Strona 1 z 2

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 28 sty 2004, 12:35
autor: PAwel
Ile lat musieliby żyć dyrektorzy dużych polskich maratonów, żeby dożyć chwili kiedy na starcie wszystkich zorganizowanych przez nich biegów stanęło łącznie 1.2 mln ludzi?

Horstowi Milde (maraton w Berlinie) zajęło to 40 lat.

Nawiasem mówiąc, to biorac pod uwagę, że większość organizatorów biegów w Polsce utrzymywana jest z pieniędzy publicznych, to ich praca jest nad wyraz nieefektywna.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 28 sty 2004, 13:30
autor: wirek
Czy w Warszawie albo Dębnie (bo te są chyba najstarsze w Polsce) stanęło dotychczas na starcie w sumie tylu maratończyków ile w Berlinie w jednym roku?
Nie chodzi mi oczywiście o pierwsze lata maratonu w Berlinie.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 28 sty 2004, 15:35
autor: marcin70
Ech.. jakoś mnie ruszyło. Ile czasu by zajęło?Dokładnie - nie wiem. Natomiast odpowiedź "coraz mniej" jest jak najbardziej na miejscu. Myślę, że mamy szczęście żyć w okresie, kiedy bieganie staje się coraz bardziej popularne. Zauważcie, że pojawia się coraz więcej imprez. Takich małych, lokalnych, robionych własnymi siłami. Coraz więcej pojawia się na nich ludzi zainteresowanych - biegaczy.
Poprawia się z dnia na dzień. Poczekajcie, Berlin też nie stał się tym czym jest z dnia na dzień.
A co do efektywności wydawanych pieniędzy - jak ją mierzysz? liczba na starcie do wydanej kwoty?

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 28 sty 2004, 16:09
autor: PAwel
Marcin, pewnie, że coraz mnie, miejmy nadzieję, że trend będzie utrzymany. Ale jakoś tak mi się to kojarzy z tymi wyrokami w USA. Co za różnica czy dostaniesz 100, czy 300 lat odsiadki?

No, i nie wiem jak to mierzyć, ale taki mi przyszedł do głowy wskaźnik - dochód roczny dyrektora/liczby uczestników imprez przez niego zorganizowanych. Sądzę, że mimo wyższych dochodów kolegi z Berlina, jego wskaźnik byłby mniejszy, co na siłę można byłoby zinterpretować jako wyższą wydajność. Tak w ogóle to nic mi do tego, ale przecież często maratony organizuje się za publiczne pieniądze, dlatego efektywność ich wydawania jest istotna. Impreza, którą jakiś czas temu organizowałem za publiczne pieniądze kosztowała ponad 200 PLN na uczestnika. Przyznaj, że z punktu widzenia bezrobotnego utrzymującego się z emerytury 500 PLN swojej matki nie były to dobrze wydane pieniądze.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 16:09
autor: outsider
Quote: from PAwel on 12:35 pm on Jan. 28, 2004
Ile lat musieliby żyć dyrektorzy dużych polskich maratonów, żeby dożyć chwili kiedy na starcie wszystkich zorganizowanych przez nich biegów stanęło łącznie 1.2 mln ludzi?

Horstowi Milde (maraton w Berlinie) zajęło to 40 lat.


1.Przez czystą ciekawość, te 1.2mln to liczba niemieckich maratończyków z ubiegłego roku? Czy ci, którzy startowali w kilku biegach zostali sklasifikowani raz, czy tyle razy ile pojawili się na mecie? Obcokrajowcy nie są uwzględniani?
2.Niemców jest dwa razy więcej niż Polaków. Więc twoje żądania wobec polskich dyrektorów powinny być zmniejszone o połowę.
3.Twoje pretensje do tutejszych szefów maratonów wynikają, chyba  bardziej znięchęci do nich. Jeśli uważasz, że to oni są winni takiego stanu rzeczy to wystarczyłoby zaproponować posady dyrektorskie Niemcom i za 40 lat miałbyś te swoje upragnione 1.2mln (moim zdaniem podzielone przez dwa).
4.Ja obwiniałbym ich,tylko a może aż, o ciągłe błędy organizacyjne, często się powtarzające.
Co prawda jest pewna grupa osób na tym forum, która oświadcza, że z tego powodu to oni nie będą biegać w Polsce i nawet uważają, że na debiut trzeba jechać do Berlina. Ale jak liczna jest to grupa? W tej chwili mamy 2091 użytkowników włącznie z klonami, więc do liczby z twoich marzeń i tak dużo brakuje.
Zresztą  jakie ma to znaczenie dla tych , którzy nie biegają ? Bo aby osiągnąć chociażby 100tyś to trzeba by zagonić do biegania niebiegających.
5.Sam widziałbym przyczynę takiego stanu rzeczy zupełnie gdzie indziej ale to już byłaby dyskusja na kompletnie inny temat. Nie o dyrektorach a  o polskiej rodzinie, belfrach od WF-u, polskiej mentalności, charakterze i czort jeszcze wie o czym.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 16:27
autor: silos
Outsider co do tego wszystkiego mają nauczyciele WF nierozumiem. Gnoja który woli palić fajki i rzłopać piwsko nie przekonasz do uprawiania biegów. Szybcie by zajnteresował się walkami w klatkach niż bieganiem maratonów.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 17:23
autor: outsider
Napewno mieliśmy innych nauczycieli, twoi Silos śmiem twierdzić,  byli wyjątkiem. No może jeszcze kilku osobom na forum się trafili podobni.Z reguły jest tak, że belfer daje dzieciakom piłkę aby młodsze pograły w jakiegoś zbijaka, starsze w nogę a sam idzie na plotki do pokoju nauczycielskiego.
Z moich obserwacji co do ogólniaka i studiów to wynikało, że część osób  we wcześniejszej szkole to chyba nawet tego nie miała. Ja orłem nie byłem, ale czym wyższy poziom edukacji, tym bardziej na tle grupy pod względem sprawności wypadałem lepiej.
A co do tych gnojów palących fajki i żłopiących piwo to wielu z nich, przynajmniej w latach mojej młodości, było bardziej skłonych do uprawiania sportu, niż klasowi prymusi.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 17:45
autor: PAwel
Outsider, w pierwszej mojej wiadomości po rostu stwierdziłem fakt, że Horst Milde może się pochwalić, że na jego imprezach w ciągu 40 lat stanęło ponad milion ludzi (chodzi o imprezy zorganizowane przez niego, a nie wszystkie w Niemczech).

Organizatorzy biegów w Polsce nie są winni tego, że biega tak mało ludzi i nie zamierzam ich przez to krytykować.

A to, że ich praca praca mierzona liczbą osób, które korzystaja z ich usług (biegacze) jest mniej wydajna to fakt. Może są inne kryteria wg. których są bardziej efektywni, nie wiem.

Jedyna moja ocena w powyższych wywodach to jest ocena radnych.

Maratony są organizowane w większości z pieniędzy publicznych. Maraton w Krakowie (nawiasem mówiąc fajna impreza) kosztuje kilaset tysięcy, a startowało chyba 700 osób, czyli koszty to powiedzmy 500zł na głowę. Gdyby to ode mnie zależało, to maraton w Krakowie by się nie odbywał, bo uważałbym to za wyrzucanie pieniędzy w błoto. Te pieniądze wolałbym przeznaczyć na naprawę dziur w jezdni, kanalizację, policję, oświatę, ochronę zdrowia.

Dzielenie przez dwa nie ma sensu. Wręcz liczba 1.2 mln Horsta Milde jest zaniżona, bo w ostatnich latach w jego imprezach mogłoby wystartować jeszcze wicej osób gdyby nie limity miejsc. które w przypadku maratonu w Berlinie wyczerpują się już na wiosnę. Nawet dzieląc przez dwa, otrzymujemy okres jak od bitwy pod Grunwaldem do dzisiaj.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 17:49
autor: Murat
Jeszcze rok temu bieganie kojarzyło mi się ze sprawdzianem na 400 m w ogólniaku.Oczywiście bez żadnych przygotowań,tylko po to ,żeby zapełnić rubryczkę w dzienniku.To był koszmar.Dopiero po ok. 18 latach,przez zupełny przypadek złapałem bakcyla biegowego.W szkole to raczej chyba mało kto odnajdzie przyjemne strony biegania...Nic dziwnego,że tak mało osób biega-przeważnie kojarzy się to z zabójczym tempem i mdłościami na mecie...

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 18:54
autor: marcin70
PAwle.. no i co z tego, że przyznam Ci rację :)?  Między 100 a 300 lat wielkiej różnicy nie ma (no około 200 lat, ale to czysta arytmetyka).
Tak, pieniądze o jakich piszesz są duże i wydatkowane "mało efektywnie". Dużo PLN/głowę. Ale jak polepszyć ten współczynik? Inwestować mniej, albo zwiększyć ilość biegaczy. Zgadzam się z dalszą dyskusją, że to nie tylko sprawa organizatorów a raczej systemu w jakim przyszło nam żyć. (Dymać system!!) Czyli co? zmniejszamy ilość przeznaczanych na biegi pieniędzy? To wygląda na kierunek najprostszy a jednocześnie efektywny, ale dokąd to doprowadzi... wg mnie: Kończymy z biegami "profesjonalnie" robionymi. Piszę w cudzysłowie bo nie zamierzam dyskutować o różnicach między nami a nimi.
A potem sytuacja zatoczy koło, bo z imprez robionych przez amatorów za niewielkie pieniądze. A wierze że takie byłyby organizowane. Wyrosłyby duże "dotowane" imprezy. Czy byłyby lepsze? Nie ma pewności. Więc może żeby nie tracić czasu, zostawmy to co jest. :hej:

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 29 sty 2004, 20:32
autor: Adam Klein
Oj Marcin. Nie wiesz, że to jest ulubiony temat PAwła? On co jakiś czas zaczyna tak samo brzmiący temat tylko go trochę inaczej "przystraja".  

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 30 sty 2004, 00:05
autor: Jarro
 Przy okazji wyboru nowego prezesa TVP nasłuchałem się "mnóstwo wiele" o jej misji.
 Ciekawe, czy w ramach misyjnych dokonań TVP zechciałaby zrobić porządną transmisję z paru polskich maratonów w celach czysto popularyzatorskich. Wtedy warto wydać trochę publicznego grosza na Poznań, Kraków, czy Warszawę. / kolejność przypadkowa /.
   Mimo narzekań amatorskie bieganie jest jednym z popularniejszych sportów w kraju i przy odrobinie medialnego gwaru ma szansę na rozwój.  

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 30 sty 2004, 08:14
autor: marcin70
Quote: from FREDZIO on 8:32 pm on Jan. 29, 2004
Oj Marcin. Nie wiesz, że to jest ulubiony temat PAwła? On co jakiś czas zaczyna tak samo brzmiący temat tylko go trochę inaczej "przystraja".  
Dzięki Fredzio! Masz rację. Zwiódł mnie "inny" tytuł. :hahaha:
oj PAwle! :nienie:

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 30 sty 2004, 10:28
autor: PAwel
to spytam, czy dzięki wydanym na maraton w Krakowie wzrosła liczba biegających? Sądzę, że wątpię.

Prawdziwie dobrą robotę robicie wy w Bydgoszczy i Fredzio w Warszawie, no i inni. Grupy biegowe nic nie kosztują, a popularyzują bieganie bardzij niż oddanie czasu antenowego na ten beznadziejny program "apetyt na zdrowie", który już zresztą zdjęto z anteny.

Pewne rekordy są w Polsce nie do

: 30 sty 2004, 11:43
autor: outsider
PAwle

Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa, że nie złapałem w lot twoich złotych myśli.

Całe szczęście, że nie od ciebie zależy, który maraton ma się w Polsce odbyć, a który nie. Przy twoim berlińskim wzorcu oraz założeniu, że impreza ma rację bytu o ile wzrosła liczba biegających, to mnie pozostałoby odmierzenie sobie samemu, centymetrem krawieckim, trasy gdzieś nad Wisłą, bo ty byś skasował wszystkie polskie maratony.

Co do radnych, to oni są jak najbardziej zainteresowani publicznymi pieniędzmi ale w zupełnie w innym sensie niż ty to miałeś na myśli.