Komentarz do artykułu Nieaktywne dzieci w czasach zarazy
: 19 maja 2020, 15:51
Skomentuj artykuł Nieaktywne dzieci w czasach zarazy
Bieganie, Trening, Maraton, Plany Treningowe - największe biegowe forum w Polsce!
https://bieganie.pl/forum/
Serio? Stawiasz na szali życie ludzi 60+ vs 2 miesiące bez WFu, a de facto tylko 2 tygodnie bez możliwości trenowania w lesie dzieciaków?przemekEm pisze:No niestety, to co się stało, to zbrodnia na dzieciach. Za cenę uratowania 500-1000 staruszków, którzy i tak za długo by już nie pociągnęli, pewnie setki tysięcy dzieci nabiorą nawyków, które doprowadzą je do cukrzycy, wcześniejszej miażdżycy czy innych przypadłości związanych z otyłością i brakiem ruchu.
Na tej drugiej szali jest 50 innych powodów, w tym życie podobnej liczby ludzi, którzy nie mogą uzyskać pomocy medycznej, bo lekarze i ratownicy medyczni siedzą na kwarantannie, ze względu na podejrzenie kontaktu z osobami zarażonymi. Więc moim zdaniem jak najbardziej tak. Poza tym czy izolacja faktycznie nie dopuści do zarażenia, czy tylko je odwlecze tego nie wie nikt, a negatywne czynniki fizyczne i psychiczne izolacji na drugiej szali nie mają przeciwwagi.jorge.martinez pisze:Serio? Stawiasz na szali życie ludzi 60+ vs 2 miesiące bez WFu, a de facto tylko 2 tygodnie bez możliwości trenowania w lesie dzieciaków?przemekEm pisze:No niestety, to co się stało, to zbrodnia na dzieciach. Za cenę uratowania 500-1000 staruszków, którzy i tak za długo by już nie pociągnęli, pewnie setki tysięcy dzieci nabiorą nawyków, które doprowadzą je do cukrzycy, wcześniejszej miażdżycy czy innych przypadłości związanych z otyłością i brakiem ruchu.
to nie jest tylko 2 m-ce bez wf, to jest (jak na razie) 2 m-ce kompletnie bez ruchu, bez socjalizacji z rówieśnikami, za to cały dzień siedzenia przy kompie... to się szybko nie zmieni, to będzie zaraz 3 m-ce, potem wakacje będą podobne, bo to wszystkim leniom (dzieciom i rodzicom) wejdzie w nawyk... może we wrześniu coś ruszy w szkole... może...jorge.martinez pisze:Serio? Stawiasz na szali życie ludzi 60+ vs 2 miesiące bez WFu, a de facto tylko 2 tygodnie bez możliwości trenowania w lesie dzieciaków?
Sorry, ale o czym Ty mówisz? Realnie śmiertelność można oszacować obecnie na około 1% dla całości populacji (czyli licząc całe społeczeństwo, dzieci i tych, którzy przechodzą bezobjawowo). Nie ma generalnie powodów sądzić, że rozwój epidemii się zatrzyma przed osiągnięciem odporności stadnej (zakładając, że w tym przypadku ona istnieje) lub przed wynalezieniem szczepionki. Żeby osiągnąć odporność stadną, musi być zarażone więcej niż 50% populacji, a najprawdopodobniej 60-70%. Dla Polski oznacza to, że nie ma powodów wierzyć, że epidemia wygaśnie samoistnie przed liczbą ofiar na poziomie 300 tysięcy. Oczywiście, może dojść do jakiegoś nieprzewidzianego zdarzenia takiego jak mutacja wirusa w kierunku mniej złośliwej postaci, ale to obecnie jedynie jest mało prawdopodobną możliwością, a nie czymś na co realnie możemy liczyć.przemekEm pisze:Za cenę uratowania 500-1000 staruszków, którzy i tak za długo by już nie pociągnęli
Dezorganizacja służby medycznej byłaby nieporównywalnie większa w sytuacji zupełnie niekontrolowanego wybuchu epidemii niż obecnie. Zresztą, nie jest wyczynem zdezorganizować coś co już od początku jest słabo zorganizowane. Piszesz o lekarzach i ratownikach siedzących na kwarantannie - a zapytałeś ich czy mają ochotę być rzuceni na pierwszy ogień walki w sytuacji kiedy nawet już w tym momencie (kiedy epidemia jest w stanie będącym ułamkiem tego czym potencjalnie może być) brakuje dla nich środków ochrony? Nieprzypadkowo ofiar wśród służby medycznej w różnych krajach jest bardzo dużo.przemekEm pisze: w tym życie podobnej liczby ludzi, którzy nie mogą uzyskać pomocy medycznej, bo lekarze i ratownicy medyczni siedzą na kwarantannie, ze względu na podejrzenie kontaktu z osobami zarażonymi.
A na jakiej to podstawie, bo jeżeli faktycznie tak, to trupy powinny leżeć tam gdzie upadły, a pomiędzy domami powinni krążyć ludzie z wózkami krzyczący "wynieście swoich umarłych ... " XDtkobos pisze: Sorry, ale o czym Ty mówisz? Realnie śmiertelność można oszacować obecnie na około 1% dla całości populacji (czyli licząc całe społeczeństwo, dzieci i tych, którzy przechodzą bezobjawowo).
Na podstawie danych, które mamy z innych krajów. Nie wiem czy wyraziłem się jasno: spośród wszystkich zainfekowanych w społeczeństwie osób umiera co najmniej 1%. To jest średnia dla ogółu społeczeństwa, oczywiście są duże różnice pomiędzy różnymi grupami wiekowymi. Proszę: https://www.worldometers.info/coronavir ... eath-rate/przemekEm pisze: A na jakiej to podstawie, bo jeżeli faktycznie tak, to trupy powinny leżeć tam gdzie upadły, a pomiędzy domami powinni krążyć ludzie z wózkami krzyczący "wynieście swoich umarłych ... " XD
Tak jak wytłumaczyłem, śmiertelność na poziomie 1% jest jeśli już raczej oszacowaniem dolnym. Mówimy zatem nie o kilku istnieniach, a o setkach tysięcy w samej Polsce. Myślenie w kategoriach "ludzie żyją w towarzystwie wirusów od zawsze" jest w rzeczywistości brakiem myślenia. Po pierwsze, od wirusa jako takiego można spodziewać się kompletnie wszystkiego i ma żadnych podstaw do zakładania czegokolwiek z góry. Np. wśród kotów koronawirusy mogą mieć śmiertelność od dokładnie 0% do dokładnie 100%. Sars to było 10%, Mers 30%, Ebola 50%. To co w przypadku koronawirusa jest jednak najgorsze, to nie tyle co sama śmiertelność, a fakt, że - z tego co zostało do tej pory ustalone - największa koncentracja wirusa w ślinie występuje na dzień lub dwa PRZED pojawieniem się objawów. Czyli niezależnie od tego czy ktoś przechodzi wirusa objawowo czy bezobjawowo, zaraża się głównie w bezobjawowej fazie. To powoduje, że zatrzymanie transmisji jest praktycznie niemożliwe bez wdrożenia nadzwyczajnych działań. Po drugie, nawet jeśli wirusy istnieją z nami od zawsze, to od stosunkowo niedawna potrafią przemieścić się w ciągu jednego dnia z jednego miejsca na ziemi do praktycznie każdego innego. Odwołując się do Polski, to nie wiem czy zwróciłeś uwagę, że Polska podjęła istotne działania wcześnie i nie ma jak na razie żadnego powodu wierzyć, że niska do tej pory liczba zgonów wynika z jakiegokolwiek innego powodu. Więcej zgonów niż łącznie mamy teraz Włochy, Hiszpania, Wielka Brytania potrafiły notować DZIENNIE przez ileś kolejnych dni z rzędu.przemekEm pisze: Nie to żebym bagatelizował, bo widocznie jest to poważny wirus, skoro stwierdzono na świecie już tysiące zgonów, ale do śmiertelności na poziomie 1% to daleko. Nie uważam za słuszne podejmowanie tak drastycznych środków, w odniesieniu do poziomu zagrożenia. Ludzie żyją w towarzystwie wirusów od zawsze, medycyna wyeliminowała wiele zagrożeń, ale nie wszystkie. Nie można skulić się i czekać na śmierć, bo istnieje jakieś potencjalne zagrożenie. Co to za życie ? Ludzie funkcjonowali normalnie przy dużo poważniejszych zagrożeniach. Pojawiły się zresztą głosy epidemiologów, że ten wirus trafił do nas już wcześniej - w okolicach stycznia, lutego i spora część populacji już go przeszła. Ja kojarzę w lutym, u mnie w pracy sporo przypadków - wszyscy myśleli że to grypa, ale nikt tego przecież nie analizował i nie testował, moja mama, która jest właśnie w grupie 65+ przechodziła to bardzo ciężko. Tylko nie towarzyszyła temu panika medialna i masowy psychoteror, więc nawet nie zostało to jakoś mocno odnotowane. Bo tak naprawdę co to jest niecały tysiąc zgonów w ponad 2 miesiące w 38 milionowym społeczeństwie. Więcej ludzi umiera dziennie na inne przypadłości (statystycznie ponad 1.1k dziennie), a większość przypadków śmiertelnych miała choroby towarzyszące, które same w sobie mogły spowodować zgon.
Tak więc nadal twierdzę, że szkodliwość - przede wszystkim dla zdrowia dzieci - z siedzenia w domu i pogłębiania niezdrowego trybu życia, jest dużo większa niż korzyść z uratowania kilku istnień poprzez zastosowanie izolacji i siedzenia w domu.