm na prawo od laptopa i ocierala sobie te przednie lapy. No to ja cichutenko otworzylem szuflade, wyjalem linijke i ...ciach. I teraz nie ma muchy. No moze jest troche inaczej - czesc na stole, a czesc na linijce. I teraz mam problem - stol i linijka sa ufajdane, a mi sie niedobrze robi jak pomysle ze mam to powycierac.

Ostatnie 200 m

: 11 lip 2004, 10:49
autor: Drewniacki
Ale skąd się bierze taki kryzys totalny na ostatnich 200m? Nigdy nie biegłem maratonu więc może nie mogę tego zrozumieć. Ale te ostatnie 200m to mniej niż 1/200 część całego dystansu... Nie chce się wierzyć. Z czego to może wynikać?

Ostatnie 200 m

: 11 lip 2004, 11:09
autor: Henryk
Podziwiam kolegę maratończyka za upór. Ja bym się położył i odpoczywał (spał). Taki kryzys to sprawa oczywista u ludzi ambitnych w momencie wyczerpania zapasó energii. Ja niestety aż taki nie jestem i jak zaczynam słabnąć, to słabnąca równocześnie wola walki odpuszcza pogoń do mety i niestety czasami sporo na tym tracę.

Lutek, nieładnie zrobiłeś. Do mnie kiedyś do gabinetu wleciała mucha i resztkami sił położyła się do góy nogami na stole oczekując pomocy. Do dzisiaj mi żal, że nie miałem jak jej pomóc...

Ostatnie 200 m

: 12 lip 2004, 09:06
autor: lutek
LEZAN, sorry, nie wypowiedzialem sie wczesniej na Twoj temat. GRATULACJE! oraz mieszanina podziwu i strachu - bo zastanawiam sie czy nie lepiej byloby po prostu (nawet na te 200 m prze meta) dac sobie na spokoj? Takie mam niemile uczucie, czy aby czlowiek czasami nie przekracza granic rozsadku. Ja mialem cholernego pietra po tym gdy pare lat temu nie bylem dobrze przygotowany do maratonu, a byl to moj pierwszy i ...zemdlalem na 28km. Nie bylo to mile uczucie.
HENRYKU - oczywiscie ta mucha nic mi zlego nie zrobila. Ale moja wola morderstwa byla silniejsza niz milosc do zwierzat. Od razu poczulem sie lepiej. A propos - czy mucha to tesz zwierze? Z biologii zawsze bylem cienki.

Ostatnie 200 m

: 12 lip 2004, 09:09
autor: lutek
zanim wlaczy sie CENZOR - mialo byc "tez" a nie "tesz".
literowka

Ostatnie 200 m

: 12 lip 2004, 10:07
autor: robaj
Leżan, gratuluję ukończenia tego maratonu. Mnie się w tym roku w Dębnie nie udało. Gdzieś na 32 km padłem, a wcale upału nie było. Za dużo chciałem urwać z życiówki i za mało piłem.
Teraz już wiem dlaczego ten gościu w fartuchu tyle pytał ;)
Po biegu zrobiłem dogłębną analizę - były jeszcze inne drobne błędy. Takie doświadczenie przydało mi się.
Dębno odbiłem sobie w Toruniu. Miałem tylko leczyć kompleks, a o mało życiówki nie pobiłem.
Pozdrawiam.
Dla zainteresownych adres internetowy mojej relacji z Dębna:
http://www.kbmaniac.republika.pl/d04robaj.html

Ostatnie 200 m

: 12 lip 2004, 10:08
autor: Kazig
A nie wiesz, gdzie można znaleźć jakieś foty z Dębna? Na stronie maratonu mało.

A tak w ogóle, to przeczytałem Twoją relacje. Chłopie zaszalałeś na całego :usmiech: Nic się nie martw i trenuj, aby to się nie powtórzyło.

(Edited by Kazig at 12:37 pm on July 12, 2004)