Cena strachu
: 19 lip 2003, 16:10
Często zadajemy sobie pytanie: ile to kosztuje? Np pytamy się ile kosztuje czyjś czas, ile kosztuje zdrowie, ile kosztuje wierność, ile lojalność itd.
Ale czasami chodzi o tzw. pieniądze, i tu też pojawia się to pytanie, tylko bywa mocno nie na miejscu.
Przytoczę taki mały epizod: otóż tydzień temu wybrałem się na randkę z koleżanką po W-wie (słyszałem że Fredzio sobie pozwala na takie rzeczy z Kazigiem to ja nie gorszy). Na rynku Starego Miasta u Fukiera, towarzyszka zamówiła czerwone wytrawne wino. A gdy byliśmy w Łazienkach wpadły jej w oko korale.
W pierwszym przypadku kiedy uslyszałem Chateau Petrus bardzo pilnowałem się przed ww. pytaniem o cenę, bo przecież to ja zaprosiłem. Nie zajrzałem do karty win nawet, bo -pomyślałem sobie - po co mam siedziec potem zgorzkniały, i jeszcze sapać, w końcu randka nie jest co dzień, niech stracę te 100zł czy nawet 200zł na flaszkę, dziewczyna warta tego. Ale jakiś strach mi towarzyszył jednak, bo jak zawołają 1000zł to już się nie wykupiłbym, a wtedy jaki obciach!?
Potem zabrałem moją damę do Łazienek (do wina potem wrócę), a tam w oko wpadły jej korale, na dodatek z pereł były, więc nie tylko, że prezent ja powinienem kupić ale jeszcze te perły co ich nie wolno sobie samemu kupowac bo nieszczęscie. I też- czy odmówic można kobiecie, jak widzę że oczy jej wychodzą z orbit kiedy patrzy na klejnot i potem błagalne spojrzenie na człowieka obraca? Kamień zmiękłby przecież.
Ale wieczorem kiedy usiadłem do rachunków, zauważyłem bardzo dziwne coś: moje zobowiązania wzrosły o 45587,60pln. Eeee.. uspokajam się- robal ci się wkitował głupi komputerze i cap biorę za liczydło. Liczę, liczę, liczę i wychodzi że tak:
Dojazd w dwie strony: 4 bilety metro=9,6
Kultura: 2 bilety na wystawę =16
Pokarm: 2 obiady =43
Picie: 19
Razem 87,6
A gdzie 45500pln!!! Czy bym wydał 10tysEUR na resztę?:orany: To chyba książę Monako by tak nie bryknął. No struchlałem. Ale się zaraz przeżegnałem i rachunek sumienia robię: po pierwsze -czy byłem z jakąś Samantą, czy byłem z własną żoną w to popołudnie? Acha, byłem z żoną..., to ona już nie zrobiłaby meżusiowi takiego kuku.
Wino u Fukiera zamówic można tylko butelkę, chciałem szampana Dom Perignon '93 (1200pln) się napić ale mi przeszło zaraz i wybrałem małe piwo (9zł), a ona zapragnęła to wino (5500pln), rocznik był 92, apelacja A.C. Pomerol, trunek jest ponoć (bo nie smakowałem) cudownie owocowy, długowieczny, mocny i bogaty, pełny, doskonale zbalansowany, nadzwyczajnie złożony, aksamitny itp.itd.itp. Piją go do pieczonego drobiu, prosięcia, sarniny i trufli... baronowie narkotykowi układając się z ministrami.
A że nic takiego nie jedliśmy, bo byliśmy po sutym obiedzie za 43zł, więc kelner przyniósł żonie lampkę hiszpańskiego wina domowej roboty za jedyne 10zł. Wszyscy byli zadowolenie, moje konto tylko "księgowo" zrujnowane, trzeźwi byliśmy i jeszcze przebierzkę po lesie sobie zrobiliśmy.
Ile kosztuje wierność, ile lojalność?
Ale czasami chodzi o tzw. pieniądze, i tu też pojawia się to pytanie, tylko bywa mocno nie na miejscu.
Przytoczę taki mały epizod: otóż tydzień temu wybrałem się na randkę z koleżanką po W-wie (słyszałem że Fredzio sobie pozwala na takie rzeczy z Kazigiem to ja nie gorszy). Na rynku Starego Miasta u Fukiera, towarzyszka zamówiła czerwone wytrawne wino. A gdy byliśmy w Łazienkach wpadły jej w oko korale.
W pierwszym przypadku kiedy uslyszałem Chateau Petrus bardzo pilnowałem się przed ww. pytaniem o cenę, bo przecież to ja zaprosiłem. Nie zajrzałem do karty win nawet, bo -pomyślałem sobie - po co mam siedziec potem zgorzkniały, i jeszcze sapać, w końcu randka nie jest co dzień, niech stracę te 100zł czy nawet 200zł na flaszkę, dziewczyna warta tego. Ale jakiś strach mi towarzyszył jednak, bo jak zawołają 1000zł to już się nie wykupiłbym, a wtedy jaki obciach!?
Potem zabrałem moją damę do Łazienek (do wina potem wrócę), a tam w oko wpadły jej korale, na dodatek z pereł były, więc nie tylko, że prezent ja powinienem kupić ale jeszcze te perły co ich nie wolno sobie samemu kupowac bo nieszczęscie. I też- czy odmówic można kobiecie, jak widzę że oczy jej wychodzą z orbit kiedy patrzy na klejnot i potem błagalne spojrzenie na człowieka obraca? Kamień zmiękłby przecież.
Ale wieczorem kiedy usiadłem do rachunków, zauważyłem bardzo dziwne coś: moje zobowiązania wzrosły o 45587,60pln. Eeee.. uspokajam się- robal ci się wkitował głupi komputerze i cap biorę za liczydło. Liczę, liczę, liczę i wychodzi że tak:
Dojazd w dwie strony: 4 bilety metro=9,6
Kultura: 2 bilety na wystawę =16
Pokarm: 2 obiady =43
Picie: 19
Razem 87,6
A gdzie 45500pln!!! Czy bym wydał 10tysEUR na resztę?:orany: To chyba książę Monako by tak nie bryknął. No struchlałem. Ale się zaraz przeżegnałem i rachunek sumienia robię: po pierwsze -czy byłem z jakąś Samantą, czy byłem z własną żoną w to popołudnie? Acha, byłem z żoną..., to ona już nie zrobiłaby meżusiowi takiego kuku.
Wino u Fukiera zamówic można tylko butelkę, chciałem szampana Dom Perignon '93 (1200pln) się napić ale mi przeszło zaraz i wybrałem małe piwo (9zł), a ona zapragnęła to wino (5500pln), rocznik był 92, apelacja A.C. Pomerol, trunek jest ponoć (bo nie smakowałem) cudownie owocowy, długowieczny, mocny i bogaty, pełny, doskonale zbalansowany, nadzwyczajnie złożony, aksamitny itp.itd.itp. Piją go do pieczonego drobiu, prosięcia, sarniny i trufli... baronowie narkotykowi układając się z ministrami.
A że nic takiego nie jedliśmy, bo byliśmy po sutym obiedzie za 43zł, więc kelner przyniósł żonie lampkę hiszpańskiego wina domowej roboty za jedyne 10zł. Wszyscy byli zadowolenie, moje konto tylko "księgowo" zrujnowane, trzeźwi byliśmy i jeszcze przebierzkę po lesie sobie zrobiliśmy.
Ile kosztuje wierność, ile lojalność?