Kefir, a sok z szerszenia
: 15 mar 2003, 23:40
Skuszony tematem o soku z szerszeni chciałbym się z wami podzielić następującą historią, która mogła mieć miejsce w rzeczywistości:
„Jak donosi nasz korespondent John Rockefeler nagłówki gazet krzyczały wielkimi literami o sukcesie Polaka Janka Szybkiego, który w minioną niedzielę wygrał maraton w Nowym Jorku. Zapytany o powód sukcesu powiedział, że w kraju codziennie na obiad jada gotowane ziemniaki oraz pije szklaneczką napoju o dziwnej nazwie kefir (czyt. Quephir). Poprosiliśmy naszego specjalistę od dopingu sportowego o opinię na temat tego cudownego specyfiku. Profesor Harald Dopignfinder oświadczył, że napój produkowany jest na bazie mleka krowiego sfermentowanego przy pomocy specjalnych kultur grzybków, występujących tylko w Europie Wschodniej. Profesor Dopingfinder twierdzi, że cudowne działanie kefiru może być właśnie spowodowane przez owe grzybki. Dzięki pomocy komisji kultury fizycznej Kongresu, który przeznaczył specjalnie na ten cel 150 milionów dolarów, napój ten jest w tej chwili poddawany szczegółowym badaniom na zawartość substancji zakazanych.
Sukces Polaka spowodował gwałtowny wzrost zainteresowania kefirem dziesiątków tysięcy amatorów biegania w USA. Jednak ze względów epidemiologicznych (możliwe, że kefir zawiera groźne szczepy grzybów) kefir znajduje się na liście objętej zakazem importu na teren USA. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że kwitnie nielegalny import kefiru. Na czarnym rynku, 250ml tego specyfiku, na którego opakowaniu widnieje napis Spolmlecz amatorzy biegania gotowi są zapłacić nawet do 100 dolarów.
Spytaliśmy Roba Donaldsona, który zamówił ostatnio karton kefiru o jego wpływ na formę. Oto jego odpowiedź:
„Da się już wyróżnić pierwszy pozytywny efekt stosowania kefiru - rewelacyjne samopoczucie podczas treningu. A dziś trening wcale nie był taki łatwy - 10x1000m. Co prawda biegłem ostrożnie, bo to pierwszy poważny trening w roku. Tempo jednak było porządne, co widać po wynikach. Pod koniec bowiem było już wyraźnie trudniej: 3:48/46/45/48/49/47/50/49/49/49
Bardzo ważne też, że w ogóle nie odczuwam zmęczenia. Jutro chyba nie będzie żadnych zakwasów. Zysk więc jest spory - zamiast nużącego, ostrego, wyczerpującego treningu, trening porządny z doskonałym samopoczuciem i bez żadnego zmęczenia. Czułem, że mogę jeszcze biec i biec.”
„Jak donosi nasz korespondent John Rockefeler nagłówki gazet krzyczały wielkimi literami o sukcesie Polaka Janka Szybkiego, który w minioną niedzielę wygrał maraton w Nowym Jorku. Zapytany o powód sukcesu powiedział, że w kraju codziennie na obiad jada gotowane ziemniaki oraz pije szklaneczką napoju o dziwnej nazwie kefir (czyt. Quephir). Poprosiliśmy naszego specjalistę od dopingu sportowego o opinię na temat tego cudownego specyfiku. Profesor Harald Dopignfinder oświadczył, że napój produkowany jest na bazie mleka krowiego sfermentowanego przy pomocy specjalnych kultur grzybków, występujących tylko w Europie Wschodniej. Profesor Dopingfinder twierdzi, że cudowne działanie kefiru może być właśnie spowodowane przez owe grzybki. Dzięki pomocy komisji kultury fizycznej Kongresu, który przeznaczył specjalnie na ten cel 150 milionów dolarów, napój ten jest w tej chwili poddawany szczegółowym badaniom na zawartość substancji zakazanych.
Sukces Polaka spowodował gwałtowny wzrost zainteresowania kefirem dziesiątków tysięcy amatorów biegania w USA. Jednak ze względów epidemiologicznych (możliwe, że kefir zawiera groźne szczepy grzybów) kefir znajduje się na liście objętej zakazem importu na teren USA. Z dobrze poinformowanych źródeł wiemy, że kwitnie nielegalny import kefiru. Na czarnym rynku, 250ml tego specyfiku, na którego opakowaniu widnieje napis Spolmlecz amatorzy biegania gotowi są zapłacić nawet do 100 dolarów.
Spytaliśmy Roba Donaldsona, który zamówił ostatnio karton kefiru o jego wpływ na formę. Oto jego odpowiedź:
„Da się już wyróżnić pierwszy pozytywny efekt stosowania kefiru - rewelacyjne samopoczucie podczas treningu. A dziś trening wcale nie był taki łatwy - 10x1000m. Co prawda biegłem ostrożnie, bo to pierwszy poważny trening w roku. Tempo jednak było porządne, co widać po wynikach. Pod koniec bowiem było już wyraźnie trudniej: 3:48/46/45/48/49/47/50/49/49/49
Bardzo ważne też, że w ogóle nie odczuwam zmęczenia. Jutro chyba nie będzie żadnych zakwasów. Zysk więc jest spory - zamiast nużącego, ostrego, wyczerpującego treningu, trening porządny z doskonałym samopoczuciem i bez żadnego zmęczenia. Czułem, że mogę jeszcze biec i biec.”