Komentarz do Felietonów Krzysztofa Brągiela

...czyli wszystko co nie zmieściło się w innych działach a ma związek z bieganiem lub sportem.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1736
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł człap, człap
New Balance but biegowy
holocen
Wyga
Wyga
Posty: 64
Rejestracja: 05 maja 2018, 19:54
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Jak tak czytam wszędzie o tej magicznej ścianie około 30 km to się zastanawiam z czego ona wynika. Czy gdyby maraton miał 50 lub 60km to ta ściana też pojawiałaby się na 30km czy może odpowiednio później, bo ludzie zamiast wybiegań 30km robiliby dłuższe i byliby bardziej przygotowani albo lepiej rozłożyli siły? Czy gdyby maraton trwał 30 km to ściany nie byłoby w ogóle czy jednak od początku byłoby większe tempo i ściana przyszłaby tylko na 25 km?
Czy to wynika z treningów, rozłożenia tempa lub psychiki, że akurat koło 30km pojawia się ten największy kryzys czy z fizjologii człowieka?

A bardziej nawiązując do felietonu: czemu 42 km to taki dystans, który nie wybacza i wytknie wszystkie błędy a 35km, 50km lub 100km to już nie?
Siedlak1975
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4667
Rejestracja: 22 lis 2017, 14:58
Życiówka na 10k: 37:59
Życiówka w maratonie: 2:59:13
Lokalizacja: Tychy

Nieprzeczytany post

Nie ma ścian na 30km.
marek84
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 3659
Rejestracja: 06 sie 2014, 22:31
Życiówka na 10k: 38:38
Życiówka w maratonie: stara i nieaktualna
Lokalizacja: Wroclaw, POL
Kontakt:

Nieprzeczytany post

holocen pisze:Jak tak czytam wszędzie o tej magicznej ścianie około 30 km to się zastanawiam z czego ona wynika. Czy gdyby maraton miał 50 lub 60km to ta ściana też pojawiałaby się na 30km czy może odpowiednio później, bo ludzie zamiast wybiegań 30km robiliby dłuższe i byliby bardziej przygotowani albo lepiej rozłożyli siły? Czy gdyby maraton trwał 30 km to ściany nie byłoby w ogóle czy jednak od początku byłoby większe tempo i ściana przyszłaby tylko na 25 km?
Czy to wynika z treningów, rozłożenia tempa lub psychiki, że akurat koło 30km pojawia się ten największy kryzys czy z fizjologii człowieka?

A bardziej nawiązując do felietonu: czemu 42 km to taki dystans, który nie wybacza i wytknie wszystkie błędy a 35km, 50km lub 100km to już nie?
Wedlug mnie to wynika z... zarządzania tempem i zapasmi węglowodanów. Tyle. Po prostu jak ktoś biegnie lekko za szybko to właśnie koło tego 30-32km kończy mu się prąd. Dlatego też ludzie biegnący poniżej swich optymalnych możliwości / ostrożnościowo na żadną ścianę nie trafiają. Jak ktoś biega już na sekundy i celuje w max na dany moment to łatwo się przestrzelić. A wystarczy stosunkowo niewielkie przestrzelenie i bum. Oczywiście tak samo można się przestrzelić na innych dystansach - z tym, że na 5-10km przestrzelenie się o 5-10sek/km jest dość mocno odczuwalne już po paruset merach. Przestrzelenie się o 5 sekund w maratonie to i po 15km jest mało odczuwalne - do w zasadzie z "tempa na 42km" wpadamy w "tempo na 30-35km". Ot, tyle. CO dalej.. na dystansach 50km i więcej to już będzie większy wpływ również zmęczenia mięśniowego.
biegam ultra i w górach :)
Awatar użytkownika
neevle
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1229
Rejestracja: 03 lut 2013, 22:23
Życiówka na 10k: 42:11
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Lublin/Warszawa

Nieprzeczytany post

Liczyłam, że nie będzie tego zwrotu akcji na koniec ;) na każdym dystansie może człowieka dopaść taka niemoc, jak się nie trafi z tempem, pogodą, dniem, czy innym układem gwiazd. Bywa przecież, że na dyszce już od czwartego kilometra jest rzeźba i czuć, że to nie to. Tyle że wtedy czeka nas może 20-30 minut krzywego truchtu i po bólu. Meta, koniec, zapomniane, następne podejście za dwa tygodnie. Jak nie wyjdzie na maratonie, to można tak zdychać godzinę albo i dwie. Kolejna szansa za parę miesięcy. Ot i cała różnica.
5km - 20:23, 10km - 42:11, 21.1km - 1:35:58
[url=https://biegambyjesc.wordpress.com/]Mój blog - Biegam by jeść[/url]
[url=https://www.facebook.com/biegambyjesc/]Facebook - Biegam by jeść[/url]
dziki_rysio_997
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 715
Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20

Nieprzeczytany post

Faktycznie, na każdym dystansie można "zezgonować", przy czym:
1. Na krótszych dystansach pomimo tego, że przestrzeliliśmy z tempem i bieg robi się nieznośny z powodu wysokiego tętna, zakwaszenia mięśni i podobnych efektów, to ciągle nie brakuje nam energii.
2. Przy dłuższym wysiłku może dojść do wyczerpania zasobów glikogenu, czyli mamy kryzys energetyczny i wynikający z niego spadek mocy. Zawodnik biegł maraton z taką intensywnością (względem swojego VO2max), że jego organizm w zbyt dużym stopniu korzystał z glikogenu, a w zbyt małym z tłuszczy i doprowadził do wyczerpania tego pierwszego.
Nie wnikam już w to, ile dany zawodnik tego glikogenu miał, jak się przygotowywał, odżywiał w trakcie biegu itd. Z grubsza po prostu "wyczerpał paliwo" i moc siadła.

Moim zdaniem "typowa ściana" to 2, czyli kryzys energetyczny.
neevle pisze:Jak nie wyjdzie na maratonie, to można tak zdychać godzinę albo i dwie. Kolejna szansa za parę miesięcy. Ot i cała różnica.
Tak swoją drogą to czasem się zastanawiałem, z czego wynika taki kult kończenia długich biegów wśród amatorów. Oczywiście mam na myśli tych, którzy biegną "na wynik", nie dla zaliczenia. Różnica w koszcie regeneracji biegu odpuszczonego po 25-30 km i dociągniętego w bólach do ponad 42 jest raczej olbrzymia.
Nasuwają mi się dwa główne problemy związane ze schodzeniem z trasy:
- trzeba umieć odróżnić chwilowy kryzys od sytuacji beznadziejnej
- po takim zejściu jest ryzyko, że w kolejnych startach będzie się w głowie otwierała furtka "jak będzie ciężko, to odpuszczę" (o tym chyba nawet wspominał któryś z naszych zawodowców)
10k: 35:42
Awatar użytkownika
Arti
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 4522
Rejestracja: 02 paź 2001, 10:53
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak
Lokalizacja: Poznan

Nieprzeczytany post

Obserwuję to zjawisko od wielu lat i tak właśnie jest...po pierwszym zejściu psychika staje się słabsza i potem zejścia zdarzają sie częściej już przy lekkim kryzysie (oczywiście nie mówimy o przypadku ciężkiej kontuzji).

Ostatnio słyszałem ,że u np. bokserów tudzież pięściarzy zachodzi podobne zjawisko. Po pierwszym KO ich szczęku już nigdy nie jest tak odporna i im więcej zaliczą silnych ciosów tym tak naprawdę szczęka jest słabsza bo w boksie chodzi aby nie dać się uderzyć. Są to opinie fachowców z pasami.
[url=http://www.kujawinski.com]www.kujawinski.com[/url]
Morderca_z_głębi_lasu
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 712
Rejestracja: 02 lis 2016, 14:48
Życiówka na 10k: 34:47
Życiówka w maratonie: 2:47:32
Lokalizacja: Nienack

Nieprzeczytany post

Mam podobną opinię. Jeden jedyny raz zaliczyłem ścianę podczas maratonu (Poznań 2017). Przyczyn było kilka, jak choćby fakt, że nie dopchałem się do wody na 5km czy na 10 wypiłem mały kubeczek. Po 21,1km (1.30.01) poczułem jakby mi ktoś prąd wyłączył. Jeszcze do 26km jakoś po te 4.30 biegłem a potem już zjazd. Były myśli czy zejść z trasy, ale uświadomiłem sobie, że w zasadzie jestem w obcym mieście i tak muszę jakoś do mety dotrzeć, która za bardzo nie wiem gdzie jest. No i druga rzecz: nie stałem, tylko maszerowałem naprzemiennie z truchtem, co podbijało mi morale (zbliżałem się do mety) a także napiłem się dużo wody oraz zjadłem żele, dekstro itp. Po kilkunastu minutach takiej "walki" wróciłem do biegu i dalej leciałem po 4.30-4.40. Co więcej zrobiłem PB o ...80 sekund (3.09.35).

Jaki z tego wniosek?
Banalnie - nie załamuj się, bo można wyjść z beznadziejnej sytuacji.
Mniej banalnie: Podczas kolejnego maratonu (w wyższej temperaturze) dobiegłem do pewnego momentu i wiedziałem, że nie ma zmiłuj, dobiegnę do mety,poprawię się - i tak było.

Z drugiej strony ryzykujemy owszem męcząc się podczas kryzysu. Organizm kosztował ten bieg bardzo wiele, ale po maratonie zwykle robię roztrenowanie (szczególnie po maratonie jesiennym).
5k-16.55 (Toruń 19.02.23) 10k -34.47 (Grudziądz 30.09.23) HM-1.19.58(W-wek 8.10.23) M-2.47.32(Łódź 2023)
Blog: [url]viewtopic.php?f=27&t=56594[/url]
Komentarze: [url]viewtopic.php?f=28&t=56591&start=0[/url]
dziki_rysio_997
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 715
Rejestracja: 08 maja 2019, 23:20

Nieprzeczytany post

Czyli faktycznie wychodzi na to, że podejście typu "schodzę po 25 km na maratonie i poprawię się za miesiąc-dwa" może długofalowo przynieść szkodę zawodnikowi - w sporcie, w którym zdolność do akceptacji cierpienia jest bardzo dużym atutem czy wręcz niezbędna do biegania na miarę swoich fizycznych możliwości.
10k: 35:42
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1736
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł ostatni bastion
Giacomo
Rozgrzewający Się
Rozgrzewający Się
Posty: 24
Rejestracja: 02 cze 2010, 14:04
Życiówka na 10k: brak
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Boże! Mam tak samo z tym ostatnim bastionem. Tylko u mnie ten biegowy ostatnio upada.
Dostałem mega kopa motywacyjnego. Dzięki za ten felieton. Trzeba wrócić do radości z uprawiania sportu.
Ale bym za piłką do kosza pobiegał. Albo pokopał piłkę do nogi o jakąś ścianę, poćwiczył wolne na pustą bramkę. Ostatnio sporo zabawy znalazłem w skakaniu na skakance. :) Muszę poszukać więcej takich rzeczy. :) Po stokroć dzięki.
Awatar użytkownika
bieganie.pl
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 1736
Rejestracja: 27 sty 2008, 15:29

Nieprzeczytany post

Skomentuj artykuł pysznię się
upoconejajka
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 248
Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
Życiówka na 10k: 41:40
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Rzygam biegowymi sentencjami. HIGH FIVE
Wszystkimi sentencjami spiętymi ze zdjęciami biegowymi w social mediach... Jestę hejterę.

Wal się z tym płaceniem za treningi, ja płacę :hahaha:
kubawisniewski1
Zaprawiony W Bojach
Zaprawiony W Bojach
Posty: 482
Rejestracja: 01 cze 2009, 12:49

Nieprzeczytany post

upoconejajka pisze:Rzygam biegowymi sentencjami. HIGH FIVE
Wszystkimi sentencjami spiętymi ze zdjęciami biegowymi w social mediach... Jestę hejterę.

Wal się z tym płaceniem za treningi, ja płacę :hahaha:
Proszę bez agresji do Krzysztofa, bo będzie donos do prokuratury! I pamiętaj, że "Bieg zaczyna się tam, gdzie kończy się tęcza" oraz że "Ból przemija, droga wojownika pozostaje kręta":)
upoconejajka
Stary Wyga
Stary Wyga
Posty: 248
Rejestracja: 12 sie 2015, 13:40
Życiówka na 10k: 41:40
Życiówka w maratonie: brak

Nieprzeczytany post

Pan Krzysztof jest debeściak. I jego mafia też!
ODPOWIEDZ