Hej, jako że bezpośrednio czuję się wywołany do tablicy w dwóch wypadkach, piszę
Qba Krause pisze:wiesz Kuba (Wiśniewski) co? To jest z tych przykładów mojego ulubionego zjawiska, kiedy wyczynowiec nie powinien pisać. Fakt że jest wyczynowcem każe mu sądzić, że się na temacie zna, dochodzi też do tzw. przeniesienia autorytetu, czyli cześć publiczności uznaje, że skoro ktoś samemu szybko biega, to ma coś mądrego do powiedzenia. a tu mamy stek domysłów, nadinterpretacji i podobnych, powstałych w skutek niezrozumienia, do którego autorka sama się przyznaje...
ja wiem, że chodzi nam o poczytność i prowokowanie do dyskusji, ale chyba nie na każdy możliwy sposób? chcemy iść drogą biegologii?
Ok, Kuba przyjmuję Twoje stanowisko. Myślę, że nieco zbyt poważnie formułujesz domysły na końcu, nie wydaje mi się, że dzieje się tak w każdy możliwy sposób, ale przyjmuję tę opinię i obawę jako wyraz zatroskania. Bez ironii.
Adam zakładasz się, że tak myślałem, mogę jako nadawca swoich przemyśleń z przeszłości napisać tylko, że zakład przegrałeś:) tutaj oczko i uśmieszek w jednym
Teksty, które jak rozumiem nie są dla wszystkich godne nazwania felietonami (i ok, to również jest opinia) opatrzone są etykietką felieton. Pisałem na początku, że wyrażają subiektywne poglądy autorów (co nie znaczy, że są zwolnieni od odpowiedzialności za swoje słowa i nie można się do tego odnieść). Można dodać jeszcze kilka wykrzykników i zastrzeżeń, zresztą najczęściej autorzy podkreślają, że wyrażają swoje zdanie, nie przesądzają niekiedy, czy tak jest ogólnie, jak sądzą itp.
Jest to więc ich opinia - podobnie, jak większość wypowiedzi na forum. Opinie różnych felietonistów (wydaje mi się, że niejednorodne) są publikowane - można ten dział czytać lub nie, można się z przesłaniem każdego felietonu nie zgadzać lub zgadzać, można je krytykować rzeczowo albo przedstawiać swoje emocjonalne opinie na ich temat. Nie wiem, czy każdy felieton ma prowokować, wyobrażam sobie, że moje wypociny co najwyżej prowokują źle dobraną czcionką i naiwnym doborem tematów do wyłączenia komputera, nie wydaje mi się też, że prowokujące były wszystkie felietony Czapiego, Beaty Sadowskiej albo Roberta Motyki. Nota bene Arti, nie wiem, gdzie i kto napisał/powiedział, że stawiamy na prowokację. Czujesz się oprócz tego chyba pokrzywdzony zablokowaniem swojej jednej wypowiedzi dotyczącej innej dyskusji, która zmierzała w stronę gróźb karalnych - i masz do tego prawo, ale tak płynnie ja (ja - podkreślam) bym nie łączył dwóch tematów i się zaocznie obrażał.
Autorka felietonu nie dokonuje podziału na dwie grupy i nie pisze o wszystkich zawodowcach kontra amatorach, ale wyraźnie wspomina, że grup się zrobiło więcej oraz pisuje jedną konkretną grupę, jak to nazywa "zapaleńców". Jeśli ktoś poczuł się dotknięty, bo czuje przynależność do tej grupy lub nie godzi się na taki dodatkowy podział lub uznaje taki dodatkowy podział za bezsensowny, może o tym na spokojnie lub emocjonalnie napisać - dziękuję za wszystkie opinie. Nie sądzę jednak, by trzeba było na kolanach pisać o bieganiu, zarówno w podejściu do tematu jak i formy. Również przyjmuję jednak i te opinie o niskim poziomie dziennikarskim czy literackim (np. Svolken czy cichy, który mimo wszystko nie spuszcza obiecanej zasłony milczenia, co by było w jakiś sposób dla nas wszystkich zubożające).
Nie wszystkie wywody przyznam, do końca rozumiem, jednak są cenne i stanowią - dla mnie przynajmniej - nauczkę oraz mobilizację do pracy.
Nawiasem mówiąc autorka nie nazywa nikogo głupcem, tylko określa zachowania opisywanej grupy jako głupotę. Wiem, że może się to wydać zastrzeżeniem niepotrzebnym, dla mnie mimo wszystko można na to zwrócić uwagę (chociaż nie trzeba!!! - widzicie, kolejne zastrzeżenie).
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za trwającą dyskusję.