Mój mały come back....
: 15 cze 2002, 22:54
Miesiąc grudzień zakończyłem z fatalną kontuzją: zerwaniem więzadła przedniego krzyzowego w lewym kolanie, oznaczało to dla mnie rozbrat z bieganiem na długi czas, zdawałem sobie sprawę, że jeszcze długo nie usłyszę odgłosu szumu liści połączonego z miarowym oddechem, tupaniem moich butów i rytmicznym biciem serca. Było to dla mnie jak wyrok........buty biegowe musiałem zamienić na kule a spodenki na gips sięgający do 3/4 uda......byłem uziemiony .Chyba nie muszę mówić, że mój organizm przyzwyczajony dwuletnim treningiem do codziennej porcji endorfin szalał, a ja razem z nim. Nie liczyłem, że jeszcze kiedyś zamienię stabilizator na buty biegowe i pobiegnę do "mojej" puszczy, w ktorej zdążyłem poznać każdy zakątek, gdzie czułem się dzięki bieganiu królem dżungli....
Dzisiaj rano obudziłem się, miał to być dzień jak każdy inny, gdy nagle jakiś wewnętrzny głos podpowiedział mi: "to jest ten dzień...". Nie trzeba było mnie długo namawiać, przywdziałem nieruszane od 6 miesięcy buciki i spodenki i pomimo śrubki w kolanie ruszyłem w trasę...Las przywitał mnie ciszą, zakłócaną co chwilę poprzez bicie mojego serca, które zdawało się rozsadzać moją klatkę piersiową. Przyjemnie było poczuć to zmęczenie i kropelki potu na mojej koszulce bieganie.pl:).Przebiegłem tylko 5 km ale moge zaryzykowac twierdzenie , że były to najcięższe a zarazem najprzyjemniejsze 3 km w mojej przygodzie z bieganiem. Nie musze chyba mówic jaką euforię wewnętrzną poczułem po skończeniu treningu....
Moge powiedziec I'm back, Dąbek is back, trochę zmieniony bo ma dwie blizny na lewym kolanie ( chociaż to dobry znak rozpoznawczy), ale tak samo bojowo nastawiony zarówno do biegania jak i do działa nia na forum....pozdrawiam wszystkich...................
(Edited by Dabek at 10:55 pm on June 15, 2002)
Dzisiaj rano obudziłem się, miał to być dzień jak każdy inny, gdy nagle jakiś wewnętrzny głos podpowiedział mi: "to jest ten dzień...". Nie trzeba było mnie długo namawiać, przywdziałem nieruszane od 6 miesięcy buciki i spodenki i pomimo śrubki w kolanie ruszyłem w trasę...Las przywitał mnie ciszą, zakłócaną co chwilę poprzez bicie mojego serca, które zdawało się rozsadzać moją klatkę piersiową. Przyjemnie było poczuć to zmęczenie i kropelki potu na mojej koszulce bieganie.pl:).Przebiegłem tylko 5 km ale moge zaryzykowac twierdzenie , że były to najcięższe a zarazem najprzyjemniejsze 3 km w mojej przygodzie z bieganiem. Nie musze chyba mówic jaką euforię wewnętrzną poczułem po skończeniu treningu....
Moge powiedziec I'm back, Dąbek is back, trochę zmieniony bo ma dwie blizny na lewym kolanie ( chociaż to dobry znak rozpoznawczy), ale tak samo bojowo nastawiony zarówno do biegania jak i do działa nia na forum....pozdrawiam wszystkich...................

(Edited by Dabek at 10:55 pm on June 15, 2002)