Ja ostatnio mam permanetnie urlpo.
Ale Kociemba na swojej znakomitej stronie
LINK TUTAJ zamieścil przepis, cytuję:
bimber - (księżycówa, samogon, krzakówa) początkowo produkowany w mniejszych aglomeracjach i na wsiach, wraz z pogarszającą się sytuacja rynkową, zawitała do wielkich miast, stając się nieodzownym hobby wielu mieszkańców socjalistycznych blokowisk. Szalenie prosta procedura otrzymywania produktu wyjściowego, czyli zacieru (zwanego tez zajzajerem) miała bezpośredni wpływ na popularyzację tego typu przetwórstwa domowego, przyczyniając się jednocześnie do utrwalenia daty historycznego triumfu oręża polskiego pod Grunwaldem w 1410 r. 1kg cukru, 4 litry wody, 10 dkg drodzy. Po 2 tygodniach leżakowania można było przystąpić do właściwej destylacji. Był to proces wymagający już większego doświadczenia, pewnej wiedzy z zakresu chemii i oczywiście odpowiedniej aparatury. Mniej cierpliwi wytwórcy nie doczekiwali tego momentu, wypijając wcześniej gotowy zacier, który nabrał już właściwych parametrów. Posiadacze aparatury rozpoczynali teraz prawdziwe żniwa. W skład aparatury wchodziła najczęściej: bańka od mleka w której gotowało się zacier, chłodnica samochodowa (lub wężownica własnej produkcji), system przewodów łączący wszystko w całość, alkoholomierz służący do nadzorowania jakości produkcji. Proces destylacji był długi i żmudny. Należało uważać by "zacier nie zarzucił i nie poszedł górą" . Po zakończonej destylacji trzeba było w dyskretny sposób pozbyć się odpadów poprodukcyjnych tak by nie zwabiły do lokalu dzielnicowego lub spragnionego sąsiada. Sprawa dość trudna bo gotowany zacier wydzielał straszliwy fetor. Gotowy bimber można było uszlachetnić dodając palony na chlebie cukier /koniak/, lub żółtka z cukrem/adwokat/. - podziękowania dla Piotra, który zwrócił moją uwagę na brak tej pozycji w Leksykonie.