Strona 1 z 2

Psia krew

: 19 mar 2003, 07:42
autor: Irimi_
Macie te same klopty? Wczoraj na trasie trzy razy zaczepialy mnie "pieski". Jeden z nich byl rozmiarow  tyranozaura. Na szczecie byl jeszcze mlody i widzac ze biegne niezbyt szybko chcial mi pomoc. Popchnal mnie wiec co nieco. Jak wrocilem do domku to na tylku wygladalem jak kadlub czolgu "Rudy" tyle ze byly tam tylko slady Szarika. Moze straz miejska by sie wziela za robote i skasowala "mundrych" wlascicieli fafikow na 200zl kazdego to zapinali by swoje pociechy na smycz a przynajmniej zakladali kagance. Macie podobne problemy? Po co pytam, chyba kazdy z biegajacych miewa!
PS. Lubie psy, ale nie znosze wlascicieli o psich mozdzkach.

Psia krew

: 19 mar 2003, 08:17
autor: lukasz
Irimi, to chyba większość z nas ma podobne problemy, a więcej  o zmaganiach z psami było już mnóstwo napisane tutaj

Psia krew

: 21 mar 2003, 00:46
autor: miroszach
A gdzie ta przykrość Ci się trafiła, Irimi?

Psia krew

: 22 mar 2003, 19:49
autor: husky
A ja jak zawsze będę broniła psów!!
To wspaniałe istoty, choć ich właściciele tego niedostrzegają.
Kłopot z psami i biegaczami polega na tym, że jedni nie rozumieją drugich i odwrotnie :ech:

Psia krew

: 22 mar 2003, 20:20
autor: kledzik
Husky, ciesze sie ze znowu, po dlugiej przerwie wrocilas na forum. Masz racje, ze psy sa cudowne! Lwy, tygrysy i pantery rowniez... Nikt jednak nie pozwala im biegac po ulicach, chociaz byc moze nie robilyby nam krzywdy. Zauwaz, ze malo kiedy nasze kolezanki i koledzy sa wrogo nastawieni do psow, zazwyczaj traktuja je z humorem. "Epitetami" obdarzani sa wlasciciele.

Z drugiej strony, czesto zadamy wyprowadzania psow w kagancach i na smyczy. Smycz - OK. Czy jednak kazdy fafik musi naprawde miec kaganiec? Dla psa pysk, a glownie jezyk to jego jedyny system "wentylacyjno-klimatyzacyjny". Zakladajac kaganiec, szczegolnie podczas upalow lub biegu powodujemy, ze pies sie okropnie meczy.

Moze egzekwowanie obowiazku wyprowadzania psow na smyczy zaowocowaloby gwaltownym zwiekszeniem liczby biegaczy w Polsce? Ilez to razy slyszymy od wlascicieli latajacych luzem zwierzat, ze "pies sie musi wybiegac". Jezeli piesek bedzie mial smycz bedzie sie mogl "wybiegac" tylko wspolnie z wlascicielem :oczko:

kledzik

Psia krew

: 23 mar 2003, 02:39
autor: wojtek
Ja zalatwiam sprawe polowicznie . W parku , gdzie obowiazuje tzw. "leash law" - nakaz wyprowadzania psow na smyczy , wypuszczam swoje pieski luzem , jesli jestesmy sami . Na szczescie moje pieski zaraz reaguja na moje wezwanie "do nogi " , kiedy trzeba je uwiazac na smycz , bo wlasnie ktos sie zbliza . Spaczerowicze widza moje zabiegi i nagradzaja je usmiechem . Za zakretem znowu je spuszczam ze smyczy az do nastepnego spaczerowicza .

Psia krew

: 23 mar 2003, 07:30
autor: Kiniak
Na szczęście mój kot na spacerze nie rzuca sie na biegaczy. Irytują go gołębie. Duuuuuże gołębie.

Psia krew

: 23 mar 2003, 09:17
autor: kledzik
Ja z kolei na spacerach z Baca spotykam czesto wojowniczego kota, ktory zawsze atakuje mojego pieska. Potrafi gonic za nim nawet kilakdziesiat metrow. Dodam, ze Baca jest owczarkiem podhalanskim i ze znanych mi ras, masa ciala ustepuje bodajze tylko niektorym dogom i bernardynom. Widok jest naprawde zabawny.

kledzik

Psia krew

: 23 mar 2003, 18:49
autor: kejt
Irmi, moja przygoda z pewnym pieskiem zakonczyla sie tym, ze piesek mnie ugryzl...
Wczesniej nigdy pieskow sie nie balam bo sama mam w sumie 5 ;) o draznieniu tez nie bylo mowy, po prostu wlascicielowi owego pieska nie spodobalo sie, ze sobie biegam, najelchal na mnie, a piesek widzac podenerwowanego wlasdciciela najpierw zaczal ujadac, a poznije bez ostrzezenia rzucil mi sie na noge...
nie bylo to nic przyjemnego, zwlaszcza, ze na drugi dzien mialam miec zawody :/
i od tego czasu mam po prostu ogromnego pietra gdy biegam i widze pieska... szczegolnie dalo mi sie to wyznaki, na wakacjach bo co chwila spotykalam nieuwiazana pieski na swojej drodze :/

Psia krew

: 23 mar 2003, 18:55
autor: miroszach
Powiem wam, że na każdym treningu napotykam średnio z dziesięć pokaźnych rozmiarów psów. Dodam, że zawsze biegam po swojej dość długiej pętli w Parku Lotników Polskich oraz przyległych ogródków działkowych. Tak jest już od dwóch lat i dlatego przyzwycziłem się już do nieustannego towarzystwa spuszczonych i bez kagańców piesków. Żadem mnie jeszcze nigdy nie ugryzł. Stosując jedynie 10 zasad (postępowania z psami na treningu umieszczonych na bieganiu.pl) jak dziesięć przykazań  zawsze unikam kłopotów. Mało tego tak się juz rozzuchwaliłem, że nawet gdy pies truchta prosto naprzeciwko mnie to nigdy mu nie schodzę z drogi, to pieski schodzą z mojej trasy.  Wiadomo podaczas wykonywania interwału, czy przebieżki zwalniam wtedy ale tylko na jeden moment gdy jestem bardzo blisko pieska. Spotykam tu całą gamę różnych ras więc dla mnie nie ma juz większego znaczenia wielkość psa , a jedynie zwracam uwagę na zachowanie psa względem swojego właściciela. Wydaje mi się, że gdy pies choc troche słucha właściciela to napewno nie ugryzie nieoczekiwanie.
Myslę, że podstawą relacji biegacz-pies jest strach tego pierwszego. Gdy po mniej więcej roku biegania zobojętniałem na psy zawsze mnie już omijają jak gdybym był biegnącym drzewem.

Psia krew

: 23 mar 2003, 19:32
autor: Kazig
Również miałem sporo przygód z psami. Postępuje z nimi w podobny sposób jak Ty. Jednak mimo tego, że żaden mnie nigdy nie użarł i radzę sobie z nimi całkiem całkiem, to pogryzienie uważam za prawdopodobne.
Wystarczy ostry, źle wychowany pies i utrata kontroli właściciela nad nim. I poprostu się rzuci i ugryzie.

Psia krew

: 26 mar 2003, 13:25
autor: Marco
Moim zdaniem trzeba stwierdzić jednoznacznie, że winni są tylko i wyłącznie właściciele. Ja ostatnio miałem spotkanie z bokserem, który wyskoczył nieoczekiwanie zza krzaków. Gdy zwróciłem uwagę właścicielowi, żeby go wziął na smycz, on odpowiedział mi uprzejmie, że to ja mogę chodzić na smyczy i w kagańcu a nie jego piesek. Szczęśliwie zrobił dziury tylko w moim dresie a nie w nodze. W tym wypadku proporcje mózgu właściciela w porównaniu do jego pociechy są raczej bardzo zachwiane. Myślę, że niestety nie rozwiążemy tego problemu na forum i musimy się do takiej sytuacji przyzwyczaić.

Psia krew

: 27 mar 2003, 08:08
autor: Ojla
Ja bym się nie przyzwyczajała. W dzisiejszej koszernej pojawił się mandatownik od straży miejskiej i proszę:
- niezachowanie ostrożności przy trzymaniu zwierzęcia - art.77 kodeksu wykroczeń - mandat do 250 zł;
- szczucie psem - art. 108 - do 500 zł.
Jest też coś takiego - doprowadzenie poprzez straszenie lub płoszenie do tego, że zwierzę staje się niebezpieczne art. 78 - do 500 zł. Czy ja biegnąc mogę spłoszyć psa i być za to odpowiedzialna gdy mnie ugryzie?
Jola

Psia krew

: 11 kwie 2003, 09:24
autor: Adam Klein
Kolega prosił mnie o dowiedzenie się czy wiecie, że gdzie mozna kupić gwizdek odstraszający PSY ????

Psia krew

: 12 kwie 2003, 09:53
autor: husky
Kledzik ;))
Myślę, że wszyscy nie tylko biegacze, ale i zwykli spacerowicze bez psów, powinnie być bardziej "odważni" i częściej informować SM lub Policję o nieodpowiedzialnym zachowaniu jakiegoś właściciela psa. Ja mieszkam w uzdrowisku i w sezonie wiele osób przyjeżdza z psami. Muszę przyznać, że zwykle nie ma problemu spuszczanych i niekontrolowanych psiaków.
Natomiast niedawno byłam w Warszawie i tam jest to norma. Ja ze swoim szłam na smyczy a ludzie dziwnie na mnie patrzyli, dlaczego męczę biedaka na uwięzi.
Nierozumiem tego zachowania, ale jeszcze raz podkreśle, że powinno częściej zwracać się w takich sprawach do odpowiednich służb. Przecież od tego są ;)