Strona 1 z 1
Jak to jest z Nami?
: 02 lut 2002, 12:35
autor: SlowMag
"Współzawodników wyprzedzał, gdyż wynikało to z różnicy szybkości, nie zaś dlatego, aby pragnął ich pokonać. Bieg, którego celem byłoby tylko zajęcie miejsca przed innymi, oznaczałby dostosowanie się do nich, a więc ograniczenie siebie. Nie chciał w ten sposób wyznaczać z góry kresu wyczynu. Chodziło o to, aby wyjść poza siebie i siebie przewyższyć"
Jak to jest z Nami?
: 02 lut 2002, 13:43
autor: wojtek
To jest wlasnie to do czego doszedlem po latach biegania . Wspolzawodnikow postrzegalem jako osoby pomagajace mi w osiagnieciu maksimum koncentracji i popychajace mnie do przelamywania wlasnych barier .
Kiedy na zawodach nie pojawiali sie dobrzy biegacze , bylem zawiedziony . Nie moglem sam zmusic sie do pewnego stanu , kiedy poczulbym sie jakbym szybowal w powietrzu . Bieg konczylem z poczuciem niedosytu .
W ostatnim numerze RW jest krotka wzmianka o dziewczynie , ktora znacznie poprawila rekord trasy na krajowych mistrzostwach USA . Jej biegowym credo jest wyeliminowanie mysli o wspolzawodnictwie a skupienie sie wylacznie na lekkosci biegu i czerpaniu radosci zen .
Byc moze zdziwicie sie ale wielu zwodnikow nie cierpi biegania . Biegaja wylacznie dla kasy bo nie maja innych widokow na jej zarabianie . Sam znalem takiego biegacza - 2:12 w maratonie . Czy to nie smutne ?
Jak to jest z Nami?
: 02 lut 2002, 15:37
autor: Arti
Pewnie,że smutne. Ja biegam wyłącznie dla satysfakcji.
I dlatego lubię maratony bo chodzi o to by pokonać własnego siebie a takie doznania odczuwam w czasie maratonu. A czas i miejsce wynikają z treningów, formy itp. Im większą człowiek chce mieć z tego satysfakcję i im bardziej chce wydłużyć granicę swoich możliwości tym ciężej i systematyczniej trenuje. Ja przynajmniej tak to rozumiem w moim przypadku. Dla mnie jest to pewnego rodzaju samodoskonalenie się, nie tylko ciała ale i umysłu...bo to cała filozofia życia...dla niektórych biegaczy np. takich jak ja.
Jak to jest z Nami?
: 02 lut 2002, 20:03
autor: miroszach
Świetny cytat. Dał mi naprawdę dużo do myślenia. Chyba powieszę go sobie nad łużkiem obok mojego największego trofeum. Z chęcią bym się dowiedział kto to napisał SlowMag-u.
Szczerze mówiąc to jestem zupełnym przeciwieństwem takiej postawy. Czerpię niesłychaną przyjemność z współzawodnictwa. Myśl o tym, że już za niedługo będę rywalizował na jakimś turnieju, czy zawodach daje mi coraz większą chęć do treningów.
Jak to jest z Nami?
: 02 lut 2002, 21:09
autor: wojtek
Ten cytat pasuje mi bardzo do Erica (?) Liddle z filmu Rydwany Ognia .
Jak to jest z Nami?
: 03 lut 2002, 23:50
autor: ulino
Nieeee cytat jest z ksiazki o mlodym Perowianskim, Kolumbijskim w kazdym razie Poludniowo-amerykanskim biegaczu , ktora omawiano swego czasu na starym jeszcze chyba forum, napewno ktos przypomni autora i tytul... czy bieganie ma wplyw na zaniki pamieci????
)
Jak to jest z Nami?
: 04 lut 2002, 00:18
autor: wojtek
Zwyciezca ?
Jak to jest z Nami?
: 04 lut 2002, 12:20
autor: PAwel
Quote: from wojtek on 2:43 pm on Feb. 2, 2002
Byc moze zdziwicie sie ale wielu zwodnikow nie cierpi biegania . Biegaja wylacznie dla kasy bo nie maja innych widokow na jej zarabianie . Sam znalem takiego biegacza - 2:12 w maratonie . Czy to nie smutne ?
Mówiąc szczerze wcale mnie taka postawa nie dziwi. Ponieważ biegamy i jest to dla nas sposób na spędzanie wolnego czasu mamy skrzywiony obraz biegania. Tymczasem jest wiele motywacji do wykonywania różnych czynności. Dla nas bieganie musi się wiązać z przyjemnością, bo to nasze hobby. Czy widział ktoś kogoś kto nie lubi swojego hobby?
Z drugiej strony, jeśli bieganie jest dla kogoś po prostu zawodem, to czy musi być przyjemne? Dobrze gdyby było, ale czy naprawdę musi? Czy - powiedzmy - pracownik miejskich zakładów oczyszczania musi koniecznie lubić swoją pracę? Ale żeby nie było, że źle wyrażam się o przedstawicielach tego zawodu to czy np. pedagog z trójką dzieci musi koniecznie lubić pracę w agencji reklamowej do której poszedł, bo daje większy dochód niż jego ulubiona praca z dziećmi w przedszkolu? A dzieci trzeba nakarmić.