Strona 1 z 1

Nasze wykrêty

: 29 maja 2003, 11:56
autor: joycat
We wczorajszym newsletterze Runner's World natrafi³am na co¶ zabawnego. Otó¿ zadano czytelnikom pytanie What is the poorest excuse you've ever heard or given for not running?, czyli jakie najdziwniejsze lub naj¶mieszniejsze lub najbardziej niewiarygodne wymówki od biegania zdarzy³o siê wam us³yszeæ.  

Odpowiedzi czytelników RW:

My husband held up MY black running shorts and said, "I couldn't run on my business trip because I brought yours instead of mine! - Lynn (and Andy) Cunningham, LaFayette, NY (czyli: Mój m±¿ pokaza³ mi MOJE czarne spodenki biegowe i powiedzia³ "Nie mog³em biegaæ podczas podró¿y s³u¿bowej, bo zabra³em Twoje majtki!" )

The poorest excuse I've given for not running is "My cat is sick". - Rob Blackwell (czyli: Najbardziej kiepska wymówka jak± kiedykolwiek s³ysza³em, to "Mój kot jest chory" )

When looking for a partner to run with, I heard, "My boobs are too big for running" a lot. Haven't these women ever heard of sports bras? - Kim, Texas (czyli: Gdy szuka³am partnerki do biegania zdarza³o mi siê s³yszeæ "Moje cycki s± za du¿e, abym mog³a biegaæ". Czy te kobiety nigdy nie s³ysza³y o sportowych biustonoszach??)

"I would like to run, but I just don't know how!" - Mike (czyli: "Chcia³bym biegaæ, ale nie wiem jak!" )

Co Wy na to?
Jakie s± Wasze najbardziej absurdalne wymówki?
Pytanie oczywi¶cie nie dotyczy tych herosów, którzy z motywacj± nie maj± ¿adnych problemów ;)

(Edited by joycat at 11:58 am on May 29, 2003)

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 12:20
autor: Pirx
Pewnego razu gdy bieglem poznym wieczorem wzdluz wisly w Krakowie, zostalem zatrzymany przez patrol policji. Sprawdzili moja trzezwosc i wylegitymowali mnie, od tego czasu obawa przed kolejnym spotkaniem stala sie pretekstem do nie biegania wieczorem.

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 12:23
autor: Chinczyk
Ja biegam sam, więc wymówki muszą być przekonywujące. :hejhej:
Najczęstsza - siedzę w oknie 10 min i patrze w niebo:
"Zaraz będzie burza... nie, no zaraz tak lunie..." :hejhej:

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 12:52
autor: Adam Klein
Mój ostatni dłuższy bieg w niedzielę - około 26-27 kilometrów.
W tym dniu - tak jak zazwyczaj było mnie dwóch - optymista i malkontent

6:00 Dzwoni budzik

Optymista: O! Wstajemy!
Pesymista: Nieee......śpimy

Optymista wyraźnie słabszy przegrywa w starciu.
Ale im dłużej czas płynie zaczyna zyskiwac przewagę.

6:15

O: Wstajemy :))
P: No dobra....

Śniadanie, spacer z Fredziem, ubieranie się strasznie przez pesymistę opóźniane, i w końcu

7:30 Wybiegamy

O: Ale ładna pogoda
P: O Jezu.....ale się nie che, wracamy
O: Nie no co Ty, twardzielem przecież jestesmy nie?
P: :(

Po 2 kilometrach

P: Ale się beznadziejnie biegnie, wracamy
O: Nie, no jeszcze kawałek, dobiegnijmy do Dewajtis
P: .........pffff

Na Dewajtis

O: No nie jest źle, rozgrzewamy się
P: WRACAMY !!!! Przeciez się umówilismy !!!! Po co nam to bieganie !!!!
O: Twardzielem przecież jestesmy....biegniemy

Po 5 km, już na Młocinach Pesymista wie, ze nie ma szna ale co chwila komentuje

P: Ale pajęczyny
P: W brzuchu burczy, za mało zjdedliśmy i nie damy rady
P: Połóżmy się gdzieś tutaj pod drzewem
P: Ale upał, mówiłe, że będzie beeeznadziejnie....


No, ale zazwyczaj jeśli nie biegam to ma związek ze zła organizacja czasu albo dlatego, że śpiący jestem.

Zła pogoda, czy jakiekolwiek zewnetrzne przeszkody nie są w stanie mi przeszkodzić - no chyba, zę jest ciemno i slisko - wtedy nie biegam z zalożenia. Jesli cos - to sam sobie przeszkadzam. Bałagan mam i czesto nie moge znaleźć spodenek, butów.......i jeżeli chce biegać nbie po ciemaku to czasem już nie ma sensu wychodzić.

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 13:07
autor: Arti
Kiedyś tak się wykręcałem w zimie bo było strasznie mroźno a do zrobienia 25km ,że..... biegałem w pokoju dookoła ławy...co 10 minut zmieniałem kierunek...
I tak się wykręciłem ,że kręciłem w domu ;-)

Nasze wykrêty

: 29 maja 2003, 13:10
autor: joycat
Zim±, kiedy mia³am ogromne problemy, aby wyj¶æ na wieczorne bieganie - po pracy - poprosi³am mojego mê¿a o pomoc. Powiedzia³am, ¿e kiedy zacznê marudziæ, ¿e nie chce mi siê, ¿e zmêczona jestem, ¿e zimno etc., Piotr ma mnie namawiaæ i motywowaæ, przypominaj±c o d³ugodystansowym celu, jakim jest maraton.
Metoda kompletnie sie nie sprawdzi³a. Za pierwszym razem, kiedy nie chcia³o mi siê biegaæ, a Piotr zacz±³ namawiaæ mnie usilnie, ¿ebym jednak wysz³a z domu (a by³a jaka¶ wyj±tkowo paskudna pogoda), zez³o¶ci³am siê jak czort Obrazek . Kurcze, on sobie w ciep³ym domku zostanie, a ja mam gdzie¶ ganiaæ po ¶niegu, jak g³upia??! O, niedoczekanie!!
"Kotku, no id¼ biegaæ. Ja przez ten czas zrobiê kolacjê."
"Nie, nie pójdê."
"Czemu?"
"Bo NIE!!!!! Obrazek"

To by³o w stylu: na z³o¶æ mamie odmro¿ê sobie uszy.

Od tamtej pory uzna³am, ¿e w skomplikowan± kwestiê mojej motywacji do biegania nie powinnam mieszaæ osób trzecich, bo skutki mog± byæ nieprzewidywalne.

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 13:29
autor: Tedi
O, ja to mam dobrą wymówke. Biegam po pobliskim poligonie, a ludzie wyprowadzają tam psy, i to nie byle jakie tylko rotwailery i inne dobermany bez smyczy i kagańca. Raz jak biegłem po wąwozie to natknąłem się na takie bydle, na szczęście mnie nie zauważyło od razu i wbiegłem po skarpie na góre wąwozu. A raz to pies sąsiadów ugryzł mnie w d***, ale leko, tak tylko sprubował:bum: Teraz normalnie się boje tam biegać i mam przy sobie nóż, a czasem jo, ale i tak pewnie nie wiele by mi to dało. Chodze więc często na bieżnie, i przy okazji dubluje jakieś panienki:hej:, ale po kółku to nie to samo co w terenie:( A jak mi sie zechce, to ide na poligon nawet wo 4 nad ranem, wtedy nikogo tam nie ma.

Nasze wykręty

: 29 maja 2003, 14:40
autor: ulinooo
"musze poczytać co na forum nowego, a potem juz będzie za późno" :-)

Nasze wykręty

: 02 cze 2003, 19:09
autor: Wojand
Hi
U mnie przez to, że nękają mnie kontuzje - od dwóch lat zaliczyłem kolejno kolano, achillesa, na kwietniowym SBBP biodro i ostatnio znów achilles - to wykręty działają w odwrotnym kierunku. To znaczy np. dokucza mi achilles i wiem, że nie mogę go przeciążać i rozsadnie należałoby odpuścić kolejny bieg i wtedy włączają się "wykręty". - No w zasadzie tak bardzo nie boli, jakby tak delikatnie pobiegać to napewno nic się nie stanie. No chociaż lekki truchcik, no ewentualnie można skrócić o kilka kilometrów. I zwykle po takim monologu znajduję "wykręt" i wychodzę pobiegać ... z różnym skutkiem.
Kiedy nie mam kontuzji nie mam problemów z motywacją.
Wojand

Nasze wykręty

: 03 cze 2003, 12:51
autor: Daaga
Wydaje mi sie, ze najgorzej jest wyjsc z domu, gdy zacznie sie rozmyslac, wiec dla mnie najlepiej sprawdza sie trening poranny, zanim wlaczy sie u mnie myslenie :hej: